niedziela, 11 listopada 2012

52.)

Dojechałam do szpitala. O dziwo cała. Leciałam na salę jak jakaś nienormalna, ale to cała ja. Wparowałam na salę, Ast jeszcze spał. Siadłam koło niego i chwyciłam jego dłoń, na moje nieszczęście albo i szczęście, obudził się.
- Hej kochanie ? Jak tam lepiej ? - zapytałam
- Taaaak - odpowiedział przeciągając się i biorąc do ręki butelkę wody.
- Nie mogę się doczekać kiedy będziemy już tylko razem - powiedziałam
- Co masz namyśli ? -
- Nie udawaj - zaśmiałam się
- Przepraszam, a co Ci teraz przeszkadza ? - zapytał ponownie, a do sali weszła reszta JLS.
- Właśnie oni - dokończyłam, a Ast się tylko zaśmiał
- Ale co my ? - zapytał Reesh
- Wy... jesteście najcudowniejszymi chłopakami na świecie - powiedziałam żeby go zmylić.
- Ekhem - krztusił się Aston, a ja udawałam że nie widzę
- Ekhem..., Sylvia..., ekhem - ciągnął i machał mi tak śmiesznie przed oczami, że wybuchłam śmiechem.
- Co się stało ? - zapytałam
- A ja to co, niewolnik jakiś ? -
- Przepraszam słoneczko - przytuliłam go i musnęłam jego usta
- Lepiej ? -
- Znacznie - odparł i uśmiechnął się najpiękniej jak umiał
- Wiedziałem, ze tak będzie. Nie możesz dłużej leżeć w tym szpitalu ? - odezwał się JB 
- O co chodzi, bo nie rozumiem ? - zapytał Ast
- O to, że ordynator powiedział, ze wychodzisz za tydzień, ale ja nie zniosę tego jak Ty się non stop całujesz z Sylvią - skończył
- A ja myślałam, że tylko Ori ma na tym punkcie obsesję - zaśmiałam się 
- Jak widać nie tylko on -
- Kolego, a mam Ci przypomnieć jak to z Chloe się całujecie ? Tylko nie robicie teraz tego tak często, bo nie macie czasu. Nie chcę wiedzieć jakby to wszystko wyglądało gdyby nagle dostała wolne... - powiedział Aston
- Haha. O boże z kim ja żyję - chwyciłam się za głowę
- Yo what's up it's JB, hi I'm Marvin, what's good it's Oritse, You should boy Aston and we're JLS - powiedział jednym tchem Marv
- Narzeczona, stylistka i przyjaciółka w jednym. Miło mi - krzyknęłam Marvinowi do ucha, a Rochelle zaczęła się śmiać. Pogadałam jeszcze z Astonem i pożegnałam się, bo jak zawsze lekarz powiedział, że on teraz musi odpoczywać. 

* Tydzień później * 

Doczekałam się dnia, w którym Ast miał wyjść ze szpitala. Już z samego rana chodziłam ucieszona. Poszłam na dół do restauracji zjeść śniadanie po czym wzięłam prysznic i ubrałam mój ulubiony zestaw . Chciałam jakoś się wyróżnić w tym dniu i ubrałam spódniczkę, fakt może trochę krótka, ale co tam. Wzięłam kluczyki od samochodu Zayn'a i ruszyłam na parking. Nagle za sobą usłyszałam głos:
- Sylvia ? Mogę jechać z Tobą ? - kroś zapytał. Odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego jak... Harrego. Był cały poszarpany, z resztą tak jak jego ciuchy, wyglądał jak najgorszy menel. 
- Harry ? Co Ty tu robisz ? - zapytałam, ale on tylko powtórzył pytanie.
- Sylvia mogę jechać z Tobą ? -
- Myślisz, że mnie weźmiesz na litość ? Nie jestem kretynką ! Powiedziałam Ci już co o Tobie myślę, nie chcę Cię znać ! - powiedziałam i pojechałam w stronę szpitala. Przez tego idiotę straciłam humor, ale teraz najważniejsze to co między mną i Astonem. 
* Oczami Harrego *
Boże jaki ja jestem głupi. Cały czas popełniam te same błędy. Nie wiem czy mi wybaczy, ale musze coś zrobić w tej sprawie. Nie będę się bacznie przyglądał jak im się powodzi. Nie chce psuć ich związku, ale też nie chce być ich wrogiem, muszę odzyskać zaufanie Sylvii, zaufanie ich obojga. I już wiem co zrobię ...

2 komentarze:

  1. Haha chłopaki mnie rozwalają xD
    Harry daj sobie siana, na miłość boską! Na serio mógłby zostawić Sylvię i Astona w spokoju. Brrrr -.-
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. czy ten Harry kiedyś odpuści??
    musi zrozumieć, że on nie istnieje już dla Sylvii i tyle! żadne plany w jego sytuacji mu nie pomogą :) jest spalony na całej linii :D
    rozdział superancki! <3333
    czekam na kolejny! ;****

    OdpowiedzUsuń