poniedziałek, 25 lutego 2013

68.)

- Harry czego Ty znowu kurwa chcesz ? - zapytałam wściekła.
- Nie takim tonem panienko - mówił spokojnie bawiąc się palcami - Przyszedłem tu załatwić nasze sprawy -
- Człowieku jakie sprawy ? Znowu spierdolisz tą znajomość mogę się załozyć. Czy nie możesz dac mi spokoju, nie wystarczy, że ci ' niby' wybaczyłam ? Idź do cholery stąd póki masz szansę - płakałam, bo ci goście tak mocno mnie trzymali.
- Hahaha śmieszna jesteś. Panowie troszkę łagodniej. - powiedział - Słuchaj, jeśli myślisz, że ja z Tobą skończyłem to się mylisz. Kotku nie widzisz, że jesteśmy dla siebie stworzeni ? - pytał patrząc mi prosto w oczy i trzymając za brodę, na co ja oplułam go.- Nie ładnie - wytarł twarz w chusteczkę, a potem uderzył mnie w twarz. - Tak się nie będziemy bawić. Mam dla Ciebie układ albo zrywasz z Astonem i jesteś ze mną albo załatwimy twojego kochasia. - skończył, a ja przypomniałam sobie moje przeczucia, jednak jeszcze na tyle mi mózg pracował, że przez kieszenie w telefonie zdążyłam włączyć dyktafon. Ma się ten refleks.
- Wolę się smażyć w piekle niż być z Tobą. Nigdy do tego nie dojdzie rozumiesz ? A spróbuj dotknąć Astona to zobaczysz, że inaczej się z Tobą policze -
- Wiesz sprzątnięcie mulacika nie będzie takie trudne, ale nie martw sie, będziesz widziała jego śmierć, będę się nad nim znęcał, tak jak lubię -
- Harry zostaw nas w spokoju -
- Nigdy jesteś dla mnie zbyt ważna, żebyś była z kims takim jak Aston, bedziesz moja -
- Chcesz mojego szczęścia mam rozumieć. Pamietasz jak na ślubie Marvina obiecywałeś mi poprawę, że nigdy mi już nic złego nie zrobisz, a tym bardziej Astowi ? Harry proszę Cię zastanów się co robisz, żebyś tego nie żałował. - próbowałam przemówić mu do rozumu, ale patrząc na niego nic to nie dało.
- Wiesz co trochę Cię rozumiem, ale nie pozwolę, żebyś nosiła w sobie część Astona -
- Co to ma znaczyć ? - spróbowałam pytać
- Panowie wiecie co macie robić - powiedział do nich - Uwierz mi, że nie chcę widziec jak cierpisz, ale nie dałaś mi wyboru. Nie możesz mieć dziecka z Astonem - dokończył i odszedł, a ja głupia myślałam, że on ma choć trochę serca. Nagle jeden z mężczyzn podniosł mnie za rękę a drugie oddał mi dwa ciosy w brzuch. Strasznie bolało, popłakałam się, bo wiedziałam, że chcą się pozbyć dziecka. Modliłam się, żeby nic mu się nie stało, ale prawdopodobnie wszystko na nic. Próbowałam krzyczeć, ale jeden z nich zatkał mi usta ręką. Dostałam jeszcze kilka ciosów w brzuch i jeden mocny w twarz. Zemdlałam, nie wiedziałam co się dzieje. Nagle czułam się jak w jakimś pięknym śnie, ale coś ten sen przerwało.

* Oczami Astona *


Sylvia miała wyjść na 15 minut, a nie ma jej ponad godzinę. Mówiła, żeby sie nie martwić, ale czułem, że coś jest nie tak. Poszedłem do Rochelle zapytać czy nigdzie jej nie widziała. Niestety wiedziała tyle co ja.
- Gdzie idziesz ? - zapytał Marv, gdy ubierałem buty.
- Szukać Sylvii, wyszła na spacer 1 godzinę temu i jeszcze jej nie ma -
- Poczekaj ona na pewno zaraz wróci - próbował mnie zatrzymać.
- Mam nadzieję, ale musze iśc jej poszukać. A jak coś się stało ? -
- Ty to masz zawsze czarne scenariusze - powiedział, a ja i tak poszedłem w stronę drzwi. Gdy byłem już na zewnątrz zadzwonił mój telefon. Jakiś dziwny numer.
- Mam przyjemność z panem Astonem ? - powiedziała jakaś kobieta, gdy odebrałem.
- Tak, w czym mogę pomóc ? -
- Niech pan lepiej usiądzie, a jeżeli pan siedzi niech pan słucha -
- Dobrze - posłuchałem, ale jakoś na siadanie mi się nie zbierało.
- Pańska narzeczona jest w szpitalu, jeżeli pan może niech pan szybko przyjedzie. Wszystko powiem panu na miejscu - dokończyła, a mnie zamurowało.
- Cholera - wszedłem do domu jak burza, żeby wziąć kluczyki.
- Co się stało ? - spytała Rochelle
- Sylvia jest w szpitalu - odpowiedziałem
- Ale.. jak to.. ? - Marvin nie dowierzał, nie dziwię się.
- Sam nie wiem, muszę tam jechać to powiedzą mi więcej. Wiedziałem, że ten spacer to nie był dobry pomysł -
- Stary jedziemy z Tobą -
- Dzięki wielkie, jesteś najlepszym kumplem - mówiąc to już się kompletnie rozpłakałem. Tak wiem facetowi nie wypada płakać. - Stary ja się boję, że ją stracę -
- Nie stracisz, wszystko będzie w porządku - pocieszał mnie.

* W szpitalu Oczami Astona *

Gdy byliśmy już na miejscu, lekarka zaczęła coś mówić.
- Witam, pana narzeczona trafiła tutaj z licznymi urazami. Zrobiliśmy jej wszystkie niezbędne badania i niestety mam złe wieści. -
- Czyli ? -
- Czyli po pierwsze pana narzeczona została brutalnie pobita, a drugie to niestety, ale straciła dziecko-
- Co ? Ale.. - zacząłem płakać, Marv przytulił mnie, a ja jak dziecko znów się rozpłakałem. Jak to straciła dziecko i kto jest to zrobił? Dlaczego ? Dlaczego właśnie nam się to przytrafia ? Próbowałem się ogarnąć i iść do Sylvii. Lekarka powiedziała, żeby na razie nic nie mówić o dziecku.Wszedłem do sali Sylvii, ale był tam jakiś typ. Podszedłem do mojej kochanej dając jej całusa. Chciałem mu pokazać, żeby nawet się do niej nie przystawiał. Miała oczy podpuchnięte od płaczu, oko podbite i widać było, że była wykończona.
- Hej kochanie co się stało ? - gdy zapytałem ona się rozpłakała i wtuliła w mnie. Wymiękłem też zacząłem płakać. Chłopak który z nią siedział wcześniej wyszedł. Nie wiem kto to był, ale podejrzewam, że to on zadzwonił po pogotowie.
- Aston, zrób coś dla mnie - poprosiła nagle Sylvia. - Powiem Ci kto to zrobił, ale Ty nie wybuchniesz i posłuchasz mnie do końca, ok ? -
- Obiecuje -
- Ekhem - chrząknęła i wyciągneła mały paluszek, zawsze pamiętała o tym. Gdy coś sobie obiecywaliśmy to właśnie w ten sposób.- Harry to zrobił, ale nie do końca, jego ludzie to... och od początku. Wyszłam na ten cholerny spacer by wszystko przemysleć, nagle gdy usiadłam na ławce znalazło się koło mnie dwóch ludzi wraz z Harrym. Powiedział, że jeżeli nie będę z nim to nie będę z nikim. Potem już Ci dwaj zaczęli mnie bić i zemdlałam -
- No kurwa ja go zajebie -
- Aston ! Obiecałeś ! -
- Sylvia przeciez ja tego tak nie zostawię ! Co on sobie wyobraża, że jeżeli ma takie zachcianki, to w każdej chwili może podejść i cię pobić tylko dlatego, że jesteś ze mną ? O nie ! -
- Aston, a może pójdziecie na policję ? - wtrąciła Rochelle.
- No właśnie - dodała moja narzeczona
- Ale kochanie na policji trzeba mieć dowody, bo na słowo nam nie uwierzą. -
- Pomyślałam o tym, mam nagranie jak on mi to wszystko mówi. Możemy wybrać twoją kartotekę, gdy cię pociął, i mamy niezbity dowód że byłam w ciąży - powiedziała i znów wybuchała płaczem.- Ja tak strasznie chciałam tego dziecka, Aston... ja wiem, że straciłam to i zrozumiem jak mnie zostawisz -
- O co to nie moja droga - powiedziałem biorąc jej twarz w swoje ręce - Ja byłem z Tobą przed tym dzieckiem, a Harry odpowie za to wszystko. Jutro idę na policję i wszystko im powiem, a Ty zdążysz urodzić mi niejedno dziecko - uśmiechnęła się do mnie, a ja ją znów pocałowałem.

* Oczami Sylvii *


Cieszę się, że jednak Aston nie zareagował tak jak sobie wyobrażałam. Mam nadzieję, że Harry pójdzie za to siedzieć i wtedy domyśli się jakie krzywdy zrobił szczególnie mi. Nie rozumiałam jego myśli, no bo skoro tak mnie kocha, to dlaczego robił to wszystko ? Aston położył się na moim łóżku i zasnął. Wyglądał jak aniołek. Taki mój osobisty. Pocałowałam go w czubek głowy i próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Te dzisiejsze wydarzenia mi nie pozwoliły, a poza tym wszystko mnie bolało.
- Dobry wieczór, ale... co to ma być, ten pan nie może leżeć z panią w jednym łóżku - powiedział lekarz który właśnie wszedł do mojej sali.
- Panie doktorze, ale ja chcę, żeby on został, a poza tym śpi. Niech pan ma serce i go zostawi. On tak ślicznie wygląda - próbowałam go przekonać.
- No dobrze, aj w sumie przyszedłem pani powiedziec, że jutro będzie pani miała zrobione cesarskie cięcie, gdyż wie pani ... - próbował dokończyć drapiąc się po głowie.
- Dobrze, dziękuję - powiedziałam próbując się choć trochę uśmiechnąć.
- Dobranoc - rzekł na pożegnanie

P.S. Tak wiem rozdział do kitu, ale obiecałam dzisiaj Kindze, że go dodam wieć jest :D Następnym razem się postaram obiecuję. Jak wam się podoba przebieg spraw ? Trochę nieprzemyslany ale to nic :D Nadrobie innym razem. Kochani jesteście ;******

sobota, 23 lutego 2013

67.)

- Tym razem Ci wybaczam - odezwał się do mnie jakbym nie wiem, jakie świństwo mu zrobiła. Rochelle weszła do naszej sypialni.
- Hej już gotowa ? - powitałam dziewczynę
- Tak jakoś wyszło, bo chyba nie chcemy się spóźnić do ginekologa, prawda ? - zapytała tak, że Aston zaczął coś podejrzewać.
- Na pewno tam idziecie ? - spytał, a natychmiast zaczęłam kłamać
- NIe wierzysz nam ? Nie dość, że nas wszystko boli, to jeszcze mi nie wierzysz. Chcesz to mogę ci pokazać karteczkę na której jest napisana wizyta -
- Nie no coś Ty kotek, żartowałem, zawsze ci wierzę - cmoknął mnie. ' To dobrze, że mi wierzysz, bo akurat nie mam żadnej karteczki ' pomyślałam.
- To my idziemy - powiedziałam, gdy już się ubrałam, i dałam mu całusa w policzek.
- Paa, wracajcie szybko - pożegnali nas, a my dumne ze swojego zwycięstwa wsiadłyśmy do samochodu Roch.
W centrum biegałyśmy po wszystkich możliwych sklepach. Jednak ja zrobiłam większe zakupy, pewnie przez to, że nigdy nie mogłam się pohamować w kupowaniu butów. Kupiłam 7 kolorów trampek. Brawa dla mnie. Rochelle kupiła m.in.to, i to. JA jednak nie chciałam jeszcze kupować ciążowych rzeczy więc wzięłam to, to i jeszcze to.
- Dobra teraz spróbujmy jakoś prze teleportować się do pokoi tak, żeby nas nie widzieli - powiedziałam do Rochelle wchodząc do domu.
- Cześć kochanie - powitał mnie Aston - Widzę, że były udane zakupy u ginekologa -
- Były wyprzedaże - zaśmiała się Rochelle
- Oj skarbie ten ginekolog to była wymówka - musnęłam jego usta
- Zauwazyłem, tylko dlaczego nic nie powiedziałaś, że chcesz iść na zakupy. W ogóle po co ta bajka z ginekologiem, przecież was wszystko bolało -
- Właśnie chodzi o to, że nic nas nie bolało. Ściemniałyśmy powiedzmy, że to tylko taka mała zemsta -
- Zemsta przepraszam za co ? - wtrącił sie Marv
- Za te bokserki w zmywarce - krzyknęła Rochelle. Chyba się trochę zdenerwowała, ale oni nic sobie z tego nie zrobili tylko wybuchnęli śmiechem.
- Z czego się śmiejecie ? - zapytałam idąc na górę, ale zatrzymałam się, bo Aston próbował coś powiedzieć.
- No bo jak was kiedyś nie było, potrzebowaliśmy wyprać kilka rzeczy, a przecież łatwiej uruchomić zmywarkę niż pralkę. - stwierdził, a ja machnęłam reka i poszłam na górę.

* Oczami Astona *


Ale nas wycackały. Nie mogę uwierzyć własna narzeczona. W sumie to nie dziwię sie im mogły się trochę zdenerwować.
- Chyba się nie gniewasz ? - podszedłem do mojej kochanej muskając jej szyję. Wiedziałem, że to doprowadzało ją do szału.
- Aston przestań, nie teraz - próbowała mnie powstrzymać, ale nie miała oporu. W końcu uległa. Zaczęliśmy przeplatać swoje języki. Pragnąłem jej jak nigdy. Codziennie budząc się przy niej zakochiwałem sie od nowa. Jednak po chwili przerwała.
- Przepraszam, ale pójdę się przejść, obiecuję, że potem wszystko nadrobimy - odezwała się Sylvia całując mnie.
- Może pójdę z Tobą ? - zapytałem. Nie chciałem, żeby szła gdzieś sama, robiło się późno.
- Nie, Aston chcę iść sama. Nie będzie mnie 15 minut. Wytrzymasz -
- Nie byłbym taki pewien - odpowiedziałem i ostatni raz musnąłem jej usta lekko przygryzając dolną wargę.

* Oczami Sylvii *

Ostatnio zrobiłam sie jakaś dziwna. To znaczy od wesela Marvina i Rochelle. Obawiałam się, że Aston mnie zostawi, bo nie poświęcałam mu zbyt dużo czasu lub czułości, ale czułam, że coś się stanie, coś złego. Poszłam na spacer, musiałam przemyśleć parę rzeczy. Wybrałam się do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Myślałam o naszej przyszłości - mojej i Astona. Damy sobie radę z dzieckiem ? Nie jestem jeszcze na to gotowa, ale stało się. Szybki ślub i przeprowadzka, miejmy nadzieję, że wszystko się uda. Chciałam wstać i ruszyć w stronę domu, ale jakichś dwóch typów popchnęło mnie tak, że znowu znalazłam się na ławce.
- Hej piękna, znów się widzimy - usłyszłam czyjś głos, ale nikogo nie widziałam, nie musiałam, zeby wiedzieć kto to jest.

P.S. Soryy, że taki krótki, ale jakoś nie chciało mi się pisać. Wenę mam owszem i niech ona ze mną pozostanie :) Chciałam bardzo podziękować wszystkim którzy czytają moje nędzne wypociny. Dziękuję Wam bardzo również za ponad 4,000 wyświetleń. Kochani jesteście xxx

poniedziałek, 18 lutego 2013

The Versatile Blogger

Dostałam nominację od http://dream-of-another-life.blogspot.com/ Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu na jego blogu;
- pokazać nagrodę 'The Versatile Blogger';
- ujawnić siedem dotyczących siebie;
- nominować dziesięć blogów, które jego zdaniem na to zasługują;
- poinformować o tym fakcie nominowane blogi. 
Dziękuję bardzo kochana <333 
Dzięki za nagrodę ;*****

Fakty o mnie :
1. Uwielbiam uczyć się języków obcych, mam zamiar umieć angielski, hiszpański i włoski :D
2. Kocham mieć włączoną muzykę na cały regulator, śpiewać i tańczy co często kończy się interwencją mamy ;)
3. Często śpiewamy na spotkaniach rodzinnych.
4. Już 4 osoby dzięki mnie są JLS'ters :D
5. Nie jem obiadów.
6. Mam 3 rodzeństwa, ale zostałam ja i siostra :D
7. Moja rodzina uważa, że powinnam częściej śpiewać. ( oni nie są chyba do końca normalni )

Nominowani :
http://viam-vitae.blogspot.com
 http://twinkle-in-eye.blogspot.com/
 http://mysecretsaresecret.blogspot.com/ 
http://youaremywonderwallxx.blogspot.com/

http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/

sobota, 16 lutego 2013

66.)


* Oczami Kingi *


Spałam wraz z Louisem, gdy nagle odezwał się jego telefon, popatrzyłam ‘ Eleanor ‘ dzwoniła. Odebrałam, bo Lou spał.
- Słucham ? – zapytałam
- Oo proszę pani Tomilson. Yyy… jest Louis ? –powiedziała dziewczyna. Miałam ochotę jej jebnąć, bo wyczuwałam zazdrość.
- Jeszcze śpi. Chcesz coś ? –  
- Powiedz mu, że dzisiaj mamy wizytę u ginekologa. Niech nie zapomni –powiedziała z pogardą w głosie na koniec.
- Nie zapomni – potwierdziłam po czym rozłączyłam się. Wkurzała mnie ta, nie wiem czy mogę ją tak określić ‘ dziewczyna ‘. Nie wiem jak Lou mógł z nią być. Mój kochany przekręcił się na drugą stronę, myślałam, że wstanie, ale nic z tego. Postanowiłam sama to zrobić.
- Louis, kochanie wstawaj ! – szeptałam mu do ucha, potem zaczęłam już krzyczeć, ale na nic. Spał jak zabity. Wpadłam na pomysł. Musiałam tylko zejść do kuchni. Trzeba było się tylko ubrać i wszystko ok, bo jakby mnie reszta zespołu ujrzała w mojej piżamie, czyli samej bieliźnie to albo by się śmiali albo ja bym umarła ze wstydu.
- Louis, czujesz ? – zapytałam podkładając mu pod nos marchewki, a on zerwał się raz, dwa z łóżka. Postanowiłam schować szybko pod łóżko pomarańczowe warzywa, żeby mnie o nic nie podejrzewał.
-O już wstałeś ? – zapytałam jakby nigdy nic.
- Czułem marchewki –
- Oj biedaku pewnie znów Ci się coś śniło – zaśmiałam się
- Nie na pewno nie – zaprzeczał
- Uwierz mi też dopiero wstałam i żadnych marchewek tu nie było – próbowałam go przekonać, ale on zaczął pociągać nosem i wpadł na trop marchewek.
- Co one tu robią ? – udałam zdziwioną
- Może mi jeszcze powiesz, że nie wiesz – Louis podniósł jedną brew do góry.
- No raczej, przecież dopiero wstałam – dalej sobie z niego drwiłam. Uwierzył. Pomyśleliśmy, że skoro i tak idziemy na miasto do El to możemy wybrać się na jakieś małe zakupy.

* Oczami Sylvii *


- Czego sobie życzysz w ramach rekompensaty ? Na śniadanie oczywiście – uśmiechnęłam się do niego.
- Aaaa na śniadanie ? Myślałem, że już o czymś innym myślisz – zaśmiał się i wziął mnie na kolana.
- Aston musimy pogadać, wiesz dobrze o czym –
- Przypuszczam. Nowe mieszkanie, nasza przyszłość – złapał mnie za brzuch – I oczywiście ślub – dał całusa.
- Nie tylko o to mi chodzi – wtrąciłam
- Coś przegapiłem ? –
- Raczej. Rano jakaś dziennikarka dzwoniła i chciała nas zaprosić na wywiad. Masz do niej oddzwonić –
- Dobrze zrobię to potem, a teraz księżniczko zrobię dla Ciebie moje popisowe śniadanie – wstał i zaczął mi machać przed oczami łyżką.
- Wystarczy jak zrobisz mi gofry – puściłam mu oczko.

* Oczami Louisa *


- Lou ! – krzyczała moja dziewczyna
- Co jest ? – zapytałem będąc już na klatce schodowej, wybieraliśmy się na spotkanie z Eleanor i zakupy.
- Może byś tak włożył spodnie co ? – powiedziała, a ja popatrzyłem jak wyglądam. No tak bluzka, jest, ale spodni brak. Ostatnio jakiś rozkojarzony jestem. Pewnie przez tą miłość i całą sytuację z El. Jej już miałem dość, ta kobieta nie dawała mi spokoju, nawet w nocy dzwoniła.
- No widzisz , od razu lepiej – zaśmiała się
- Ty się ze mnie nie śmiej ! – odezwałem się i zacząłem całować moją dziewczynę.
- Dość tych czułości, idziemy – zarządziła

*Oczami Sylvii *

Aston oddzwonił do dziennikarki i już dwie godziny później przeprowadzała z nami wywiad. ( Dz- dziennikarka, A – Aston, S- Sylvia )
Dz: Opowiedzcie nam jak to się stało, że na siebie wpadliście.
A: Historia trochę jak z filmu, ale naprawdę warto się nią dzielić. Z Sylvią znaliśmy się już wcześniej teraz będzie jakieś 6 lat jak mija nasza rocznica poznania się. Byliśmy młodzi i oczywiście zakochani, niestety doszło do tego, ze nasze drogi się rozeszły. Ja w strone muzyki, a Sylvia w stronę fotografii i stylistyki. Pewnego dnia, gdy mięliśmy kręcić teledysk do ‘ Take a Chance on me ‘ zakochałem się w pewnej blondynce. Nie spałem po nocach myśląc kim ona jest. Po upływie czasu dowiedziałem się, że to moja miłość z przed lat czyli ona.
Dz: Niejedni wam zazdroszczą. Czy jesteś dumna z Astona ?
S: O tak i to bardzo ! Za każdym razem, gdy oglądam ich na żywo czy w telewizji jak wykonują to co kochają rozpiera mnie duma i uświadamiam sobie jaka ze mnie szczęściara myśląc ‘ To mój Aston tam jest ‘.
Dz: A czy to prawda, że Aston też uwielbia tańczyć ?
S: Uwielbia to mało powiedziane, z resztą co widać na koncertach, próbach i licznych imprezach. Szczerze powiedziawszy to poderwał mnie tym backflipem.
A; Ale i tak dużo uczę się od ciebie. Czy umie pani zrobić szpagat kręcąc się na głowie ?
Dz: O wow, gratulacje. Co tak naprawdę cenisz w dziewczynie ?
A: Naturalność i to, że potrafi się śmiać razem ze mną. Nie nawidzę pustych, wytapetowanych lalek. Kobieta musi być wrażliwa, kochająca i dość miła dla moich znajomych.
Dz: Jednym słowem dziewczyna ideał.
A; Jednym słowem Sylvia.
Dz: Aż miło się Was słucha. A Ty co uwielbiasz w Astonie ?
S: Wszystko. No dobra, może tylko nie znoszę , jak zacznie się śmiać z Orim z byle czego. Uwielbiam jak chodzi w samych bokserkach po domu.
Dz: Aston, pytanie dla ciebie od jednej z fanek. Czy planujecie razem przyszłość czy może jeszcze mam szansę, abyś to Ty był moim mężem ?
A; Haha, wiesz nie chciał bym tu nikogo urazić, ale Sylvia rozumie, że moja miłość do fanek, a miłość do niej to dwie różne sprawy. I nie zapominaj, że fankom ślubowałem miłość, wierność i że nie opuszczę ich choćby nie wiem co, a z Sylvią będziemy sobie to przysięgać wkrótce już całkiem na poważnie, co nie twierdzę, że to do fanek nie było poważnie, z resztą sama rozumiesz.
Dz; Możemy wiedzieć na kiedy macie takie plany ?
A; Niech to pozostanie naszą słodką tajemnicą.
Dz; Dzięki wielkie za wywiad. – powiedziała na zakończenie dziennikarka i pożegnała się z nami. W tej samej chwili dostałam sms’a od Rochelle. ‘ Hej kochana J Macie gości, Twoi rodzice przyjechali xx ‘.
Mamusia się za mną stęskniła. Sama miałam ochotę ją odwiedzić, ale jakoś nie było czasu. ‘ Jakbyś mogła się nimi zająć byłabym wdzięczna. Będę za 10 minut xx ‘ odpisałam jej.

*Oczami Astona *


- Kochanie – odezwała się moja kochana wtulając się we mnie jeszcze przebywając w restauracji.
- Tak ? – zapytałem
- Musimy się zbierać, moi rodzice do nas przyjechali –
- Oo teściowie, proszę proszę. A Twoja siostra jest ? –
- Ej bo robię się zazdrosna ! – oburzyła się, a ja chwyciłem ją za rękędając całusa i poszliśmy w stronę samochodu.

*W domu oczami Sylvii *


Wchodząc do domu słyszałam radosny smiech mojej młodszej siostry. Okazało się, ze nasi rodzice przyjechali wraz z bratem, jego zoną i bratankiem liczącym 6 lat. Mały od samego wejścia przywitał mnie gorącym buziakiem, a ja odwdzięczyłam się przytulając go.
- Antoś ile ciocia Cię nie widziała – próbowałam nie udusić małego ze szczęścia. Oczywiście przywitałam się z wszystkimi.
- Mamo dlaczego mi się tak przyglądasz ? –zapytałam gdy już w kuchni parzyłam nam wszystkim kawę, a Aston się tylko uśmiechnął.
- Bo coś mi tu nie pasuje, jesteś jakaś odmieniona i w ogóle już się tak nie całujecie przy wszystkich z Astonem. Mam nadzieję, że wszystko w porządku ? –
- Niech mi pani uwierzy przy Was się hamują, a tak poza tym dzień dobry i do widzenia. Przyszedłem po kluczyki. – odezwał się Ori, który jechał gdzieś z Pat. STOP ! Zapomniałam ! Nie obyło się bez przytulania i witania mojej siostry i Reesha. Moja mama się zaczęła śmiać.
- Zawsze uwielbiałam tego chłopaczka – dodała – Ale wróćmy do rzeczy. Sylvia jesteś jakaś inna. Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży ? – zapytała, a mnie totalnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale tylko potwierdziłam.
- Wiedziałam – wtrąciła moja bratowa klaskając w ręce. Mama nas wycałowała razem z tatą i nie obyło się oczywiście bez gratulacji.
- Będę miała wnuczkę – zaczęła się śmiać.
- Hej mamo jeszcze nie wiadomo, rozpędziłaś się trochę – próbowałam ją uspokoić.
- Uwierz mi córuś, skoro ja poznałam, że jesteś w ciązy to musi być córka, a poza tym jesteś już inna na twarzy. Dobra my się zbieramy, bo przyjechaliśmy tylko na chwilkę, w sumie tylko się pożegnać, bo już lecimy do Polski. –
- To może my was odwieziemy na lotnisko ? – zapytałam
- Nie trzeba kochanie, Twój brat to zrobi, bo oni i tak zostają tu jeszcze na 3 dni. Dawajcie dziuba i znikamy, bo się spóźnimy – dodała na koniec i zaczęliśmy się żegnać. Najlepsze było to, że Aston się popłakał, gdy żegnał się z moją siostrą. Fajnie nie ? Facet ryczy.
- Kochanie nie płacz – próbowałam go pocieszyć, gdy już odprowadziłam gości do drzwi.
- Łatwo Ci mówić – stwierdził i gdzieś wyszedł. Nawet nie raczył powiedzieć gdzie, a nie wspomnę o tym, żeby mnie wziąć. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Okazało się, że wyszedł z Marvinem. Przynajmniej tak wywnioskowałam, gdy Rochelle wparowała do domu z jedną torbą.
- Hej gdzie masz meża ? – zapytałam robiąc sobie gorącą czekoladę.
- Uwierzysz, że mnie zostawił i pojechał gdzieś z Astonem ? Bezczelny – zaśmiała się wymawiając ostatnie słowo.
- Nie no ja go zabije – powiedziałam wyciągając naczynia ze zmywarki.
- Ja też mu tego nie daruje, zostawić swoją żonę, która jest w 2 miesiącu ciąży przed domem i nawet się nie pożegnać. –
- Wybacz, ale nie o tym mówię – przerwałam jej monolog wyciągając ze zmywarki bokserki Astona – Przeciez ja go zamorduje, uduszę i jeszcze nie wiem co mu się da zrobić – próbowałam się uspokoić, gdy Roch zaczęła się śmiać.
- Nie no Twój Ast to ma wyobraźnię – dławiła się już konkretnie śmiechem, ale przestała, gdy wyciągnęłam również bokserki Marvina.
- Doprawdy ? – zapytałam unosząc brew do góry, a ona wyrwała mi je z ręki
- No to po nich – zdecydowałyśmy. Musiałyśmy tylko udawać, że nic o tym nie wiemy, bo planowałyśmy zemstę. I wymyśliłyśmy. Skoro jesteśmy ciężarne to trzeba było to wykorzystać. Wrócili, a my z Rochelle leżałyśmy jak jakieś słonice na kanapie objadając się lodami. No przecież w ciąży nie jest się codziennie, chociaż ja powinnam uważać, bo się w suknię ślubną nie zmieszczę.
- Bokiem musisz dać, bo nie przejdzie – krzyczeli przez siebie nasi chłopcy, a my zaczęłyśmy obserwować.
- Pamiętaj Rochelle za 10 minut masz być nieugięta – szepnęłam dziewczynie, a ta tylko przytaknęła. W sumie same zeszłyśmy z kanapy i z założonymi rękami stałyśmy w przedpokoju patrzyłyśmy jak chłopcy taszczą łóżeczko. Najpierw jedno potem drugie. Chciało mi się śmiać widząc jak się z tym mordują. Puściłam oczko mojej towarzyszce i zaczęłyśmy udawać, że nam niedobrze. Aston z Marvinem stanęli jak wryci i nie wiedzieli co robic, w końcu Ast przemówił.
- Mamy dzwonić po lekarza ? –
- Nie, nie ma takiej potrzeby – popatrzyłam kątem oka na Rochelle. – My chyba pójdziemy się położyć – stwierdziłam za nas obie.
- Dacie radę iść same na górę ? – zapytał Marv
- Tak, tak wy o nic się nie martwcie, tylko nie siedzcie tu za długo. Czekamy na Was – mimowolnie uśmiechnęłyśmy się do nich, ale to był raczej uśmiech zwycięstwa. Gdy byłam już w sypialni poszłam wziąć dłuższą kąpiel. Ubierając się w łazience słyszałam jak Aston wchodzi do pokoju. Plan był taki jak wcześniej, udawać, że wszystko Cię boli, a on wszystko będzie robił co chcesz. Niech mają nauczkę za te bokserki. W sumie ta cała zemsta wydawała mi się to trochę dziecinna, ale co tam, jak już mówiłam nie codziennie się jest w ciąży. Wyszłam z łazienki, a mój narzeczony zaczął się przymilać do mnie.
- Kochanie nie dzisiaj, jestem zmęczona i wszystko mnie boli. Obiecuję, że nadrobimy innym razem – zaczęłam realizować pierwszą część planu i napisałam do Roch ‘ Jak Ci idzie z naszym planem ? :D ‘ odpisała ‘ Jestem nieugięta, niby wszystko mnie boli i wydaje mi się, że powoli jestem nie do zniesienia :D A ty jak sobie dajesz radę ? ‘ ‘ Nawet nie jest źle :D ‘ odpisałam i położyłam się. Jakoś nie miałam ochoty na sen więc patrzyłam w sufit.
- Nie mogę się doczekać naszego bobasa – Aston złapał mnie delikatnie za brzuch.
- Ja też, ale jak ma mnie tak wszystko boleć to nie wiem czy wytrzymam te 9 miesięcy – udawałam
- Aż tak źle ? Może naprawdę zadzownie po kogoś –
- Nie trzeba. Uwierz mi, że tak samo go pragnę jak ty, tylko, że ja mam z tym wszystkim gorzej – cmoknęłam go, a on położył lekko głowę na moim brzuchu.
- Nic się nie stanie jak będę tak leżał ? – zapytał
- Myślę, że nie – powiedziałam i zasnęłam.

*Oczami Kingii *


- Niech ona jak najszybciej rodzi i wypierdala z naszego życia – powiedziałam do Louisa wchodząc do naszego mieszkania. Wróciliśmy od wizyty u ginekologa zaliczając jeszcze parę sklepów.
- Kochanie nie złość się tak, przecież nic ci nie grozi. Zobaczysz ona urodzi i będziemy w trójkę szczęśliwi –
- No ja mam nadzieję, bo mało nie brakowało, a bym ją zabiła u tego całego lekarza – mówiłam szykując się z powrotem do drzwi. Miałam ochotę jechać przyjebac tej pustej lalce.
- Hej wszystko w porządku – pociągnął mnie za rękę Lou i wpił się w moje usta.
- No nie wiem czy w porządku, widziałeś jak się do Ciebie kleiła i ten tekst ‘ Wszyscy stwierdzili, że ja bardziej pasuję do Louisa, a tak poza tym on jeszcze Cię zostawi i do mnie wróci, w końcu ja jestem matką tego dziecka, naszego dziecka ‘ – mówiłam udając jej głos
- Mówiłem Ci, żebyś się nią nie przejmowała, nigdy do niej nie wrócę – próbował mnie uspokoić przytulając do siebie.
- Nie wiem jak mogłeś z nią być –
- Wcześniej była inna. Odkąd zrobiłem karierę i media się nią interesowały woda sodowa jej uderzyła do mózgu –
- Ona nie ma mózgu, głuptasie – stwierdziłam, a Lou znów mnie pocałował
- Jesteś najlepsza – stwierdził, a ja potwierdziłam.

*Oczami Sylvii*


Obudziłam się wtulona w Asta, który bawił się moimi włosami. Popatrzyłam na zegarek 8:43. Nawet nie tak późno.
- To jak schodzimy na śniadanie ? – cmoknął mnie w policzek
- Ja chyba tu jeszcze zostane, ale mam taką prośbę czy zrobiłbyś swojej narzeczonej  poranne śniadanie do łóżka ? – uśmiechnęłam się
- Oczywiście – ha, mam go. Nie mogę się doczekać końca dnia, gdy powiem mu, że nic mnie nie boli i, że ich wykorzystujemy. Popatrzyłam na komórkę. Mam sms’a od Rochelle ‘ Mała jesteśmy nieugięte. Chce widzieć jak się mordują Rxx ‘ ‘ Boże scena jak z horroru :D Sx ‘ odpisałam, a Aston wrócił z naleśnikami.
- Kocham Cię – powiedziałam przeciągając się – Jesteś najlepszy – zaczęłam go całować. – Koniec tych słodkości, ktoś tu jest głodny – popatrzyłam na mój brzuch i pogłaskałam go.

*Oczami Astona 5 godzin później *


- Stary nie wiem jak Ty, ale ja nie wyrabiam – skarżyłem się Marvinowi, gdy Sylvia 4 raz wysłała mnie po lody.
- Nie wiedziałem, że kobieta może tyle zjeść i w ogóle takie rzeczy. Od kiedy ogórki je się z kremem orzechowym ? –
- Musimy przyszykować inną strategię – powiedziałem do Marva i skierowałem się z kolejnym pudełkiem lodów do sypialni.

*Oczami Sylvii*


‘ Ubieraj się kochana idziemy na zakupy J ‘ napisałam do Rochelle.
‘ Jak to ? A co powiemy chłopakom ? :D ‘
‘ Że mamy wizytę u ginekologa :D ‘
‘ Ok za 15 minut jestem gotowa ‘ odpisała mi, a do pokoju wszedł Ast.
- Dziękuję kochanie, ale chyba przeliczyłam swoje możliwośći i ich nie zjem, a poza tym się śpieszę – odezwałam się do Astona stojąc przed szafą.
- Wychodzisz gdzieś ? Przecież Cię wszystko boli – zrobił się podejrzliwy, ale zaczął mnie całować po szyi. Człowieku ja Cię pól dnia wykorzystywałam, a Ty się do mnie przymilasz ? Dla mnie może tak być.
- Mam wizytę u ginekologa –
- Mogę iść z Tobą ? –
- Może następnym razem, uwierz mi zejdzie nam bardzo długo –
- Nam ? – Ast uniósł jedną brew do góry, co jak zawsze mnie rozbawia
- Mi i Rochelle – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta.

środa, 13 lutego 2013

Z ogłoszeń ...

Tadaaaam założyłam drugiego bloga. Mam nadzieję, że dam sobie z nim radę :) Zapraszam http://wszystkoojls.blogspot.com/ :)

piątek, 8 lutego 2013

65.)

Gdy nagle w drodze do limuzyny ktoś do mnie podszedł.
- Sylwia, wiem jest ślub Marvina, ale daj mi tylko coś powiedzieć – odezwał się Harry
- Wiedziałeś jak mnie podchwycić ! Cwaniak z Ciebie, ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać ! - odwróciłam się od niego, a on chwycił mnie za rękę.
- Nie pozwalaj sobie - odezwał się Aston widząc co on robi - Zastanów się co robisz. Czy na pewno chcesz to zepsuć ? - zapytał
- Niby co takiego ? -
- Człowieku ! Zniszczyłeś nam życie, mnie pociachałeś nożem, ale dla Ciebie to nic takiego. Uwierz mi, że to ja próbowałem przekonać Sylvię, żeby Ci wybaczyła, a ty dalej nic sobie z tego nie robisz ! - powiedział mój narzeczony, a loczek spuścił głowę na dół
- Ja wiem, że jestem idiotą, ale chciałem wam tylko powiedzieć, że nie ważne jakbym się starał wiem że nigdy mi do końca mi wybaczycie, ale czy... mogłoby być choć trochę jak dawniej ? -skończył, a we mnie jakby cała złość minęła. Przypomniałam sobie mojego ojca jaki był uparty i nie mogłam znieść myśli, że ja przez chwilę taka byłam.
- Każdy zasługuje na drugą szansę - uśmiechnęłam się - Ale nie licz na trzecią. I robię to ze względu na Astona. - powiedziałam

* Oczami Harrego *

- Każdy zasługuje na drugą szansę - uśmiechnęła się - Ale nie licz na trzecią. I robię to ze względu na Astona. - powiedziała Sylvia, a mnie w środku chciał strzelić szlak. Znów ten Aston. Popatrzyłem na niego a on był wpatrzony w nią jak w obrazek. Nikt naprawdę nie wie, że ja chcę mu ją odbić i wierzę, że mi to się uda. Kochałem ją, szalenie ją kochałem. Dla niej byłem pewnie młodym, zauroczonym szczeniakiem, który nie powinien na nic liczyć. Szliśmy w stronę samochodów. Była pora na obiad i tańce.
- Mam nadzieję, ze choć raz ze mną zatańczysz – uśmiechnąłem się, choć nie mogłem znieść widoku jak się do siebie uśmiechają i momentami całują.
- Zobaczymy czy Aston mi pozwoli - zaśmiała się - Obiecał mnie wytańczyć - dokończyła a ja odwróciłem się i zwiałem. Musiałem. Nie mogłem tego znieść Aston to, Aston tamto. Juz patrzeć na gościa nie mogłem. Dobra Harry weź się w garść i idź tam z powrotem
- Przepraszam myślałem, że telefon mi wypadł – odezwałem się gdy wróciłem - To jak siedzimy przy jednym stoliku ? - spytałem
- Przykro nam, ale stoliki są dla 10 osób a my już mamy załatwione, że siedzimy Reesh z Pat, JB i Chloe, Ja i Aston, Klaudia i Damian i oczywiście Kinga z Lou. - powiedziała. Może to i lepiej. Poobserwuję ich z daleka.
- Trudno jakoś przeżyję – odarłem i poszedłem w stronę chłopaków.
- Niall – wyrwałem blondyna od jedzenia
- Hym ? – zapytał z ustami w sałacie
- Człowieku jeszcze obiadu nie było, a ty… z resztą nie o to mi chodzi. Mam dla Ciebie zadanie. –
- Jakie ? – zapytał
- Dzisiaj pilnujesz, żebym się nie upił i nie narobił głupot. W szczególności pilnuj mnie jakbym chciał coś zrobić Astonowi – mówiłem wykrzywiając przy tym twarz.
- Dalej ją kochasz, prawda ? A jego nienawidzisz ? –
- Tak, wiesz w sumie nie żałuję tak do końca tego co zrobiłem. Dostał dupek za swoje – usiadłem na krześle dalej patrząc na ‘ zakochanych ‘
- Debilu ! Słuchaj mnie teraz uważnie ! – prawie krzyknął i nachylił się nade mną . – Gdyby Aston nie przekonał Sylvii do wielu rzeczy, dawno byś siedział w pierdlu oglądając świat przez kratki. Niebyło by Ci tak wesoło i nie byłbyś taki cwany. Brukowce by Cię zniszczyły. Cała twoja ‘ zarobiona ‘ kasa poszła by się jebać, Twoje fanki już by cię nie kochały, a ty nie znalazł byś potem pracy z tak zniszczonymi papierami rozumiesz ? – powiedział całkiem poważnie blondyn
- Ale przecież ja jestem Harry Styles – odszczeknąłem cwaniacko
- Sryles nie Styles. Kurwa człowieku czasami myślę, że marchewki Louisa są mądrzejsze od ciebie, powinieneś dziękować Astonowi, że przekonał Sylvię, aby Ci wybaczyła, bo po tym wszystkim co ona by powiedziała na policji nikogo by nie obchodziło, że jesteś Hazzą kapujesz ? – słuchałem go z uwagą.
- Kapuje – odarłem. Kurde Niall miał rację, powinienem już dawno tak postąpić, ale lepiej późno niż wcale. Tylko, że ona mi się tak strasznie podoba.

*Oczami Sylvii *

- Czy mógłbym panią prosić do tańca ? – zapytał mnie Aston, gdy tylko skończyliśmy zjeść.
- Oczywiście – odarłam i już za chwilę wariowaliśmy na parkiecie. Byłam naprawdę szczęśliwa. Po kilku piosenkach postanowiliśmy zejść. Ujrzałam Harrego wychodzącego na dwór. Poinformowałam narzeczonego, że idę z nim porozmawiać.
- Nie wiem czy to dobry pomysł –
- Uwierz mi. Nic się nie stanie. Tam jest pełno ludzi – uśmiechnęłam się i dałam mu całusa. Idąc na taras spotkałam dużo znajomych twarzy z telewizji. I pomyśleć, że widzę ich na żywo.
- Ty palisz ? – zapytałam Hazzę, gdy byłam już na tarasie.
- Jeżeli się zdenerwuję – odparł
- To kto Cię doprowadził do takiego stanu ? – spytałam ponownie, ale loczek milczał.
- Domyślam się, że chodzi o mnie. Harry uszanuj to, że jestem z Astonem, ze planuję z nim przyszłość i przede wszystkim, że jestem szczęśliwa –
- Wyobraź sobie, że nie mogę – odpowiedział chwytając mnie mocno za nadgarstki – Tak cholernie Cię kocham i nie mogę, a z resztą nie zrozumiesz – powiedział rzucając papierosa do popielniczki i wracając na salę. Nie zostało mi nic innego tylko wrócić do Astona.
- Jak tam ? – zapytał całując mnie w usta.
- Wszystko w porządku – odarłam widząc jak loczek na mnie patrzy.
- Na pewno ? –
- A mam Ci udowodnić ? – próbowałam go uspokoić, gdy nagle ktoś powiedział:
- Wznieśmy toast za młodą parę –
- Cholera – zaklęłam cicho
- Haha co się stało ? – spytał Ast
- Miałam Ci teraz udowodnić, że wszystko ok, ale komuś się toastów zachciało – szeptaliśmy sobie na ucho. Aston śmiał się w najlepsze, a reszta gości wznosiła toasty. Gdy picie się skończyło, Aston porwał mnie za rękę na podłogę, gdzie były ustawione po kolei 4 krzesła. Na jednym posadził mnie, na drugim Rochelle, trzecim Chloe i czwartym Pat. Chłopaki z JLS poszli do orkiestry i przejęli mikrofony. Puścili podkład do ‘ Hottest girl in the world ‘ i zaczęli śpiewać . Każdy swojej partnerce. Mało tego każda z nas dostała kwiaty i prezent.
- Zabiję go – odezwała się do mnie Chloe
- Dlaczego ? – zaśmiałam się
- Taki wstyd –
- Lepiej się ciesz, nie każdy by tak postąpił. Widzisz jak Cię kocha ? –
- W sumie masz rację. Ty to umiesz mi humor poprawić –
- Ja w ogóle jestem fajna – śmiałyśmy się obie. Na koniec piosenki Aston wziął mnie na ręce i pocałował. Reesh wziął mikrofon i zaczął mówić :
- Przepraszam, wiemy, że to nie nasz ślub, ale chcieliśmy coś powiedzieć. Możemy ? – zapytał gości, a oni przytaknęli. – Chcieliśmy wam tą piosenką pokazać jak piękne i wspaniałe mamy kobiety. Chcieliśmy przede wszystkim im udowodnić jak je kochamy i jak nam na nich zależy. Mamy nadzieję, ze wytrzymacie z nami do końca waszego życia ? – zapytał i w tamtej chwili klęknął przed Pat i oświadczył się jej. Dziewczyna szalała z radości. Zgodziła się.
- Przepraszam, skoro tak pora na zwierzenia ja też mam coś do powiedzenia – zaczęłam ja mówić, a Aston mnie objął – Na początku chciałam w imieniu dziewczyn podziękować i powiedzieć, że też was kochamy – chciałam powiedzieć dalej, ale Rochelle wzięła mi mikrofon.
- Aston sory, że to mówię za twoją narzeczoną, ale uwierz mi, że ona nie miałaby odwagi tego powiedzieć. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie. Mówię to oficjalnie Aston będziesz tatą ! – dokończyła z wielkim bananem na twarzy, a Aston nie mógł uwierzyć, zaczął mną kręcić dookoła, nagle mnie odstawił pogłaskał po brzuchu i zaczął po nim całować.
- Jestem najszczęśliwszy na świecie – odezwał się teraz już całując mnie po twarzy. – Stary będę tatą – powiedział do Marvina, a ja tylko ujrzałam jak loczek wyszedł z lokalu. Dobrze mu tak.
- Który to miesiąc kochana ? – pytały wszystkie dziewczyny
- 3 tydzień –
- I tyle z tym dla mnie czekałaś ? –odezwał się Ast
- Czekałam na specjalną okazję kochanie, chyba nie jesteś zły ? – zapytałam
- Jestem szczęśliwy, a nie zły. Kocham Cię wiesz ? –
- Wiem, wiem. –
- Aaaaaa ja też już wiem – nagle się odezwał
- Co wiesz ? –
- Wiem, dlaczego wczoraj nie chciałaś majstrować dzieciaka. – zaśmiał się, a ja tylko dałam mu buziaka. W sumie to nie wiedziałam, że to tak wyjdzie z tą ciążą, ale strasznie się cieszę. Wiem, że Aston jest wymarzonym przykładem na ojca. Nie jedna mogłaby mi pozazdrościć.

*Oczami Kingii *

- Lou, a my kiedy będziemy mieć bobasa ? – zapytałam kochanego patrząc na szczęśliwą Sylvię i Astona
- Już wkrótce – odpowiedział całując mnie w czoło.
- Nie mogę się doczekać, ale obiecasz mi coś ? – zapytałam
- Zależy co – uśmiechnął się i objął mnie.
- Obiecaj mi tylko, że jak wychowamy odpowiednio Twoje dziecko zrobimy sobie nasze. –
- Obiecuję, ale wiesz, że to dziecko też będzie Nasze ? –
- Tak wiem - odpowiedziałam przytulając się do niego.

*Oczami Nialla*

Rochelle powiedziała, że Sylvia jest w ciąży. Cudownie ! Cieszę się, że im się układa z Astonem. Zawsze lubiłem tę dziewczynę. Pamiętam, że podczas każdej sesji czy teledysku jeżeli ona nas ubierała mogłem się z nią powygłupiać. Jakbyście widzieli jak ona świetnie tańczy. Zawsze jej powtarzałem, żeby spróbowała swoich sił, ale ona mówiła, że na razie jest jej dobrze tak. Cholera gdzie jest loczek ? Pewnie znów coś odpieprza. Z jednej strony to mu współczułem, bo był zakochany w Sylvii. Dziewczyna była piękna, ale z drugiej strony zachowywał się jak dupek, skończony idiota. Jeżeli ją kocha to dlaczego robi takie świństwa ? Przecież powinien chcieć jak najlepiej dla niej. Z resztą to nie moja sprawa, ale pójdę go poszukać, żeby coś nie wywinął. Poszedł w stronę samochodów, widzę go. Był tam i palił razem z Zaynem.
- Mówię Ci stary odpuść. Nie masz szans – słyszałem jak mulat coś radzi loczkowi.
- Nie pierdol. Tak łatwo nie odpuszczę –
- Ja już Ci coś mówiłem na ten temat. Weź gdzieś wyjedź albo coś, najlepiej gdzieś gdzie jest plaża, zobaczysz ładne dziewczyny to od razu się odkochasz – zaśmiałem się
- No właśnie. Blondyn dobrze mówi. Odpoczniesz, przemyślisz, ale teraz się nie załamuj. Idź i pokaż, że też się dobrze bawisz bez niej –
- Ok spróbuje, ale nic nie mogę obiecać – przytaknął Harry i ruszyliśmy w stronę lokalu. Zabawa trwała. Ja też postanowiłem nie próżnować i zaprosiłem jakąś dziewczynę do tańca. Była to chyba jakaś kuzynka Marvina, która nie miała chłopaka. Może akurat coś zaiskrzy, była całkiem niezła.

*Oczami Astona *

Właśnie dowiedziałem się, że będę tatą. Najwspanialsza rzecz na świecie. Kocham moja przyszłą żonkę i tego bobasa. Musimy tylko teraz szybko wyprawić wesele i będzie wspaniale.
- Kochanie ? – wyrwała mnie z myśli moja kochana
- Tak ? –
- Wiem, że jest wesele i w ogóle, ale może pora pomyśleć o wspólnym mieszkaniu, wiesz o takim oddzielnym. –
- Dobry pomysł, ale musimy uzgodnić jakie chcemy. –
- Wiesz, ja bym chciała sama z Tobą je urządzić. Co jak co, ale to powinniśmy sami zrobić. Będzie w nim nasze serce i ta atmosfera – powiedział po chwili namysłu
- Też tak sądzę, ale wiesz, może przełóżmy tę rozmowę na później, bo chyba Marvin chce Cię prosić do tańca – odpowiedziałem, gdy Marv już wyciągnął rękę w stronę mojej narzeczonej.
- Tylko tam ostrożnie – ostrzegłem go, a ja sam poszedłem po Rochelle.

* Następny dzień, oczami Sylvii*

Obudziłam się w naszym domu, w naszym pokoju nie wiem jakim cudem. Czy byłam tak zmęczona i nie pamiętam nawet drogi do domu ? Nic nie piłam, bo przecież jestem w ciąży, ale wiem, że Aston się mną zaopiekował, bo spał koło mnie. Postanowiłam wziąć szybki prysznic, bo spałam w sukience. Wykąpałam się, ubrałam, uczesałam i wyszłam do pokoju. Aston się już ubierał.
- Jak tam podobał się ślub ? – zapytał mnie witając namiętnym całusem najpierw w usta potem w brzuch.
- Było genialnie – uśmiechnęłam się do niego i odwzajemniłam buziaka.
- Schodzimy na śniadanie ? – zapytałam
- Oczywiście, mam ochotę na kawę –
- Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś. Nie pamiętam jak weszłam do domu. –
- Kochanie ty nie weszłaś. Ja Cię niosłem. Spałaś jak niedźwiedź - powiedział a ja się śmiałam w najlepsze wyobrażając sobie tą sytuację.
- Przepraszam, że musiałeś to robić – pogłaskałam go po głowie i zeszliśmy na śniadanie.