- Ale co my mamy tu robić ? - zapytałam stojąc przed...
Stojąc przed salonem sukien ślubnych.
- Kochana to jest taka mała niespodzianka od nas - uśmiechnęła się Chloe. Aha czyli ona o wszystkim wiedziała.
- Nie rozumiem - powiedziałam
- Chodzi o to, że dzisiaj mierzysz suknię, robimy ci fryzury próbne i makijaże przed ślubem - odpowiedziała Rochelle.
- Ale ja jeszcze nie wychodzę za mąż - stanowczo chciałam unikać mierzenia sukien.
- Ale kto wie, może za niedługo będziesz, w końcu jesteś zaręczona. -
- Nie, nie to nie jest dobry pomysł. Naprawdę dzięki za chęci, ale lepiej będzie jak pojedziemy do domu - stwierdziłam
- Nie dyskutuj tylko idziesz przymierzać te suknie które ci się podobają. - zażądziła Chloe, a ja poszłam dla świętego spokoju. Przymierzyłam 5 sukien, bo wiadomo, że jestem wybredna, ale i tak najbardziej do gustu przypadła mi ta .
- Boże jak ślicznie wyglądasz - chwaliła mnie Roch, gdy prezentowałam się im w sukni.
- Mam prośbę - wtrąciła Chloe - Ubierz jeszcze te buty - zgodziłam się bo i tak nie miałam wyboru. _ Wyglądasz jak księżniczka - uśmiechała się - Teraz idziesz z tą panią - Wskazała ręką na jakąś blondynkę - Ona cię uczesze i wymaluje -
- Ale po co ? -
- Jak szaleć to na całego - odezwała się ciężarna Roch.
- No dobra idę - uśmiechnęłam się, bo pomimo złego nastawienia się do tego zaczęło mi się to podobać. Kobieta zrobiła mi z włosami ( 3 - ci obrazek ) to co prosiłam. Nie było najgorzej.
- O kurcze ! - krzyknęła Chloe - Jesteś coraz piękniejsza. Teraz został nam ostatni punkt dzisiejszego dnia. -
- To jest jeszcze coś ? - zapytałam z zaskoczeniem
- No tak. Teraz pojedziesz sama limuzyną na jazdę próbną - brzmiało to śmiesznie, ale co miałam do stracenia ? Poszłam do faceta od tego cudownego samochodu i pojechałam. Szyby w limuzynie były tak przyciemnione, ze nawet ja nic prze nie nie widziałam. Kierowca był bardzo miły.
- Mam do pani pytanie - zaczął rozmowę
- Słucham ? -
- Czy mogę panią zawieść do najpiękniejszej katedry w Londynie ? Polecam pani tam zorganizowanie ślubu - przekonywał, a ja z cała przyjemnością byłam gotowa się zgodzić.
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się najlepiej jak potrafiłam. Resztą drogi minęła nam w milczeniu. Próbowałam dodzwonić się do Asta i mu wszystko powiedzieć, ale jak nigdy nie odbierał. Bałam się, że coś mu się stało. A może to tylko złe przeczucia ? Przeciez jakby się coś wydarzyło to ktoś by zadzwonił. Nagle limuzyna się zatrzymała, a drzwi od mojej strony zaczęły otwierać. Stał w nich nikt inny jak Aston wystrojonych jak szczur na otwarcie kanałów albo przyczepa na dożynki.
- Kochanie mam nadzieję, że nie będziesz zła jak dzisiaj weźmiemy ślub ? - zapytał, a ja zaniemówiłam.
- Ale bez gości ? Zawsze chciałam mieć huczne wesele - próbowałam mu to wybić z głowy, ale gdy wyszłam z limuzyny ppowitało mnie jakieś 350 osób. Aston podarował namiętnego buziaka.
- To jak zgadzasz się ? - powtórzył
- Chyba nie mam innego wyjścia - popatrzyłam mu w oczy - Jesteś najlepszym mężczyzną na świecie. - podarowałam mu całusa - A wy kłamczuchami - zaśmiałam się do ubranych w sukienki Rochelle i Chloe, które obserwowały wszystko z boku.
P.S. Nie wiem czy są błędy nie chce mi się sprawdzać. Dodałam go bo S. chciała :D Pisałam w 20 minut :P Mój rekord więc proszę o wyrozumiałość :D kocham was ;****
piątek, 28 czerwca 2013
poniedziałek, 24 czerwca 2013
79.)
- Ori głuptasie co Ty tu robisz ? - rzuciłam się pomimo jego wcześniejszego komentarza. Brakowało mi tego świra.
- Przyjechałem zobaczyć jak sobie bez nas radzicie - oznajmił i odwzajemnił uścisk.
- Zaraz, a gdzie Pat ? - spytał Ast, a ona nagle zza ściany wychyliła głowę.
- Kochana choć się przytulić, no chyba się nas nie wstydzisz - śmiał się, bo jakoś nie chciała się cała ukazać.
- Mamy niespodziankę - powiedział Ori, a Pati wychyliła się.
- Ojej, jaka Ty jesteś śliczna - powiedziałam widząc ją i jej brzuch. Była w ciąży. Na moje oko 7 miesiąc. - Gratulacje - objęłam ją i popatrzyłam na Asta. Stał troszkę załamany. Wiedziałam, że też chciałby być już ojcem. Już w moja tym głowa, że nim zostanie, ale po ślubie, jeszcze za wcześnie.
- W takim razie chcecie kawę ? - zapytałam
- Sylvia nie wiem, gdzie zgubiłaś poczucie czasu, ale jest 2.00 nad ranem -
- Serio ?-
- No tak. Nie macie nic przeciwko jeśli zatrzymamy się u was na 4 dni ? - spytała Pat
- No coś Ty ! Kochani możecie tu być ile chcecie- potwierdził Ast
- Wiem, że nie tak wyobrażaliście sobie pierwszą noc w nowym domu, ale macie jeszcze tyle dni przed sobą - to była chyba forma przeprosin Reesha.
- Nie piernicz tylko idź spać, bo padam na twarz - odezwałam się
- Jest wróciła moja Sylvia - krzyknął nadal podniecony Ori
- Też się cieszę, że jesteście tutaj - ościsnęłam ich oboje i Pat pogłaskałam po brzuchu. Widziałam jak Ori dawał znaki Astowi, aby działał w tym kierunku, ale na nas była jeszcze pora.
- Dobranoc wszystkim - powiedział mój narzeczony zaraz po wskazaniu wszystkim gdzie mogą spać. Ja już leżałam na łóżku i planowałam naszą dalszą przyszłość z Astem. Jak to będzie ? Damy radę razem ? Czy ja mu się nie znudze i nie znajdzie sobie ładniejszej ? Te pytania zaprzatały mi głowę, gdy koło mnie już lezał Ast jeżdżąc reką po moim brzuchu.
- Kto by pomyślał, że Ori będzie tatą - uśmiechnął się
- Ja na pewno nie - odwzajemniłam uśmiech mimo iż byłam plecami do niego. Jednka nie pozostałam w tej pozycji zbyt długo, bo Ast wiedział co zrobić.
- Kochanie, dzisiaj już na nic nie mam ochoty, z resztą jutro oboje mamy pracę. Chodźmy spać. - zdecydowałam, ale Astonowi widocznie taka kolej spraw nie podobała się - Oj jutro ci to wszytsko wynagrodzę, obiecuję - pocałowałam go i położyłam się spać.
Rano obudziłąm się pełna energii. Poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam się . Wszyscy już byli na śniadaniu. Ast robił za szefa kuchni. Poczułam się jak w starym domu, ale to juz był nasz... tylko nasz. Mój i Astona. Narzeczony przywitał mnie namiętnym buziakiem.
- Jak dzieci - skomentował Ori, gdy ujrzał nasz pocałunek
- Przepraszam, a co my zrobiliśmy ? - spytałam
- Wiesz co może z takiego pocąłunku wyjść ? -
- No chyba nie powiesz mi, że dzieci ? - zaśmiałam się wskazując na Pat, a wszyscy wybuchli śmiechem. Nagle ktoś otworzył drzwi do domu. Rochelle z Marvinem nas odwiedziła.
- Ori ?! - wykrzyczała - Co Wy tu robicie ? Dlaczego nie powiedzieliście, że przyjeżdżacie ? - zaczęli się przytulać. - Awww Pat też będziesz mamusią - uśmiechnęła się.
- Hej stary - powitał się Marv z Orim - Kupa czasu co tam ? Opowiadaj . -
- Wy sobie porozmawiajcie, a ja zabieram wam Sylvię - powiedziała Roch
- Ale gdzie ? - zapytałam
- To już niespodzianka. Dziewczyny chcecie to możecie się z nami zabrać - dodała
- Okej - odpowiedziała Chloe i Pat. Poszłyśmy do samochodu. Rochelle wiezła nas w stronę centrum. Byłam strasznie ciekawa gdzie mnie wiezie. Zaparkowałyśmy na jakimś parkingu i szłyśmy w stronę dużego sklepu.
- Ale co my mamy tu robić ? - zapytałam stojąc przed...
Od autora : Sory nie mam weny. :D Wybaczcie ;) sory, że taki krótki i tak zakończony, ale cóż ... :D Miłego czytania
- Przyjechałem zobaczyć jak sobie bez nas radzicie - oznajmił i odwzajemnił uścisk.
- Zaraz, a gdzie Pat ? - spytał Ast, a ona nagle zza ściany wychyliła głowę.
- Kochana choć się przytulić, no chyba się nas nie wstydzisz - śmiał się, bo jakoś nie chciała się cała ukazać.
- Mamy niespodziankę - powiedział Ori, a Pati wychyliła się.
- Ojej, jaka Ty jesteś śliczna - powiedziałam widząc ją i jej brzuch. Była w ciąży. Na moje oko 7 miesiąc. - Gratulacje - objęłam ją i popatrzyłam na Asta. Stał troszkę załamany. Wiedziałam, że też chciałby być już ojcem. Już w moja tym głowa, że nim zostanie, ale po ślubie, jeszcze za wcześnie.
- W takim razie chcecie kawę ? - zapytałam
- Sylvia nie wiem, gdzie zgubiłaś poczucie czasu, ale jest 2.00 nad ranem -
- Serio ?-
- No tak. Nie macie nic przeciwko jeśli zatrzymamy się u was na 4 dni ? - spytała Pat
- No coś Ty ! Kochani możecie tu być ile chcecie- potwierdził Ast
- Wiem, że nie tak wyobrażaliście sobie pierwszą noc w nowym domu, ale macie jeszcze tyle dni przed sobą - to była chyba forma przeprosin Reesha.
- Nie piernicz tylko idź spać, bo padam na twarz - odezwałam się
- Jest wróciła moja Sylvia - krzyknął nadal podniecony Ori
- Też się cieszę, że jesteście tutaj - ościsnęłam ich oboje i Pat pogłaskałam po brzuchu. Widziałam jak Ori dawał znaki Astowi, aby działał w tym kierunku, ale na nas była jeszcze pora.
- Dobranoc wszystkim - powiedział mój narzeczony zaraz po wskazaniu wszystkim gdzie mogą spać. Ja już leżałam na łóżku i planowałam naszą dalszą przyszłość z Astem. Jak to będzie ? Damy radę razem ? Czy ja mu się nie znudze i nie znajdzie sobie ładniejszej ? Te pytania zaprzatały mi głowę, gdy koło mnie już lezał Ast jeżdżąc reką po moim brzuchu.
- Kto by pomyślał, że Ori będzie tatą - uśmiechnął się
- Ja na pewno nie - odwzajemniłam uśmiech mimo iż byłam plecami do niego. Jednka nie pozostałam w tej pozycji zbyt długo, bo Ast wiedział co zrobić.
- Kochanie, dzisiaj już na nic nie mam ochoty, z resztą jutro oboje mamy pracę. Chodźmy spać. - zdecydowałam, ale Astonowi widocznie taka kolej spraw nie podobała się - Oj jutro ci to wszytsko wynagrodzę, obiecuję - pocałowałam go i położyłam się spać.
Rano obudziłąm się pełna energii. Poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam się . Wszyscy już byli na śniadaniu. Ast robił za szefa kuchni. Poczułam się jak w starym domu, ale to juz był nasz... tylko nasz. Mój i Astona. Narzeczony przywitał mnie namiętnym buziakiem.
- Jak dzieci - skomentował Ori, gdy ujrzał nasz pocałunek
- Przepraszam, a co my zrobiliśmy ? - spytałam
- Wiesz co może z takiego pocąłunku wyjść ? -
- No chyba nie powiesz mi, że dzieci ? - zaśmiałam się wskazując na Pat, a wszyscy wybuchli śmiechem. Nagle ktoś otworzył drzwi do domu. Rochelle z Marvinem nas odwiedziła.
- Ori ?! - wykrzyczała - Co Wy tu robicie ? Dlaczego nie powiedzieliście, że przyjeżdżacie ? - zaczęli się przytulać. - Awww Pat też będziesz mamusią - uśmiechnęła się.
- Hej stary - powitał się Marv z Orim - Kupa czasu co tam ? Opowiadaj . -
- Wy sobie porozmawiajcie, a ja zabieram wam Sylvię - powiedziała Roch
- Ale gdzie ? - zapytałam
- To już niespodzianka. Dziewczyny chcecie to możecie się z nami zabrać - dodała
- Okej - odpowiedziała Chloe i Pat. Poszłyśmy do samochodu. Rochelle wiezła nas w stronę centrum. Byłam strasznie ciekawa gdzie mnie wiezie. Zaparkowałyśmy na jakimś parkingu i szłyśmy w stronę dużego sklepu.
- Ale co my mamy tu robić ? - zapytałam stojąc przed...
Od autora : Sory nie mam weny. :D Wybaczcie ;) sory, że taki krótki i tak zakończony, ale cóż ... :D Miłego czytania
piątek, 7 czerwca 2013
78.)
Boże jak oni to zrobili, że są tu razem z nami ? Jak trafili do naszego nowego domu ? Kto ich zaprosił ? Moje myśli nie dawały mi spokoju. Przyjechało do nas 1D, tak razem z Harrym.
- Wynocha mi stąd ! - krzyknęłam do lokowatego.
- Daj mi wszystko wyjaśnić - próbował powiedzieć
- Nie ! Nie dam Ci nic wyjaśnić, miałeś swoją szansę, ale ją przepaściłeś, jak w ogóle wyszedłeś z więzienia ? -
- Wyszedł na przepustkę - odpowiedział za niego Niall
- Wyjazd powiedziałam - krzyknęłam, a nagle koło mnie znalazł się Aston, który również dawął mu do zrozumienia, że nie ma czego tu szukać.
- Stary spokojnie - odezwał się loczek, gdy Ast chciał go siła wyprowadzić - Przyszedłem was przeprosić, a nie bić się czy coś. Zmieniłem się uwierzcie mi, chłopaki wam mogą potwierdzić. -
- Ja już w żadne Twoje słowo nie uwierzę. Albo znikasz albo dzwonię po gliny -
- No dobra zbieram się, ale ja na prawdę przepraszam -
- Na prawdę to ci zaraz zasadze kopa jak nie wyjdziesz z mojego domu - powiedziałam rozwścieczona, że aż Aston chwycił mnie, aby czasami nie uderzyła Harrego.
- Pamiętaj ! Kocham Cię - krzyknął do mnie wychodząc, a Aston puścił się za nim.
- Nie Aston! - krzyczałam, ale nie reagował. Marvin pobiegł za Astem, żeby go nie zaczął bić. Trzęsłam się ze strachu. Nie chciałam, żeby mu się coś stało. Nie teraz. Dlaczego ja mam takiego pecha, że jak mi sie układa to wszystko się pieprzy ?
- Boże jak jemu się coś stanie ? - zapytałam Rochelle
- Astowi -? - zapytała
- Przecież nie Harremu ! - oburzyłam się
- Przestań Aston mu nakopie, co sobie gówniarz wyobraża ? -
- Nawet tak nie mów ! Oni nie moga się pobić ! - dodałam na koniec i pobiegłam za nimi. Nagle nadjechała policja, a ja miałam przed oczami widok jak Ast okłada Harrego. Na szczęście to tylko moja wyobraźnia. Niestety policja wzięła obojga na komisariat. Oczywiście pojechałam za nimi, bo musiałam się wszystkiego dowiedzieć. Jak każdy zna mój charakter, miałam ochotę zabić loczka, wyklnąć i jeszcze nie wiadomo co z nim zrobić, jednak skończyło się na tym że wysłałam mu złowrogie spojrzenie. Udałam się za komendantem i słuchałam co mi miał do pwoiedzenia.
- A więc... - zaczął komendant
- Nie zaczyna się zdania od ' A więc ' - poprawiłam go
- Niech pani nie utrudnia, a więc potrzebuję jeszcze pani zeznań, bo tak się składa, że jeżeli się one potwierdzą z zeznaniami pani narzeczonego, niejaki pan Styles dostanie do odsiadki + 2 lata za nękanie i próbę zastraszania oraz bójkę, zrozumiała pani ? -
- Tak jak najbardziej. - odpowiedziałam i wyjaśniłam co miało miejsce w naszym domu, a raczej przed naszym domem.
- Zeznania pani i pana Merrygolda się zgadzają, więc pan Styles od razu idzie tam gdzie jego miejsce, a ja mam na pocieszenie to, że nie będzie dla niego przewidziana przepustka przynajmniej przez 1.5 roku. Mam nadzieję, ze są państwo zadowoleni ? - komendant zapytał, gdy odprowadzał nad do wyjścia.
- Tak jak najbardziej i dzięki, ze zjawiłeś się tak szybko Chris - powiedział Ast
- Chris ? - zapytałam
- Tak, Chris Morrison miło mi, jestem kumplem Asta z liceum -
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - zapytałam
- Bo nie pytałaś i wyprzedzam twoje kolejne pytanie, tak ta akcja było troszkę podstawiona -
- Ale tak wolno ? - zapytałam
- Niby nie, ale przecież nikt nie musi się o tym dowiedzieć, prawda ? -
- No w sumie - Chris się do mnie uśmiechnął i puścił mi oczko.
- Dobraaaa, to my się zbieramy, bo Chris zaczyna Cię podrywac - zdecydował Aston
- Tak ? A może ja chcę byc podrywana ? - zaśmiałam się
- O nie moja droga, Ty już należysz do mnie, nie pamiętasz ? -
- Pamiętam, pamiętam - ruszyliśmy w stronę samochodu, którym przyjechałam i obdarowałam Astona namiętnym całusem. Oczywiście przyłapało nas papz jak wychodzimy z komisariatu. Pomału ich nie znoszę. Chodzą za Tobą i tylko patrzą, aby się potknąć.Marzyłam o rzuceniu się na wyro. Wiedziałam jednak że coś mi na to nie pozwoli. Oczywiście jak zwykle miałam rację, tylko że tym czymś był ktoś - Aston. Zebrało mu się na amory.
- Przepraszam, że ci o niczym nie powiedziałem - mówił, gdy smarował mi plecy balsamem jednocześnie całując delikatnie w szyję.
- Przestań ! -
- Czyli się nie obraziłaś ? -
- Chodzi mi o to, abys przestał mnie całować w szyję - lekko uśmiechnęłam sie, bo wiem, że w tamtym momencie najechałam mu na ambicje.
- A jednak ! - odwrócił się ode mnie, a we mnie zawrzało. Zawsze mu się chciało seksu to odwaliłam scenkę.
- Jak cię zaraz chyce to nie wiem co zrobię - rzuciłąm się na niego i ściągnęłam koszulkę, prowokując jednocześnie. W tym samym momencie do pokoju wszedł JB.
- O ja pierdole. Przepraszam najmocniej ! - zarumienił się, a ja wyleciałam za nim.
- Co Ty robisz w moim domu ? - zapytałąm
- Przecież pozwoliłaś mi nocować -
- Nie, właśnie dzisiaj miałam ochotę na dzikie orgie z Astem -
- Serio ? - równocześnie zapytal Ast i JB
- Nie bękę sobie z Was robię ! -
- Jak się za chwilę nie uspokoicie to zadzwonię na policję ! - odezwała się nagle jakaś osoba.
P.S. Przepraszam za błedy
Subskrybuj:
Posty (Atom)