piątek, 26 kwietnia 2013

75.)


Tak na wstępie chciałam napisac kilka słów od siebie. Każda JLS’ter wie o tym, że nasz ukochany band się rozpadł, a jeżeli nie wie to nie jest JLS’ter. Dlaczego piszę ‘ jest ‘ a nie ‘ była ‘ ? Bo dla mnie JLS będzie zawsze istniało, choć jest mi z tego powodu bardzo, ale to bardzo przykro. Całą środę przepłakałam (wątpię, żeby jakakolwiek kochająca ich dziewczyna nie uroniła łzy ), ale dzisiaj już jest lepiej J Piszę tu, aby uczcić ich pamięć 2008 – 2013. Tęsknię już za śmiechem Ressha, backflipami Astona, duckface ‘ m Marvina i opowiadaniami JB o jego farmie. Wiem, ze to nadal będzie miłe, ale nie wykonywane przez nich razem L Chciałam głównie podziękować za wspaniałe dwa lata życia, które podarowaliście mi chłopcy J Dzięki Wam uwierzyłam w marzenia i chcę je spełniać. I wiem, ze jeżeli nie wyjdzie to mam walczyć do końca. Nie poddaję się ! Bo wiem, że mam dla kogo J Nauczyliście mnie kochać to co robię bez względu na wszystko. Wiem, że jeżeli ktoś będzie się ze mnie śmiał to nie dlatego, że nic nie umiem, ale z zazdrości, że to ja mam tą odwagę. Jeszcze raz dziękuję. Kocham Was najbardziej na świecie i nie widzę lepszego przykładu na idoli niż wy. Z piosenką ‘ Love You More ‘ zachęcam Was do przeczytania kolejnego rozdziału, w którym JLS nadal istnieje.
Forever and ever <3



- Słucham ? – powiedziałam przerywając zabawę jego dłońmi.
- Miałaś kogo od czasu, gdy no wiesz … -
- Odkąd musieliśmy się rozstać ? Nie, nie miałam nikogo. A ty ? – również go zapytałam
- Nie mogłem mieć nikogo –
- Dlaczego ? – zdziwiłam się. Przecież nikt nie mógł mu zabronić, tym bardziej, ze grono jego fanek było szerokie i mógł wybierać którą chce. Ba ! Mógł mieć nawet inną co tydzień.
- Bo nie mogłem zapomnieć o Tobie głuptasie –pocałował mnie w czubek nosa – Każdą dziewczynę porównywałem do Ciebie. Nie mogłem bez Ciebie funkcjonować, ale dalej nie rozumiem jak to się stało, ze po tylu latach znów jesteśmy razem, szczęśliwi, zakochani – gadał tak i gadał więc zamknęłam mu usta swoimi ustami.
- Nie mów tyle. Cieszmy się, że znów jesteśmy razem i mam dla Ciebie wiadomość –
- Słucham ? –
- Chcę wrócić do tańca. Zmieniłam zdanie. Brakuje mi tego – przytuliłam się, a on to zaakceptował.
- Zrobisz jak uważasz – uśmiechnął się, a ja wtulona w niego zasnęłam.

*Rano *


Obudziłam się pomiędzy czyimiś ramionami i oddechem kogoś na plecach. Aston ! Ledwie przejrzałam na oczy już chciałam zobaczyć tę jego twarzyczkę.
- Śpisz ? – zapytał odgarniając mi kosmyk włosów z twarzy. Odwróciłam się twarzą do niego.
- Nie, nie śpię – przywitałam buziakiem moje kochanie i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie robione przez moich mężczyzn. Tak nazywałam Asta i Marvina. Resztę zespołu też, ale oni akurat byli nie obecni.
- Jakie piękne zapachy – delektowałam się wonią tego co tam gotowali
- Masz ochotę na amerykańskie naleśniki ? – zapytał Marv i powitał mnie buziakiem.
- No proszę to ja się dla niego szykuje,a on innym buziaki rozdaje – zaśmiała się Rochelle trzymając się za brzuch. Podeszłam do niej i trzymałam ją. Wróciło do mnie wszystko. Całe to zdarzenie. Popłakałam się, emocje wzięły górą. Uciekłam przed wszystkimi do łazienki, żeby nie zobaczyli moich łez.

*Oczami Astona *


Rochelle weszła do kuchni, a Sylvia podeszła do niej i trzymałą ją za brzuch. Nagle zauważyłem u niej w świeczki w oczach. Popatrzyła na mnie i uciekła gdzieś. Poszedłem za nią, była w łazience.
- Hej kotek co jest ? – zapytałem. Na szczęście drzwi były otwarte, a ona siedziała na podłodze.
- Nic, ja tylko… To wszystko do mnie wróciło, po prostu to jest za wcześnie i potrzebuję czasu – wtuliła się we mnie.
- Będę czekał całą wieczność – wszeptałem jej we włosy, a ona zaczęła mnie całować.
- Przepraszam – nagle przerwała – Zawsze tak na mnie działasz, że chcę Cię całować, ale to nie pora na to, musimy wracać. –
- Ale ja się nie obraziłem i możemy to kontynuować – próbowałem choć trochę ją pocieszyć.
- Wracajmy, bo i tak czeka nas podróż do Twoich rodziców. Musimy im powiedzieć, że niby poroniłam – próbowała się uśmiechnąć.
- Robimy jak Ty chcesz –
- Więc tak chcę – wziąłem ją za rękę i wróciliśmy do kuchni.
- Kochani przepraszam, ale to dla mnie jeszcze zbyt trudne – powiedziała, gdy wszyscy przy śniadaniu popatrzyli na nas.
- Maleńka, ale Ty się nam nie tłumacz – Rochelle ją przytuliła. – Próbuję Cię zrozumieć, ale teraz najważniejsze jest to, zebyś znów była szczęśliwa –
- Uwierz mi, że jestem, bo mam was wszystkich – i teraz wszyscy ją przytulali. Zacząłem kasłać na znak, żeby się od niej odsunęli.
- Zapomnieliśmy Merrygold, że Twoja narzeczona może być tylko wyściskiwana przez Ciebie – zadrwił sobie Marvin
- Szybko się uczysz – puściłem mu oczko, a Sylvię wziąłem ze sobą do mojego… naszego nowego samochodu na wizytę do rodziców.
- Boję się – odezwała się Sylvia, gdy byliśmy pod moim rodzinnym domem.
- Nie masz czego żabciu, jestem z Tobą – dałem jej całusa i trzymając ją za rękę weszliśmy do domu.
- Aston jak mogłeś tak długo nie przyjeżdżać ? – zapytała moja mama przytulając mnie i roniąc łzę.
- Ale mamo nie płacz, wiesz jak jestem zajęty. Przecież nigdy o Was nie zapomnę –
- Wiem, wiem i kogo ja widzę moja piękna synowa – wyściskała również Sylvię, potem przyszła kolej na Conora i Courtney. Chociaż byli przyszywanym rodzeństwem kochałem ich.
- Przyjechaliśmy wam coś powiedzieć i nie jest to wesołe – zacząłem rozmowę nadal trzymając Sylvię za rękę, a drugą obejmując ją w talii.
- Sprawa jest taka, że jednak nie będą państwo dziadkami, poroniłam –powiedziała moja narzeczona, a w jej oczach widziałem łzy, choć wiedziałem też, że nie będzie płakać.
- Ja już wiedziałam – odezwała się Courtney, a wszystkie oczy skierowały się na nią
- Ale jak to ? – zapytałem
- Na portalach o tym piszą, że ktoś Cię pobił i, że to sprawka Harrego z 1D – mówiła
- To prawda ? – zapytała moja mama
- Tak – potwierdziłem, a każdy po kolei patrzył to na mnie to na Sylvię, gdy nagle ona się odezwała.
- Mam do Was wielką prośbę. Moi rodzice nie mogą się dowiedzieć, że ktoś mnie pobił. Powiemy im prawdę, ale w swoim czasie –
- Jesteście tego pewni ? – zapytał mój tato, nie biologiczny ale tato.
- Tak, już podjęliśmy decyzję – potwierdziłem i wszyscy usiedliśmy do stołu.

*Oczami Sylvii *


U rodziców Astona nie było tak źle, myślałam, że będzie gorzej. Mama Asta do końca próbowała nas przekonać na pozostanie u nich na noc, niestety miałam pracę i nie wzięliśmy żadnych ubrań. Wiem wymawiałam się, ale po prostu nie chciałam tam być. Byłam przyzwyczajona do domu chłopaków.
- Kochanie podwieź mnie do studia. Muszę przygotować stroje dziewczynom – powiedziałam do Astona łapiąc go za kolano, na co on się uśmiechnął. Próbowałam ty odwzajemnić, ale na myśl o Jade robiło mi się niedobrze.
- Mogę jechać z Tobą ? – zapytał
- Nie lepiej będzie jak będę tam sama, rozumiesz ? –
- Okeej – przeciągnął – To ja w takim razie coś załatwię na mieście – sprzedał mi całusa na pożegnanie. – I dzwoń jak skończysz, nie chcę żebyś się wlokła taksówkami. –
- Obiecuję – jeszcze raz go pocałowałam na koniec i poszłam do pracy. Tam jak zawsze oczywiście wzrok Jade, ale robiłam swoje, aby jak najszybciej jechac do domu. Nie miałam ochoty na nic dzisiaj, tym bardziej, ze nadal byłam zdenerwowana pomimo, że wizytę u przyszłych teściów miałam za sobą.
- Hej Rob, dziewczyny już wszystkie stroje mają przygotowane, więc mogę iść ? – zapytałam szefa
- Takk raczej tak. Widzimy się jutro – odpowiedział i poszedł, a ja wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po Astona. Dzisiaj obyło się bez uwag Jade, nawet jej nie widziałam. To nawet lepiej.
- Szybko się wyrobiłaś – przywitał mnie Ast
- Chcę już do domu, wziąć prysznic i iść spać -  
- Dobrze, ale musimy jeszcze skoczyć na myjnię ok ? - 
- Okej, jedźmy już - 
- Szlak by to - zaklął Ast.
- Co się stało ? - zapytałam, gdy byliśmy już na myjni.
- Nic takiego. Widzę tylko, ze gość który myje auta to mój największy wróg. Wyśmiewał sie ze mnie przy całej szkole. To przez niego mam kompleksy. -
- Zaraz to jest niejaki George ? - 
- Tak, skąd wiesz ? -
- Ori mi duzo o nim opowiadał, pozwól, ze ja to załatwię - powiedziałam dając mu całusa w policzek i wysiadłam z samochodu.
- Hej - powiedziałam niy to tego Georega
- Dzień dobry. Z woskowaniem ? - zapytał, ale widać było ze mi sie przygląda i ma ochotę poflirtować. Nie mialam nic przeciwko, bo chciałam sie odegrać.
- Tak, tak. -
- Taka kobieta jeździ takim wozem ? Ciekawe ile takie cacko kosztowało, ja bym całe życie na nie nie uzbierał  - widocznie nie zauważył, ze nie przyjechałam sama.
- Tak sie składa, ze sama, ale wie pan... dręczy mnie taka sprawa. Czy toleruje pan, gdy inni wyśmiewają się z innych ludzi ? - 
- Skąd takie pytanie ? -
- A tak z ciekawości pytam - musiałam coś wymyśleć, bo czuł ze cos śmierdzi.
- Nie znoszę jak ktoś kimś pomiata - odpwoiedział, a ja miałam ochotę strzelić mu w twarz.
- Doprawdy ? A kojarzysz może Astona Merrygolda ? -
- A ten niedograjek z naszej szkoły, ciekawe jak on teraz wygląda, pewnie żebra na ulicy. NIgdy mu nic nie wychodziło - 
- No to teraz słuchaj, po pierwsze powiedziałeś, że nie tolerujesz wyśmiewania się z innych, po drugie ten twój niedograjek jest moim przyszym mężem, który siedzi w samochodzie i uwaga nie żebra, ale jest w jednym najbardziej rozpoznawalnych boysbandów na świecie, ale ty pewnie o tym nie masz pojęcia, bbo cały dzień siedzisz w tej swojej myjni, popijając piwsko, co widać po twoim brzuchu. A teraz temu facotowi co wygadywałeś ze jest malutki i niedorajda możesz jedynie wywoskować samochód. No to tyle. Pa - powiedziałam i wsiadłam do samochodu.

P.S. Sory, ze takie beznadziejne te rozdziały, ale jakoś nic mi do głowy nie przychodzi ;/ i przepraszam za bledy, ale nie chce mi sie ich dzisiaj poprawiać, a chcialam wstawic rozdzial przed weekendem, bo potem nie bede miala czasu ;)

niedziela, 14 kwietnia 2013

74.)


- Musisz być taki przystojny i w ogóle zajebisty ? – powiedziałam do Astona, gdy wybierałam dziewczynom ciuchy do następnej sesji.
- Ale o co chodzi ? – próbował udawać, że nic nie wie .
- No chyba mi kochanie nie powiesz, że nie widzisz tego jak one na Ciebie patrzą –
- Nie powiem, ale patrzeć mogą. Nic im to nie da, bo jestem zajęty, a te swoje oczka mogą sobie zachować – powiedział i sprzedał mi soczystego buziaka.
- I za to Cię kocham, ale mam prośbę, nie poszedłbyś kupić swojej ukochanej cafe latte ? – przekonywałam go dając po każdym słowie całusa
- Jak za każdym razem będziesz mnie tak prosić to nie ma sprawy – uśmiechnął się i wykonał moje polecenie. Byłam obserwowana, przez Jade. Nie no kurwa umieram jak nie Harry to teraz ona. Świetnie ! Moje życie to kompletna masakra, ale wytrzymam mając przy sobie tak zajebistych ludzi. Nagle w drzwiach budynku zrobiło się jakieś zamieszanie. Ktoś próbował się dostać do MNIE! Ochrona chciała gościa wyrzucić, ale próbował coś powiedzieć.
- Wpuście go – krzyknęłam do niech, już wiedziałam kto mnie odwiedził – JB co ty tu robisz ? – zapytałam
- Hej piękna, przyszedłem Cię wyrwać na malutki rewanż w tenisa, pamiętasz raz mi obiecałaś. – uśmiechał się, a mi na samą myśl chciało się śmiać. JA i tenis.
- Nie przypominam sobie, a poza tym jestem dzisiaj zajęta, wybacz –
- Ale mi się nie odmawia – powiedział
- Mi też – wtrącił Aston trzymający w ręku moją i jego kawę. – Sylvia mi dzisiaj obiecała niezapomniany wieczór, więc nie miałbym nic przeciwko jeżeli by was tak do jutra nie było – powiedział, a Jade która stała koło nas i czekała na strój, zrobiła minę jakby chciała mi dołożyć.
- Aaaaaa to tak mi mów, a nie mówisz, że jesteś zajęta – zwrócił się do mnie
- Okej następnym razem Ci powiem ‘ Przepraszam JB, ale planujemy z Astem na wieczór dziką orgię. Może się dołączysz ? ‘ – śmiałam się, a JB zrobił oczy w stylu O.o
- Sylvia uspokój się, to co ty mówisz przekracza ludzkie pojęcie –
- Przepraszam, Sylvia możesz już jechać do domu, bo jedna z dziewczyn Little Mix nie może już pozować, bo jej nie dobrze. Stroje do sesji skoczysz dobierać jutro. Trzymaj się – powiedział mi Jeff, operator aparatu. Taaa ciekawe której niedobrze ?! Podejrzewałam, ze Jade nie mogła znieść widoku zakochanych. Nie będzie mi gówniara podrywać chłopaka ! Gdy już ochłonęłam wracając z Astonem do domu, postanowiłam, że dzisiaj udowodnię mu jak bardzo mi na nim zależy, ale jak to zrobić ?! Wiadomo, że większość facetów zadowoli się wspaniale przeżytym stosunkiem, ale ja chciałam zrobić coś dla Astona, bo przecież on tyle dla mnie zrobił. Już wiem !
- Aston skręć tutaj – odezwałam się, jadąc z nim do domu.
- Ale po co ? – zapytał łapiąc mnie za kolano
- Skręć proszę. Nigdy nie byłam w salonie samochodowym, a teraz mam okazję być – chciałam go tam jakoś zaciągnąć. Zaczęliśmy oglądać poszczególne modele samochodów. Ja oczywiście polowałam na Astona Martina.
- Już wiem jaki samochód sobie kupię, gdy tamten już nie będzie do użytku – odezwał się wskazując na niebieski model samochodu. Aha tu Cię mam !
- Kochanie zaraz wracam – oświadczyłam i poszłam do mężczyzny który sprzedawał te samochody. Kupiłam jeden dla Asta.
- Proszę to dla pana – powiedział sprzedawca podchodząc do niego wręczając mu klucze do nowego nabytku. – To pana nowe auto –
- Ale jak to ? – Asta mimika pokazywała na zdziwienie i zadowolenie.
- Niespodzianka kochanie, ten samochód jest Twój! – krzyknęłam wyskakując zza pleców sprzedawcy.
- Dziękuję – powiedział kręcąc mną dookoła – Ale ja nie mogę tego przyjąć –
- Nawet mnie nie denerwuj. Tyle dla mnie zrobiłeś, więc musiałam Ci się jakoś odwdzięczyć, a ten samochód niech będzie również dowodem mojej miłości do Ciebie – powiedziałam i złożyłam na jego ustach namiętnego całusa. Aston przejął inicjatywę i przerodziło się to w pocałunek.
- Kocham Cię – powiedział
- Ja Ciebie też, ale jedzmy już do domu. Daj kluczyki do samochodu, a ty przejedź się tym nowym cackiem. Aaaa i nie myśl sobie, ze tylko Ty nim będziesz jeździł – uśmiechnęłam się będąc dumną z siebie. Przynajmniej tyle mogłam dla niego zrobić. Dojechałam pierwsza. Marvin wyleciał przed dom.
- Gdzie masz Astona ? – zapytał
- Zaraz przyjedzie – powiedziałam zamykając samochód
- Kłótnia ? –
- Skądże ! Wręcz przeciwnie. A ty co, głodny ? Nigdy mnie tak nie witasz – uśmiechnęłam się, gdy dostałam od niego całusa.
- Syl.. Syl.. Sylviaaaaa patrz ! – zaczął krzyczeć piskliwym głosem – Moje auto jedzie ! Ja też chce takie – zaczęłam się śmiać, bo nie mogłam się doczekać jego miny gdy zobaczy kto z tego samochodu wysiądzie.
- Aston ? – zdziwił się patrząc na niego jak wychodzi z nowiutkiego, niebieskiego Astona Martina.
- Fajny co nie ? – Aston jeździł ręką po dachu samochodu
- Ale mówiłeś, że nie kupujesz samochodu –
- I nie kupiłem – mówił Ast patrząc nadal na swoje cudo. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, bo Aston z tego wszystkiego będzie spał z autem nie ze mną.
- Wypożyczyłeś ? - pytał nadal dociekliwy Marv
- Nie Sylvia mi kupiła – podszedł i mnie pocałował
- Aleee szczęściarz – Marvin obraził się i poszedł do domu. W całym bandzie on był takim dzieciaczkiem, którym czasami trzeba było się opiekować. Kto by pomyślał, ze ma zostać tatą.
- Jak chcesz to się naciesz jeszcze autem, ja idę do domu coś zjeść – powiedziałam kierując się do domu.
- Nie kochanie, dzisiaj ja muszę nacieszyć się Tobą – powiedział chwytając mnie za dłoń i przybliżając do siebie. Na moich ustach złożył namiętny pocałunek. – Pamiętasz, że musimy coś nadrobić ? –
- Jakbym mogła zapomnieć ? – odparłam odrywając się od niego i poszłam do domu. W kuchni przygotowywałam kolację dla nas. Aston mi pomagał trzymając za biodra i składając na mojej szyi słodkie buziaki.
- Gotowe – powiedziałam kończąc smażyć kurczaka z ryżem. Marvin siedział przy stole zamyślony. – hej co się stało ? – zapytałam podając mu kolację.
- Nic po prostu myślę jak mogę udowodnić Rochelle, że kocham ją ponad życie –
- Awww po prostu jej to powiedz i zorganizuj jakąś kolację, spacer cokolwiek, ale najważniejsze to, żeby wiedziała że może na tobie polegać w najgorszych chwilach i nie tylko – ostanie słowa powiedziałam patrząc na Astona. On chwycił moją dłoń i położył u siebie na kolanie. Boże doprowadza mnie do szału ! Rozumiecie, że wystarczy, aby tylko popatrzył, a mi już się coś dzieje ? Najchętniej to rzuciłabym się na niego i pożarłabym, ale musiałam się opanować. Chyba nie widać moich myśli, prawda ?

*Oczami Astona *


Sylvia podarowała mi najpiękniejszy prezent na świecie. Nie ! Najpiekniejszy będzie, gdy odda mi siebie i zostanie moją żoną. Kocham ją ponad życie i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Rozmyślałem nad naszym życiem, gdy do kuchni weszła Rochelle.
- Hej siostra – powiedziałem, a Sylvia wstała z krzesła i chwyciła ją za brzuch w celu pogłaskania jej. Zrobiło mi się przykro, cholernie przykro, ale po niej nie było tego widać. Byłą dzielna. Moja dziewczynka!
- Hej co tam ? – zapytała widząc na stole kolację. – Widziałam Twoje nowe cacko. Nono pozazdrościć – uśmiechnęła się, a Marvin ujął ją za rękę i wyprowadził z kuchni. Chyba chce coś dla niej przyszykować.
- Także zostaliśmy sami – pocałowałem Sylvię w ramię, gdy siedziała na moich kolanach.
- nie wiem jak Ty, ale ja na dzisiaj jestem wykończona. Marzę o łóżku. –
- Hej mieliśmy coś dokończyć – próbowałem ją jeszcze przekonać
- Kotek nie obraź się, obiecuję, że jutro to wszystko nadrobimy – pocałowała mnie i poszła do sypialni.

*Oczami Sylvii *


Byłam zmęczona, dziwnie zmęczona. Poszłam do sypialni w celu położenia się. Aston szedł za mną, gdy weszliśmy szybko zamknął drzwi na klucz i zaczął mnie namiętnie całować. Nie mogłam się mu oprzeć pomimo zmęczenia. Jedną dłonią jeździł po moich plecach, drugą przytrzymywał twarz jakby się bał, że mu ucieknę.
- Dalej chcesz iść spać ? – zapytał gdy wzięliśmy przerwę na oddech.
- Dobrze wiesz jak na mnie działasz – patrzyłam na jego usta przygryzając wargę. Widziałam, że Ast na swojej ma ranę i każdy pocałunek sprawiał mu ból, jednak on nie przerywał i nadal całował. Wiedziałam, ze mnie kocha. Byłam tego pewna. Aston zaprowadził mnie na łóżko i położył tak, że leżałam pod nim. Zabrałam się za bluzkę Astona, poszło mi zręcznie, gorzej było ze spodniami. Z moimi ubraniami nie miał problemu, trudniej ze stanikiem. Kochaliśmy się delikatnie, brakowało nam tego. Aston szeptał mi czułe słówka, próbując podnieść moją samoocenę. Kochałam jego podejście do mnie. Po wszystkim nadal się całowaliśmy. Siedziałam okraczając go nogami i rękę przeplatałam jego włosami. Oderwaliśmy się od siebie.
- Jesteś nieziemski – powiedziałam mu szeptem, a on wtulił się z zagłębienie mojej szyi i bawił się włosami.
- Ty jesteś nieziemska, wspaniała i najlepsza. Wiesz, że Cię kocham i nie wiem jak mógłbym bez Ciebie żyć. Los chciał, żebyśmy się spotkali i byli razem do końca życia, ale mam do Ciebie pytanie - zapytał ze świeczkami w oczach.                     

środa, 3 kwietnia 2013

73.)


- Sory dziewczyny, ale ostatnio jakoś nie kontaktuje - przeprosiła Rochelle
- Rozumiem - chciałam wstać, ale zabolał mnie brzuch. Gwałtownie się skuliłam i jęknęłam.
- Sylvia wszystko w porządku ? - Chloe zapytała podtrzymując mnie
- Tak to tylko chwilowe - chciałam ją uspokoić
- Może lepiej się połóż -
- Uwierz mi, że od tego leżenia w szpitalu nie mam ochoty na dalsze polegiwanie - uparłam się
- Ale lepiej będzie jak poleżysz -
- Nie odpuścisz prawda ? -
- Nie - uśmiechnęła się i zaprowadziła mnie do sypialni.
- Mam do Ciebie prośbę - powiedziała do dziewczyny, gdy się rozbierałam w celu położenia swoich zwłok do łóżka.
- Słucham -
- Gdy Aston wróci powiedz mu, żeby do mnie przyszedł, dobrze ? -
- O to się nie martw - strzeliła banana i wyszła. Od razu zasnęłam. Śniło mi się całe to zdarzenie z Harrym. W pewnym momencie zerwałam się. Czułam to, a do pokoju wszedł Ast. Szybko do mnie podbiegł i mnie przytulił.
- Już jestem, wszystko w porządku - wtuliłam się w niego i płakałam.
- Aston pomożesz mi wziąć się w garść ? - pytałam przez łzy
- Kochanie Ty i tak już dałaś radę. Nic ci więcej nie trzeba, ja będę zawsze przy tobie. Obiecuję - powiedział i złożył na moich ustach namiętny pocałunek - Brakowało mi Ciebie -
- Mi Ciebie też. Kocham Cię - Aston wziął moją twarz w swoje ręce
- Razem damy radę. Co Ty na to, aby zacząć wszystko od nowa ? - spytał
- Ale jak to ? Wszystko ? -
- No tak. Wiem, że może to nie najlepsza chwila, ale nie mogę dłużej czekać. Wyjdziesz za mnie ?- uklęknął, a moim oczom ukazał się mój pierścionek zaręczynowy.
- Głuptasie przecież znasz moją odpowiedź. Już to przerabialiśmy - zaśmiałam się
- Tak wiem, ale pierścionek zostawiłaś w szpitalu. Za każdym razem, gdy go zdejmiesz ja będę Ci się oświadczał na nowo. Tak więc czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zostaniesz moją żoną ? - ponowił pytanie
- Tak - kiwnęłam głową, a on mnie pocałował.
- Poczekaj chwilkę - wyszedł i przyniósł kosz czerwonych róż - To dla Ciebie –

*Rano*


- A co Ty taka wesoła ? – zapytał JB, gdy ujrzał mnie robiącą śniadanie dla wszystkich i śpiewającą pod nosem.
- A bo zaczynam wszystko od nowa, bez Harrego , a Aston znów mi się oświadczył – uśmiechnęłam się
- Awww jak miło. Nie wiedziałem, że z naszego Astona taki romantyk – mówił przygotowując dla nas kawę.
- Słyszę, że ktoś mnie obgaduje – Aston objął mnie od tyłu całując w kark. Ja się śmiałam jak głupia. Pierwszym powodem było to, że byłam szczęśliwa, a drugim miałam łaskotki.
- Mogę wam zadać niedyskretne pytanie ? – zapytał nagle
- Pewnie mów – powiedziałam
- Po tym wszystkim będziecie chcieli mieć dzieci ? Chodzi mi o to czy nie będziecie się bać – Aston popatrzył z byka na niego, ale chwyciłam go za dłoń.
- Jak najbardziej. Nasze pierwsze na zawsze pozostanie w naszym sercu i nie będę kryć, że wszystko jest ok, bo nie jest, ale muszę wziąć się w garść – powiedziałam. – Chcę zapomnieć o zdarzeniu z Harrym i mam nadzieję, że mi w tym pomożecie –
- Jak najbardziej – potwierdził
- Hej wszystkim. Sylvia streszczaj się, bo mam dzisiaj dla Ciebie niespodziankę – przywitała mnie Rochelle.
- Dla mnie ? Jaką ? – zaciekawiłam się siadając Astonowi na kolanach.
- Zobaczysz, ale mam nadzieję, że będziesz zadowolona – uśmiechnęła się
- Rochelle mogę Cię prosić na słówko ? – zapytał nagle Aston i całusem w policzek poprosił, abym na chwilę zeszła z jego kolan.
- Uuuu pewnie jakiś romans – zawył JB
- Pewnie tak – zaśmiałam się zajadając kanapki.

*Oczami Astona*


- Rochelle mogę Cię prosić na słówko ? – zapytałem mojej siostry, a ona potwierdziła kiwnięciem. – Słuchaj podejrzewam, że chcesz zabrać ją do studia tańca. Nie rób tego. Myślę, że ona będzie bardziej zadowolona, gdy zacznie swoją przygodę ze stylizacją od nowa –
- Jesteś pewien ? –
- Na 100 %. Pytałem ją o to –
- No to ok zrobimy jak chcesz – powiedziała i pociągnęła mnie za rękę do kuchni.
- Kochanie zmiana planów –zacząłem mówić pokazując jej, żeby usiadła na moich kolanach. – Dzisiaj dzień spędzasz ze mną. Jutro z dziewczynami –
- Okeeej – przeciągnęła patrząc na mnie i Rochelle podejrzliwie. – To co ma mi pan dzisiaj do zaoferowania ? – zapytała, a Ori który wszedł do kuchni, aż odskoczył.
- Dzień dobry – wtrącił
- Zobaczymy, będziemy działać spontanicznie. Zaraz idziemy się ubrać i pewnie ruszamy na miasto. Co Ty na to ? –
- Jak dla mnie może być – napiła się jeszcze kawy i poszła wziąć prysznic.

*Oczami Sylvii *


- Kochanie może Ci pomóc ? – pytał Ast słysząc jak śpiewam pod prysznicem
- Ale myć się czy śpiewać ? –
- Myć się – krzyknął
- Przepraszam, ale nie dzisiaj – uśmiechnęłam się wychodząc z łazienki obwinięta w ręcznik. – Ty już gotowy ? –
- No tak – poruszył brwiami i podszedł do mnie. – Uwielbiam Twój zapach. Całą Cię uwielbiam – mówił całując po szyi. Uwielbiam ! Uwielbiam jak on pokazywał jak mu na mnie zależy, jak mnie całował. Każde jego słowo skierowane do mnie jako komplement doprowadzało mnie do szału. Przez te wydarzenia jeszcze bardziej rozpaliło się w nas uczucie. Gdy myślałam o odejściu od niego powinnam była rozpędzić się i pieprznąć głową w ścianę. Stracić kogoś kto Cię kocha ponad życie ? A skąd wiem, że mnie kocha ? Po prostu wiem. Widzę to w jego oczach, co można w moich również zauważyć. Za każdym razem, gdy nasze oczy się spotykają widać w nich iskierki. Po prostu miłość.
- Aston właśnie teraz ? – zapytałam
- A kiedy ? Teraz jest najlepszy moment – nie przestawał całować
- To może przynajmniej zamknij drzwi – zaśmiałam się, bo w drzwiach stał Ori z bananem na twarzy
- Ori wyjazd mi stąd ! – krzyknął
- A miałem iść po popcorn – powiedział i poszedł. Aston zamknął drzwi i kontynuował to co przed chwilą zaczął. Nie opierałam się. Chciałam się właśnie z nim kochać w tamtej chwili. Ast całował mnie po szyi, a ja delektowałam się jego zapachem wplatając palce w jego włosy.
- Kocham Cię wiesz ? – powiedział
- Ja Ciebie też – odpowiedziałam i dorwałam się do jego ust. Nagle przyszedł mi sms. Chciałam sięgnąć po komórkę, ale Aston ustami próbował mnie powstrzymać
- Aston może to coś ważnego ? Długo mi to nie zajmie – dałam mu całusa. Widomość „ Reesh :D „ ‘ Tylko za bardzo nie jęcz, żebyś sąsiadów nie obudziła :D ‘ .
- Nie no ja go uduszę – śmiałam się, ale widocznie Aston nie wiedział o co chodzi – Potem Ci powiem – i zabrałam się z powrotem za jego usta. Całował mnie namiętnie próbując nadrobić stracony czas. Udawało mu się.
- Boże Aston sesja ! - krzyknęłam odrywając się od niego, co widocznie mu się nie spodobało.
- Jaka sesja, nie przerywajmy - całował mnie po szyi, ale lekko go odepchnęłam
- Zapomniałam, ze umówiłam się na sesję z Little Mix. Mają dzisiaj sesję, więc ktoś musi je ubrać - 
- Nie możesz później ? - 
- Kochanie wybacz, nadrobimy to obiecuję - wpiłam się w jego usta w ramach przeprosin i ubrałam się.
- Moge jechać z Tobą ? - zapytał
- Zawsze - powiedziała, a nasze usta znów się złączyły. Momentami zachowywaliśmy się jak niewyżyte nastolatki. Pół godziny później byliśmy już w studio. Aston oczywiście co pięć minut przypominał mi, że mi tego nie przepuści. Śmiać mi się chciało jak mi tłumaczył, ze takich rzeczy się nie robi.
- Dobra dziewczyny stroje na pierwsze zdjęcia są w 1 garderobie, jeżeli coś nie pasuje, ale wam się po prostu nie podoba mówcie natychmiast - powiedziałam do dziewczyn z Little Mix, ale one bardziej skupiały swoją uwage na moim narzeczonym.
- Heej Aston, co Ty tu robisz ? - zawołała Jade. Rozpoznawałam je, w końcu muszę wiedzieć z kim pracuje. Gdy wypowiedziała te słowa i patrzyła w niego jak w obrazek, myślałam, że ją zabiję. Czy ja byłam wtedy zazdrosna ?! Tak i to cholernie. Popatrzyłam badawczo na Astona i ku mojemu zdziwieniu zaskoczył mnie pozytywnie.
- Hej - powiedział całkiem je ignorując, podszedł do mnie i objął w talii. - Przyjechałem wspierać moją narzeczoną - dokończył patrząc mi w oczy. Jest 1:0 dla mnie. Nie lubiłam jej. Dlaczego ? Nienawidzę jak ktoś podwala się do mojego przyszłego męża.
- Ona jest twoją narzeczoną ? - zapytała
- A coś nie tak, masz z czymś problem ? - kurde było już 1:1.
- Nie tylko, ze nigdy o Tobie nie słyszałam - docieła mi 2:1 . Cholera !
- Uwierz mi, że ja o Tobie też - uśmiechnęłam sie i poszłam szukać dalszej garderoby. 2:2, ale licząc, że Ast jest po mojej stronie 3:2. Wygrałam !