piątek, 26 kwietnia 2013

75.)


Tak na wstępie chciałam napisac kilka słów od siebie. Każda JLS’ter wie o tym, że nasz ukochany band się rozpadł, a jeżeli nie wie to nie jest JLS’ter. Dlaczego piszę ‘ jest ‘ a nie ‘ była ‘ ? Bo dla mnie JLS będzie zawsze istniało, choć jest mi z tego powodu bardzo, ale to bardzo przykro. Całą środę przepłakałam (wątpię, żeby jakakolwiek kochająca ich dziewczyna nie uroniła łzy ), ale dzisiaj już jest lepiej J Piszę tu, aby uczcić ich pamięć 2008 – 2013. Tęsknię już za śmiechem Ressha, backflipami Astona, duckface ‘ m Marvina i opowiadaniami JB o jego farmie. Wiem, ze to nadal będzie miłe, ale nie wykonywane przez nich razem L Chciałam głównie podziękować za wspaniałe dwa lata życia, które podarowaliście mi chłopcy J Dzięki Wam uwierzyłam w marzenia i chcę je spełniać. I wiem, ze jeżeli nie wyjdzie to mam walczyć do końca. Nie poddaję się ! Bo wiem, że mam dla kogo J Nauczyliście mnie kochać to co robię bez względu na wszystko. Wiem, że jeżeli ktoś będzie się ze mnie śmiał to nie dlatego, że nic nie umiem, ale z zazdrości, że to ja mam tą odwagę. Jeszcze raz dziękuję. Kocham Was najbardziej na świecie i nie widzę lepszego przykładu na idoli niż wy. Z piosenką ‘ Love You More ‘ zachęcam Was do przeczytania kolejnego rozdziału, w którym JLS nadal istnieje.
Forever and ever <3



- Słucham ? – powiedziałam przerywając zabawę jego dłońmi.
- Miałaś kogo od czasu, gdy no wiesz … -
- Odkąd musieliśmy się rozstać ? Nie, nie miałam nikogo. A ty ? – również go zapytałam
- Nie mogłem mieć nikogo –
- Dlaczego ? – zdziwiłam się. Przecież nikt nie mógł mu zabronić, tym bardziej, ze grono jego fanek było szerokie i mógł wybierać którą chce. Ba ! Mógł mieć nawet inną co tydzień.
- Bo nie mogłem zapomnieć o Tobie głuptasie –pocałował mnie w czubek nosa – Każdą dziewczynę porównywałem do Ciebie. Nie mogłem bez Ciebie funkcjonować, ale dalej nie rozumiem jak to się stało, ze po tylu latach znów jesteśmy razem, szczęśliwi, zakochani – gadał tak i gadał więc zamknęłam mu usta swoimi ustami.
- Nie mów tyle. Cieszmy się, że znów jesteśmy razem i mam dla Ciebie wiadomość –
- Słucham ? –
- Chcę wrócić do tańca. Zmieniłam zdanie. Brakuje mi tego – przytuliłam się, a on to zaakceptował.
- Zrobisz jak uważasz – uśmiechnął się, a ja wtulona w niego zasnęłam.

*Rano *


Obudziłam się pomiędzy czyimiś ramionami i oddechem kogoś na plecach. Aston ! Ledwie przejrzałam na oczy już chciałam zobaczyć tę jego twarzyczkę.
- Śpisz ? – zapytał odgarniając mi kosmyk włosów z twarzy. Odwróciłam się twarzą do niego.
- Nie, nie śpię – przywitałam buziakiem moje kochanie i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie robione przez moich mężczyzn. Tak nazywałam Asta i Marvina. Resztę zespołu też, ale oni akurat byli nie obecni.
- Jakie piękne zapachy – delektowałam się wonią tego co tam gotowali
- Masz ochotę na amerykańskie naleśniki ? – zapytał Marv i powitał mnie buziakiem.
- No proszę to ja się dla niego szykuje,a on innym buziaki rozdaje – zaśmiała się Rochelle trzymając się za brzuch. Podeszłam do niej i trzymałam ją. Wróciło do mnie wszystko. Całe to zdarzenie. Popłakałam się, emocje wzięły górą. Uciekłam przed wszystkimi do łazienki, żeby nie zobaczyli moich łez.

*Oczami Astona *


Rochelle weszła do kuchni, a Sylvia podeszła do niej i trzymałą ją za brzuch. Nagle zauważyłem u niej w świeczki w oczach. Popatrzyła na mnie i uciekła gdzieś. Poszedłem za nią, była w łazience.
- Hej kotek co jest ? – zapytałem. Na szczęście drzwi były otwarte, a ona siedziała na podłodze.
- Nic, ja tylko… To wszystko do mnie wróciło, po prostu to jest za wcześnie i potrzebuję czasu – wtuliła się we mnie.
- Będę czekał całą wieczność – wszeptałem jej we włosy, a ona zaczęła mnie całować.
- Przepraszam – nagle przerwała – Zawsze tak na mnie działasz, że chcę Cię całować, ale to nie pora na to, musimy wracać. –
- Ale ja się nie obraziłem i możemy to kontynuować – próbowałem choć trochę ją pocieszyć.
- Wracajmy, bo i tak czeka nas podróż do Twoich rodziców. Musimy im powiedzieć, że niby poroniłam – próbowała się uśmiechnąć.
- Robimy jak Ty chcesz –
- Więc tak chcę – wziąłem ją za rękę i wróciliśmy do kuchni.
- Kochani przepraszam, ale to dla mnie jeszcze zbyt trudne – powiedziała, gdy wszyscy przy śniadaniu popatrzyli na nas.
- Maleńka, ale Ty się nam nie tłumacz – Rochelle ją przytuliła. – Próbuję Cię zrozumieć, ale teraz najważniejsze jest to, zebyś znów była szczęśliwa –
- Uwierz mi, że jestem, bo mam was wszystkich – i teraz wszyscy ją przytulali. Zacząłem kasłać na znak, żeby się od niej odsunęli.
- Zapomnieliśmy Merrygold, że Twoja narzeczona może być tylko wyściskiwana przez Ciebie – zadrwił sobie Marvin
- Szybko się uczysz – puściłem mu oczko, a Sylvię wziąłem ze sobą do mojego… naszego nowego samochodu na wizytę do rodziców.
- Boję się – odezwała się Sylvia, gdy byliśmy pod moim rodzinnym domem.
- Nie masz czego żabciu, jestem z Tobą – dałem jej całusa i trzymając ją za rękę weszliśmy do domu.
- Aston jak mogłeś tak długo nie przyjeżdżać ? – zapytała moja mama przytulając mnie i roniąc łzę.
- Ale mamo nie płacz, wiesz jak jestem zajęty. Przecież nigdy o Was nie zapomnę –
- Wiem, wiem i kogo ja widzę moja piękna synowa – wyściskała również Sylvię, potem przyszła kolej na Conora i Courtney. Chociaż byli przyszywanym rodzeństwem kochałem ich.
- Przyjechaliśmy wam coś powiedzieć i nie jest to wesołe – zacząłem rozmowę nadal trzymając Sylvię za rękę, a drugą obejmując ją w talii.
- Sprawa jest taka, że jednak nie będą państwo dziadkami, poroniłam –powiedziała moja narzeczona, a w jej oczach widziałem łzy, choć wiedziałem też, że nie będzie płakać.
- Ja już wiedziałam – odezwała się Courtney, a wszystkie oczy skierowały się na nią
- Ale jak to ? – zapytałem
- Na portalach o tym piszą, że ktoś Cię pobił i, że to sprawka Harrego z 1D – mówiła
- To prawda ? – zapytała moja mama
- Tak – potwierdziłem, a każdy po kolei patrzył to na mnie to na Sylvię, gdy nagle ona się odezwała.
- Mam do Was wielką prośbę. Moi rodzice nie mogą się dowiedzieć, że ktoś mnie pobił. Powiemy im prawdę, ale w swoim czasie –
- Jesteście tego pewni ? – zapytał mój tato, nie biologiczny ale tato.
- Tak, już podjęliśmy decyzję – potwierdziłem i wszyscy usiedliśmy do stołu.

*Oczami Sylvii *


U rodziców Astona nie było tak źle, myślałam, że będzie gorzej. Mama Asta do końca próbowała nas przekonać na pozostanie u nich na noc, niestety miałam pracę i nie wzięliśmy żadnych ubrań. Wiem wymawiałam się, ale po prostu nie chciałam tam być. Byłam przyzwyczajona do domu chłopaków.
- Kochanie podwieź mnie do studia. Muszę przygotować stroje dziewczynom – powiedziałam do Astona łapiąc go za kolano, na co on się uśmiechnął. Próbowałam ty odwzajemnić, ale na myśl o Jade robiło mi się niedobrze.
- Mogę jechać z Tobą ? – zapytał
- Nie lepiej będzie jak będę tam sama, rozumiesz ? –
- Okeej – przeciągnął – To ja w takim razie coś załatwię na mieście – sprzedał mi całusa na pożegnanie. – I dzwoń jak skończysz, nie chcę żebyś się wlokła taksówkami. –
- Obiecuję – jeszcze raz go pocałowałam na koniec i poszłam do pracy. Tam jak zawsze oczywiście wzrok Jade, ale robiłam swoje, aby jak najszybciej jechac do domu. Nie miałam ochoty na nic dzisiaj, tym bardziej, ze nadal byłam zdenerwowana pomimo, że wizytę u przyszłych teściów miałam za sobą.
- Hej Rob, dziewczyny już wszystkie stroje mają przygotowane, więc mogę iść ? – zapytałam szefa
- Takk raczej tak. Widzimy się jutro – odpowiedział i poszedł, a ja wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po Astona. Dzisiaj obyło się bez uwag Jade, nawet jej nie widziałam. To nawet lepiej.
- Szybko się wyrobiłaś – przywitał mnie Ast
- Chcę już do domu, wziąć prysznic i iść spać -  
- Dobrze, ale musimy jeszcze skoczyć na myjnię ok ? - 
- Okej, jedźmy już - 
- Szlak by to - zaklął Ast.
- Co się stało ? - zapytałam, gdy byliśmy już na myjni.
- Nic takiego. Widzę tylko, ze gość który myje auta to mój największy wróg. Wyśmiewał sie ze mnie przy całej szkole. To przez niego mam kompleksy. -
- Zaraz to jest niejaki George ? - 
- Tak, skąd wiesz ? -
- Ori mi duzo o nim opowiadał, pozwól, ze ja to załatwię - powiedziałam dając mu całusa w policzek i wysiadłam z samochodu.
- Hej - powiedziałam niy to tego Georega
- Dzień dobry. Z woskowaniem ? - zapytał, ale widać było ze mi sie przygląda i ma ochotę poflirtować. Nie mialam nic przeciwko, bo chciałam sie odegrać.
- Tak, tak. -
- Taka kobieta jeździ takim wozem ? Ciekawe ile takie cacko kosztowało, ja bym całe życie na nie nie uzbierał  - widocznie nie zauważył, ze nie przyjechałam sama.
- Tak sie składa, ze sama, ale wie pan... dręczy mnie taka sprawa. Czy toleruje pan, gdy inni wyśmiewają się z innych ludzi ? - 
- Skąd takie pytanie ? -
- A tak z ciekawości pytam - musiałam coś wymyśleć, bo czuł ze cos śmierdzi.
- Nie znoszę jak ktoś kimś pomiata - odpwoiedział, a ja miałam ochotę strzelić mu w twarz.
- Doprawdy ? A kojarzysz może Astona Merrygolda ? -
- A ten niedograjek z naszej szkoły, ciekawe jak on teraz wygląda, pewnie żebra na ulicy. NIgdy mu nic nie wychodziło - 
- No to teraz słuchaj, po pierwsze powiedziałeś, że nie tolerujesz wyśmiewania się z innych, po drugie ten twój niedograjek jest moim przyszym mężem, który siedzi w samochodzie i uwaga nie żebra, ale jest w jednym najbardziej rozpoznawalnych boysbandów na świecie, ale ty pewnie o tym nie masz pojęcia, bbo cały dzień siedzisz w tej swojej myjni, popijając piwsko, co widać po twoim brzuchu. A teraz temu facotowi co wygadywałeś ze jest malutki i niedorajda możesz jedynie wywoskować samochód. No to tyle. Pa - powiedziałam i wsiadłam do samochodu.

P.S. Sory, ze takie beznadziejne te rozdziały, ale jakoś nic mi do głowy nie przychodzi ;/ i przepraszam za bledy, ale nie chce mi sie ich dzisiaj poprawiać, a chcialam wstawic rozdzial przed weekendem, bo potem nie bede miala czasu ;)

1 komentarz:

  1. Kochana, doskonale Cię rozumiem, bo mam tak samo. JLS było, jest i będzie najlepszym zespołem na tym świecie! Nikt go nie zastąpi, a na pewno już nie w moim sercu. I jak dla mnie Ast, Marv, JB i Reesh to zawsze będzie JLS! Nawet jak już ich nie ma, dla mnie będą istnieć forever and ever! <3

    Aaaaaaaaa! dodałaś rozdział! ^^
    Sylvia jest najlepsza! końcówka wymiata! :D Ale współczuję jej z powodu dziecka. Biedna Sylvia!
    Chcę już następny! ;** dodaj szybko :D

    OdpowiedzUsuń