- Harry czego Ty znowu kurwa chcesz ? - zapytałam wściekła.
- Nie takim tonem panienko - mówił spokojnie bawiąc się palcami - Przyszedłem tu załatwić nasze sprawy -
- Człowieku jakie sprawy ? Znowu spierdolisz tą znajomość mogę się załozyć. Czy nie możesz dac mi spokoju, nie wystarczy, że ci ' niby' wybaczyłam ? Idź do cholery stąd póki masz szansę - płakałam, bo ci goście tak mocno mnie trzymali.
- Hahaha śmieszna jesteś. Panowie troszkę łagodniej. - powiedział - Słuchaj, jeśli myślisz, że ja z Tobą skończyłem to się mylisz. Kotku nie widzisz, że jesteśmy dla siebie stworzeni ? - pytał patrząc mi prosto w oczy i trzymając za brodę, na co ja oplułam go.- Nie ładnie - wytarł twarz w chusteczkę, a potem uderzył mnie w twarz. - Tak się nie będziemy bawić. Mam dla Ciebie układ albo zrywasz z Astonem i jesteś ze mną albo załatwimy twojego kochasia. - skończył, a ja przypomniałam sobie moje przeczucia, jednak jeszcze na tyle mi mózg pracował, że przez kieszenie w telefonie zdążyłam włączyć dyktafon. Ma się ten refleks.
- Wolę się smażyć w piekle niż być z Tobą. Nigdy do tego nie dojdzie rozumiesz ? A spróbuj dotknąć Astona to zobaczysz, że inaczej się z Tobą policze -
- Wiesz sprzątnięcie mulacika nie będzie takie trudne, ale nie martw sie, będziesz widziała jego śmierć, będę się nad nim znęcał, tak jak lubię -
- Harry zostaw nas w spokoju -
- Nigdy jesteś dla mnie zbyt ważna, żebyś była z kims takim jak Aston, bedziesz moja -
- Chcesz mojego szczęścia mam rozumieć. Pamietasz jak na ślubie Marvina obiecywałeś mi poprawę, że nigdy mi już nic złego nie zrobisz, a tym bardziej Astowi ? Harry proszę Cię zastanów się co robisz, żebyś tego nie żałował. - próbowałam przemówić mu do rozumu, ale patrząc na niego nic to nie dało.
- Wiesz co trochę Cię rozumiem, ale nie pozwolę, żebyś nosiła w sobie część Astona -
- Co to ma znaczyć ? - spróbowałam pytać
- Panowie wiecie co macie robić - powiedział do nich - Uwierz mi, że nie chcę widziec jak cierpisz, ale nie dałaś mi wyboru. Nie możesz mieć dziecka z Astonem - dokończył i odszedł, a ja głupia myślałam, że on ma choć trochę serca. Nagle jeden z mężczyzn podniosł mnie za rękę a drugie oddał mi dwa ciosy w brzuch. Strasznie bolało, popłakałam się, bo wiedziałam, że chcą się pozbyć dziecka. Modliłam się, żeby nic mu się nie stało, ale prawdopodobnie wszystko na nic. Próbowałam krzyczeć, ale jeden z nich zatkał mi usta ręką. Dostałam jeszcze kilka ciosów w brzuch i jeden mocny w twarz. Zemdlałam, nie wiedziałam co się dzieje. Nagle czułam się jak w jakimś pięknym śnie, ale coś ten sen przerwało.
* Oczami Astona *
Sylvia miała wyjść na 15 minut, a nie ma jej ponad godzinę. Mówiła, żeby sie nie martwić, ale czułem, że coś jest nie tak. Poszedłem do Rochelle zapytać czy nigdzie jej nie widziała. Niestety wiedziała tyle co ja.
- Gdzie idziesz ? - zapytał Marv, gdy ubierałem buty.
- Szukać Sylvii, wyszła na spacer 1 godzinę temu i jeszcze jej nie ma -
- Poczekaj ona na pewno zaraz wróci - próbował mnie zatrzymać.
- Mam nadzieję, ale musze iśc jej poszukać. A jak coś się stało ? -
- Ty to masz zawsze czarne scenariusze - powiedział, a ja i tak poszedłem w stronę drzwi. Gdy byłem już na zewnątrz zadzwonił mój telefon. Jakiś dziwny numer.
- Mam przyjemność z panem Astonem ? - powiedziała jakaś kobieta, gdy odebrałem.
- Tak, w czym mogę pomóc ? -
- Niech pan lepiej usiądzie, a jeżeli pan siedzi niech pan słucha -
- Dobrze - posłuchałem, ale jakoś na siadanie mi się nie zbierało.
- Pańska narzeczona jest w szpitalu, jeżeli pan może niech pan szybko przyjedzie. Wszystko powiem panu na miejscu - dokończyła, a mnie zamurowało.
- Cholera - wszedłem do domu jak burza, żeby wziąć kluczyki.
- Co się stało ? - spytała Rochelle
- Sylvia jest w szpitalu - odpowiedziałem
- Ale.. jak to.. ? - Marvin nie dowierzał, nie dziwię się.
- Sam nie wiem, muszę tam jechać to powiedzą mi więcej. Wiedziałem, że ten spacer to nie był dobry pomysł -
- Stary jedziemy z Tobą -
- Dzięki wielkie, jesteś najlepszym kumplem - mówiąc to już się kompletnie rozpłakałem. Tak wiem facetowi nie wypada płakać. - Stary ja się boję, że ją stracę -
- Nie stracisz, wszystko będzie w porządku - pocieszał mnie.
* W szpitalu Oczami Astona *
Gdy byliśmy już na miejscu, lekarka zaczęła coś mówić.
- Witam, pana narzeczona trafiła tutaj z licznymi urazami. Zrobiliśmy jej wszystkie niezbędne badania i niestety mam złe wieści. -
- Czyli ? -
- Czyli po pierwsze pana narzeczona została brutalnie pobita, a drugie to niestety, ale straciła dziecko-
- Co ? Ale.. - zacząłem płakać, Marv przytulił mnie, a ja jak dziecko znów się rozpłakałem. Jak to straciła dziecko i kto jest to zrobił? Dlaczego ? Dlaczego właśnie nam się to przytrafia ? Próbowałem się ogarnąć i iść do Sylvii. Lekarka powiedziała, żeby na razie nic nie mówić o dziecku.Wszedłem do sali Sylvii, ale był tam jakiś typ. Podszedłem do mojej kochanej dając jej całusa. Chciałem mu pokazać, żeby nawet się do niej nie przystawiał. Miała oczy podpuchnięte od płaczu, oko podbite i widać było, że była wykończona.
- Hej kochanie co się stało ? - gdy zapytałem ona się rozpłakała i wtuliła w mnie. Wymiękłem też zacząłem płakać. Chłopak który z nią siedział wcześniej wyszedł. Nie wiem kto to był, ale podejrzewam, że to on zadzwonił po pogotowie.
- Aston, zrób coś dla mnie - poprosiła nagle Sylvia. - Powiem Ci kto to zrobił, ale Ty nie wybuchniesz i posłuchasz mnie do końca, ok ? -
- Obiecuje -
- Ekhem - chrząknęła i wyciągneła mały paluszek, zawsze pamiętała o tym. Gdy coś sobie obiecywaliśmy to właśnie w ten sposób.- Harry to zrobił, ale nie do końca, jego ludzie to... och od początku. Wyszłam na ten cholerny spacer by wszystko przemysleć, nagle gdy usiadłam na ławce znalazło się koło mnie dwóch ludzi wraz z Harrym. Powiedział, że jeżeli nie będę z nim to nie będę z nikim. Potem już Ci dwaj zaczęli mnie bić i zemdlałam -
- No kurwa ja go zajebie -
- Aston ! Obiecałeś ! -
- Sylvia przeciez ja tego tak nie zostawię ! Co on sobie wyobraża, że jeżeli ma takie zachcianki, to w każdej chwili może podejść i cię pobić tylko dlatego, że jesteś ze mną ? O nie ! -
- Aston, a może pójdziecie na policję ? - wtrąciła Rochelle.
- No właśnie - dodała moja narzeczona
- Ale kochanie na policji trzeba mieć dowody, bo na słowo nam nie uwierzą. -
- Pomyślałam o tym, mam nagranie jak on mi to wszystko mówi. Możemy wybrać twoją kartotekę, gdy cię pociął, i mamy niezbity dowód że byłam w ciąży - powiedziała i znów wybuchała płaczem.- Ja tak strasznie chciałam tego dziecka, Aston... ja wiem, że straciłam to i zrozumiem jak mnie zostawisz -
- O co to nie moja droga - powiedziałem biorąc jej twarz w swoje ręce - Ja byłem z Tobą przed tym dzieckiem, a Harry odpowie za to wszystko. Jutro idę na policję i wszystko im powiem, a Ty zdążysz urodzić mi niejedno dziecko - uśmiechnęła się do mnie, a ja ją znów pocałowałem.
* Oczami Sylvii *
Cieszę się, że jednak Aston nie zareagował tak jak sobie wyobrażałam. Mam nadzieję, że Harry pójdzie za to siedzieć i wtedy domyśli się jakie krzywdy zrobił szczególnie mi. Nie rozumiałam jego myśli, no bo skoro tak mnie kocha, to dlaczego robił to wszystko ? Aston położył się na moim łóżku i zasnął. Wyglądał jak aniołek. Taki mój osobisty. Pocałowałam go w czubek głowy i próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Te dzisiejsze wydarzenia mi nie pozwoliły, a poza tym wszystko mnie bolało.
- Dobry wieczór, ale... co to ma być, ten pan nie może leżeć z panią w jednym łóżku - powiedział lekarz który właśnie wszedł do mojej sali.
- Panie doktorze, ale ja chcę, żeby on został, a poza tym śpi. Niech pan ma serce i go zostawi. On tak ślicznie wygląda - próbowałam go przekonać.
- No dobrze, aj w sumie przyszedłem pani powiedziec, że jutro będzie pani miała zrobione cesarskie cięcie, gdyż wie pani ... - próbował dokończyć drapiąc się po głowie.
- Dobrze, dziękuję - powiedziałam próbując się choć trochę uśmiechnąć.
- Dobranoc - rzekł na pożegnanie
P.S. Tak wiem rozdział do kitu, ale obiecałam dzisiaj Kindze, że go dodam wieć jest :D Następnym razem się postaram obiecuję. Jak wam się podoba przebieg spraw ? Trochę nieprzemyslany ale to nic :D Nadrobie innym razem. Kochani jesteście ;******
Omg . Jakie genialny rozdział .
OdpowiedzUsuńJak to czytałam to mnie przechodziły ciary ..
Przykro że straciła dziecko . :C
SYLWIA , uwielbiam cię . :D <3333
O BOŻE KOCHANY! co tu się wyprawia? wiedziałam, że ten Harry coś wymyśli, ale nie pomyślałam, że posunie się do czegoś takiego! mam nadzieję, że nie przejdzie mu to płazem i w końcu poniesie jakieś konsekwencje za swoje szczeniackie zachowanie!
OdpowiedzUsuńKurcze, Sylvia poroniła.. ;/ dobrze, że się nie załamała i że ma przy sobie takich dobrych przyjaciół :)
czekam na kolejny genialny rozdział! :**
O ja pierdziele ... Oczy mam jak pięciozłotówki! Jestem w takim wielkim szoku,że sobie nie wyobrażasz ;O To co Harry, a raczej jego ludzie zrobili to jakaś katastrofa. Biedna Sylvia i Aston. No, ale wspaniały był moment kiedy próbował ją pocieszyć ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że już po tylu krzywdach jakie ich spotkały, teraz będzie tylko lepiej ;)
Czekam na nn ;*
http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com - zapraszam ;)
Mam nadzieje, że tak jak pod poprzednią, tak i pod tą wyrazisz swoją opinię :)
Pozdrawiam, Jula ;P