sobota, 16 lutego 2013

66.)


* Oczami Kingi *


Spałam wraz z Louisem, gdy nagle odezwał się jego telefon, popatrzyłam ‘ Eleanor ‘ dzwoniła. Odebrałam, bo Lou spał.
- Słucham ? – zapytałam
- Oo proszę pani Tomilson. Yyy… jest Louis ? –powiedziała dziewczyna. Miałam ochotę jej jebnąć, bo wyczuwałam zazdrość.
- Jeszcze śpi. Chcesz coś ? –  
- Powiedz mu, że dzisiaj mamy wizytę u ginekologa. Niech nie zapomni –powiedziała z pogardą w głosie na koniec.
- Nie zapomni – potwierdziłam po czym rozłączyłam się. Wkurzała mnie ta, nie wiem czy mogę ją tak określić ‘ dziewczyna ‘. Nie wiem jak Lou mógł z nią być. Mój kochany przekręcił się na drugą stronę, myślałam, że wstanie, ale nic z tego. Postanowiłam sama to zrobić.
- Louis, kochanie wstawaj ! – szeptałam mu do ucha, potem zaczęłam już krzyczeć, ale na nic. Spał jak zabity. Wpadłam na pomysł. Musiałam tylko zejść do kuchni. Trzeba było się tylko ubrać i wszystko ok, bo jakby mnie reszta zespołu ujrzała w mojej piżamie, czyli samej bieliźnie to albo by się śmiali albo ja bym umarła ze wstydu.
- Louis, czujesz ? – zapytałam podkładając mu pod nos marchewki, a on zerwał się raz, dwa z łóżka. Postanowiłam schować szybko pod łóżko pomarańczowe warzywa, żeby mnie o nic nie podejrzewał.
-O już wstałeś ? – zapytałam jakby nigdy nic.
- Czułem marchewki –
- Oj biedaku pewnie znów Ci się coś śniło – zaśmiałam się
- Nie na pewno nie – zaprzeczał
- Uwierz mi też dopiero wstałam i żadnych marchewek tu nie było – próbowałam go przekonać, ale on zaczął pociągać nosem i wpadł na trop marchewek.
- Co one tu robią ? – udałam zdziwioną
- Może mi jeszcze powiesz, że nie wiesz – Louis podniósł jedną brew do góry.
- No raczej, przecież dopiero wstałam – dalej sobie z niego drwiłam. Uwierzył. Pomyśleliśmy, że skoro i tak idziemy na miasto do El to możemy wybrać się na jakieś małe zakupy.

* Oczami Sylvii *


- Czego sobie życzysz w ramach rekompensaty ? Na śniadanie oczywiście – uśmiechnęłam się do niego.
- Aaaa na śniadanie ? Myślałem, że już o czymś innym myślisz – zaśmiał się i wziął mnie na kolana.
- Aston musimy pogadać, wiesz dobrze o czym –
- Przypuszczam. Nowe mieszkanie, nasza przyszłość – złapał mnie za brzuch – I oczywiście ślub – dał całusa.
- Nie tylko o to mi chodzi – wtrąciłam
- Coś przegapiłem ? –
- Raczej. Rano jakaś dziennikarka dzwoniła i chciała nas zaprosić na wywiad. Masz do niej oddzwonić –
- Dobrze zrobię to potem, a teraz księżniczko zrobię dla Ciebie moje popisowe śniadanie – wstał i zaczął mi machać przed oczami łyżką.
- Wystarczy jak zrobisz mi gofry – puściłam mu oczko.

* Oczami Louisa *


- Lou ! – krzyczała moja dziewczyna
- Co jest ? – zapytałem będąc już na klatce schodowej, wybieraliśmy się na spotkanie z Eleanor i zakupy.
- Może byś tak włożył spodnie co ? – powiedziała, a ja popatrzyłem jak wyglądam. No tak bluzka, jest, ale spodni brak. Ostatnio jakiś rozkojarzony jestem. Pewnie przez tą miłość i całą sytuację z El. Jej już miałem dość, ta kobieta nie dawała mi spokoju, nawet w nocy dzwoniła.
- No widzisz , od razu lepiej – zaśmiała się
- Ty się ze mnie nie śmiej ! – odezwałem się i zacząłem całować moją dziewczynę.
- Dość tych czułości, idziemy – zarządziła

*Oczami Sylvii *

Aston oddzwonił do dziennikarki i już dwie godziny później przeprowadzała z nami wywiad. ( Dz- dziennikarka, A – Aston, S- Sylvia )
Dz: Opowiedzcie nam jak to się stało, że na siebie wpadliście.
A: Historia trochę jak z filmu, ale naprawdę warto się nią dzielić. Z Sylvią znaliśmy się już wcześniej teraz będzie jakieś 6 lat jak mija nasza rocznica poznania się. Byliśmy młodzi i oczywiście zakochani, niestety doszło do tego, ze nasze drogi się rozeszły. Ja w strone muzyki, a Sylvia w stronę fotografii i stylistyki. Pewnego dnia, gdy mięliśmy kręcić teledysk do ‘ Take a Chance on me ‘ zakochałem się w pewnej blondynce. Nie spałem po nocach myśląc kim ona jest. Po upływie czasu dowiedziałem się, że to moja miłość z przed lat czyli ona.
Dz: Niejedni wam zazdroszczą. Czy jesteś dumna z Astona ?
S: O tak i to bardzo ! Za każdym razem, gdy oglądam ich na żywo czy w telewizji jak wykonują to co kochają rozpiera mnie duma i uświadamiam sobie jaka ze mnie szczęściara myśląc ‘ To mój Aston tam jest ‘.
Dz: A czy to prawda, że Aston też uwielbia tańczyć ?
S: Uwielbia to mało powiedziane, z resztą co widać na koncertach, próbach i licznych imprezach. Szczerze powiedziawszy to poderwał mnie tym backflipem.
A; Ale i tak dużo uczę się od ciebie. Czy umie pani zrobić szpagat kręcąc się na głowie ?
Dz: O wow, gratulacje. Co tak naprawdę cenisz w dziewczynie ?
A: Naturalność i to, że potrafi się śmiać razem ze mną. Nie nawidzę pustych, wytapetowanych lalek. Kobieta musi być wrażliwa, kochająca i dość miła dla moich znajomych.
Dz: Jednym słowem dziewczyna ideał.
A; Jednym słowem Sylvia.
Dz: Aż miło się Was słucha. A Ty co uwielbiasz w Astonie ?
S: Wszystko. No dobra, może tylko nie znoszę , jak zacznie się śmiać z Orim z byle czego. Uwielbiam jak chodzi w samych bokserkach po domu.
Dz: Aston, pytanie dla ciebie od jednej z fanek. Czy planujecie razem przyszłość czy może jeszcze mam szansę, abyś to Ty był moim mężem ?
A; Haha, wiesz nie chciał bym tu nikogo urazić, ale Sylvia rozumie, że moja miłość do fanek, a miłość do niej to dwie różne sprawy. I nie zapominaj, że fankom ślubowałem miłość, wierność i że nie opuszczę ich choćby nie wiem co, a z Sylvią będziemy sobie to przysięgać wkrótce już całkiem na poważnie, co nie twierdzę, że to do fanek nie było poważnie, z resztą sama rozumiesz.
Dz; Możemy wiedzieć na kiedy macie takie plany ?
A; Niech to pozostanie naszą słodką tajemnicą.
Dz; Dzięki wielkie za wywiad. – powiedziała na zakończenie dziennikarka i pożegnała się z nami. W tej samej chwili dostałam sms’a od Rochelle. ‘ Hej kochana J Macie gości, Twoi rodzice przyjechali xx ‘.
Mamusia się za mną stęskniła. Sama miałam ochotę ją odwiedzić, ale jakoś nie było czasu. ‘ Jakbyś mogła się nimi zająć byłabym wdzięczna. Będę za 10 minut xx ‘ odpisałam jej.

*Oczami Astona *


- Kochanie – odezwała się moja kochana wtulając się we mnie jeszcze przebywając w restauracji.
- Tak ? – zapytałem
- Musimy się zbierać, moi rodzice do nas przyjechali –
- Oo teściowie, proszę proszę. A Twoja siostra jest ? –
- Ej bo robię się zazdrosna ! – oburzyła się, a ja chwyciłem ją za rękędając całusa i poszliśmy w stronę samochodu.

*W domu oczami Sylvii *


Wchodząc do domu słyszałam radosny smiech mojej młodszej siostry. Okazało się, ze nasi rodzice przyjechali wraz z bratem, jego zoną i bratankiem liczącym 6 lat. Mały od samego wejścia przywitał mnie gorącym buziakiem, a ja odwdzięczyłam się przytulając go.
- Antoś ile ciocia Cię nie widziała – próbowałam nie udusić małego ze szczęścia. Oczywiście przywitałam się z wszystkimi.
- Mamo dlaczego mi się tak przyglądasz ? –zapytałam gdy już w kuchni parzyłam nam wszystkim kawę, a Aston się tylko uśmiechnął.
- Bo coś mi tu nie pasuje, jesteś jakaś odmieniona i w ogóle już się tak nie całujecie przy wszystkich z Astonem. Mam nadzieję, że wszystko w porządku ? –
- Niech mi pani uwierzy przy Was się hamują, a tak poza tym dzień dobry i do widzenia. Przyszedłem po kluczyki. – odezwał się Ori, który jechał gdzieś z Pat. STOP ! Zapomniałam ! Nie obyło się bez przytulania i witania mojej siostry i Reesha. Moja mama się zaczęła śmiać.
- Zawsze uwielbiałam tego chłopaczka – dodała – Ale wróćmy do rzeczy. Sylvia jesteś jakaś inna. Czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży ? – zapytała, a mnie totalnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale tylko potwierdziłam.
- Wiedziałam – wtrąciła moja bratowa klaskając w ręce. Mama nas wycałowała razem z tatą i nie obyło się oczywiście bez gratulacji.
- Będę miała wnuczkę – zaczęła się śmiać.
- Hej mamo jeszcze nie wiadomo, rozpędziłaś się trochę – próbowałam ją uspokoić.
- Uwierz mi córuś, skoro ja poznałam, że jesteś w ciązy to musi być córka, a poza tym jesteś już inna na twarzy. Dobra my się zbieramy, bo przyjechaliśmy tylko na chwilkę, w sumie tylko się pożegnać, bo już lecimy do Polski. –
- To może my was odwieziemy na lotnisko ? – zapytałam
- Nie trzeba kochanie, Twój brat to zrobi, bo oni i tak zostają tu jeszcze na 3 dni. Dawajcie dziuba i znikamy, bo się spóźnimy – dodała na koniec i zaczęliśmy się żegnać. Najlepsze było to, że Aston się popłakał, gdy żegnał się z moją siostrą. Fajnie nie ? Facet ryczy.
- Kochanie nie płacz – próbowałam go pocieszyć, gdy już odprowadziłam gości do drzwi.
- Łatwo Ci mówić – stwierdził i gdzieś wyszedł. Nawet nie raczył powiedzieć gdzie, a nie wspomnę o tym, żeby mnie wziąć. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Okazało się, że wyszedł z Marvinem. Przynajmniej tak wywnioskowałam, gdy Rochelle wparowała do domu z jedną torbą.
- Hej gdzie masz meża ? – zapytałam robiąc sobie gorącą czekoladę.
- Uwierzysz, że mnie zostawił i pojechał gdzieś z Astonem ? Bezczelny – zaśmiała się wymawiając ostatnie słowo.
- Nie no ja go zabije – powiedziałam wyciągając naczynia ze zmywarki.
- Ja też mu tego nie daruje, zostawić swoją żonę, która jest w 2 miesiącu ciąży przed domem i nawet się nie pożegnać. –
- Wybacz, ale nie o tym mówię – przerwałam jej monolog wyciągając ze zmywarki bokserki Astona – Przeciez ja go zamorduje, uduszę i jeszcze nie wiem co mu się da zrobić – próbowałam się uspokoić, gdy Roch zaczęła się śmiać.
- Nie no Twój Ast to ma wyobraźnię – dławiła się już konkretnie śmiechem, ale przestała, gdy wyciągnęłam również bokserki Marvina.
- Doprawdy ? – zapytałam unosząc brew do góry, a ona wyrwała mi je z ręki
- No to po nich – zdecydowałyśmy. Musiałyśmy tylko udawać, że nic o tym nie wiemy, bo planowałyśmy zemstę. I wymyśliłyśmy. Skoro jesteśmy ciężarne to trzeba było to wykorzystać. Wrócili, a my z Rochelle leżałyśmy jak jakieś słonice na kanapie objadając się lodami. No przecież w ciąży nie jest się codziennie, chociaż ja powinnam uważać, bo się w suknię ślubną nie zmieszczę.
- Bokiem musisz dać, bo nie przejdzie – krzyczeli przez siebie nasi chłopcy, a my zaczęłyśmy obserwować.
- Pamiętaj Rochelle za 10 minut masz być nieugięta – szepnęłam dziewczynie, a ta tylko przytaknęła. W sumie same zeszłyśmy z kanapy i z założonymi rękami stałyśmy w przedpokoju patrzyłyśmy jak chłopcy taszczą łóżeczko. Najpierw jedno potem drugie. Chciało mi się śmiać widząc jak się z tym mordują. Puściłam oczko mojej towarzyszce i zaczęłyśmy udawać, że nam niedobrze. Aston z Marvinem stanęli jak wryci i nie wiedzieli co robic, w końcu Ast przemówił.
- Mamy dzwonić po lekarza ? –
- Nie, nie ma takiej potrzeby – popatrzyłam kątem oka na Rochelle. – My chyba pójdziemy się położyć – stwierdziłam za nas obie.
- Dacie radę iść same na górę ? – zapytał Marv
- Tak, tak wy o nic się nie martwcie, tylko nie siedzcie tu za długo. Czekamy na Was – mimowolnie uśmiechnęłyśmy się do nich, ale to był raczej uśmiech zwycięstwa. Gdy byłam już w sypialni poszłam wziąć dłuższą kąpiel. Ubierając się w łazience słyszałam jak Aston wchodzi do pokoju. Plan był taki jak wcześniej, udawać, że wszystko Cię boli, a on wszystko będzie robił co chcesz. Niech mają nauczkę za te bokserki. W sumie ta cała zemsta wydawała mi się to trochę dziecinna, ale co tam, jak już mówiłam nie codziennie się jest w ciąży. Wyszłam z łazienki, a mój narzeczony zaczął się przymilać do mnie.
- Kochanie nie dzisiaj, jestem zmęczona i wszystko mnie boli. Obiecuję, że nadrobimy innym razem – zaczęłam realizować pierwszą część planu i napisałam do Roch ‘ Jak Ci idzie z naszym planem ? :D ‘ odpisała ‘ Jestem nieugięta, niby wszystko mnie boli i wydaje mi się, że powoli jestem nie do zniesienia :D A ty jak sobie dajesz radę ? ‘ ‘ Nawet nie jest źle :D ‘ odpisałam i położyłam się. Jakoś nie miałam ochoty na sen więc patrzyłam w sufit.
- Nie mogę się doczekać naszego bobasa – Aston złapał mnie delikatnie za brzuch.
- Ja też, ale jak ma mnie tak wszystko boleć to nie wiem czy wytrzymam te 9 miesięcy – udawałam
- Aż tak źle ? Może naprawdę zadzownie po kogoś –
- Nie trzeba. Uwierz mi, że tak samo go pragnę jak ty, tylko, że ja mam z tym wszystkim gorzej – cmoknęłam go, a on położył lekko głowę na moim brzuchu.
- Nic się nie stanie jak będę tak leżał ? – zapytał
- Myślę, że nie – powiedziałam i zasnęłam.

*Oczami Kingii *


- Niech ona jak najszybciej rodzi i wypierdala z naszego życia – powiedziałam do Louisa wchodząc do naszego mieszkania. Wróciliśmy od wizyty u ginekologa zaliczając jeszcze parę sklepów.
- Kochanie nie złość się tak, przecież nic ci nie grozi. Zobaczysz ona urodzi i będziemy w trójkę szczęśliwi –
- No ja mam nadzieję, bo mało nie brakowało, a bym ją zabiła u tego całego lekarza – mówiłam szykując się z powrotem do drzwi. Miałam ochotę jechać przyjebac tej pustej lalce.
- Hej wszystko w porządku – pociągnął mnie za rękę Lou i wpił się w moje usta.
- No nie wiem czy w porządku, widziałeś jak się do Ciebie kleiła i ten tekst ‘ Wszyscy stwierdzili, że ja bardziej pasuję do Louisa, a tak poza tym on jeszcze Cię zostawi i do mnie wróci, w końcu ja jestem matką tego dziecka, naszego dziecka ‘ – mówiłam udając jej głos
- Mówiłem Ci, żebyś się nią nie przejmowała, nigdy do niej nie wrócę – próbował mnie uspokoić przytulając do siebie.
- Nie wiem jak mogłeś z nią być –
- Wcześniej była inna. Odkąd zrobiłem karierę i media się nią interesowały woda sodowa jej uderzyła do mózgu –
- Ona nie ma mózgu, głuptasie – stwierdziłam, a Lou znów mnie pocałował
- Jesteś najlepsza – stwierdził, a ja potwierdziłam.

*Oczami Sylvii*


Obudziłam się wtulona w Asta, który bawił się moimi włosami. Popatrzyłam na zegarek 8:43. Nawet nie tak późno.
- To jak schodzimy na śniadanie ? – cmoknął mnie w policzek
- Ja chyba tu jeszcze zostane, ale mam taką prośbę czy zrobiłbyś swojej narzeczonej  poranne śniadanie do łóżka ? – uśmiechnęłam się
- Oczywiście – ha, mam go. Nie mogę się doczekać końca dnia, gdy powiem mu, że nic mnie nie boli i, że ich wykorzystujemy. Popatrzyłam na komórkę. Mam sms’a od Rochelle ‘ Mała jesteśmy nieugięte. Chce widzieć jak się mordują Rxx ‘ ‘ Boże scena jak z horroru :D Sx ‘ odpisałam, a Aston wrócił z naleśnikami.
- Kocham Cię – powiedziałam przeciągając się – Jesteś najlepszy – zaczęłam go całować. – Koniec tych słodkości, ktoś tu jest głodny – popatrzyłam na mój brzuch i pogłaskałam go.

*Oczami Astona 5 godzin później *


- Stary nie wiem jak Ty, ale ja nie wyrabiam – skarżyłem się Marvinowi, gdy Sylvia 4 raz wysłała mnie po lody.
- Nie wiedziałem, że kobieta może tyle zjeść i w ogóle takie rzeczy. Od kiedy ogórki je się z kremem orzechowym ? –
- Musimy przyszykować inną strategię – powiedziałem do Marva i skierowałem się z kolejnym pudełkiem lodów do sypialni.

*Oczami Sylvii*


‘ Ubieraj się kochana idziemy na zakupy J ‘ napisałam do Rochelle.
‘ Jak to ? A co powiemy chłopakom ? :D ‘
‘ Że mamy wizytę u ginekologa :D ‘
‘ Ok za 15 minut jestem gotowa ‘ odpisała mi, a do pokoju wszedł Ast.
- Dziękuję kochanie, ale chyba przeliczyłam swoje możliwośći i ich nie zjem, a poza tym się śpieszę – odezwałam się do Astona stojąc przed szafą.
- Wychodzisz gdzieś ? Przecież Cię wszystko boli – zrobił się podejrzliwy, ale zaczął mnie całować po szyi. Człowieku ja Cię pól dnia wykorzystywałam, a Ty się do mnie przymilasz ? Dla mnie może tak być.
- Mam wizytę u ginekologa –
- Mogę iść z Tobą ? –
- Może następnym razem, uwierz mi zejdzie nam bardzo długo –
- Nam ? – Ast uniósł jedną brew do góry, co jak zawsze mnie rozbawia
- Mi i Rochelle – uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w usta.

3 komentarze:

  1. nie, no Sylvia z Rochelle są the best! ale takie wykorzystywanie chłopaków wyjdzie im tylko na lepsze :) a jak dziewczyny urodzą, to dopiero wtedy będą mogli narzekać, a nie teraz, kiedy Ast chodził 4 razy po lody :D:D ale może Ast z Marvem następnym razem bokserki włożą do pralki a nie zmywarki :D
    ta El mnie wkurza! najpierw mówi, że nie chce tego dziecka a teraz wyskakuje, że Lou i tak do niej wróci, bo ona jest matką ich dziecka.. niech się głupie babsko ogarnie!
    rozdział świetny! czekam na następny! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. hahhahahahaha dobre ;D nie ma to jak bokserki w zmywarce ;p czekam na następny rozdział ;DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej szczegółów na http://dream-of-another-life.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html :)

    OdpowiedzUsuń