- Tym razem Ci wybaczam - odezwał się do mnie jakbym nie wiem, jakie świństwo mu zrobiła. Rochelle weszła do naszej sypialni.
- Hej już gotowa ? - powitałam dziewczynę
- Tak jakoś wyszło, bo chyba nie chcemy się spóźnić do ginekologa, prawda ? - zapytała tak, że Aston zaczął coś podejrzewać.
- Na pewno tam idziecie ? - spytał, a natychmiast zaczęłam kłamać
- NIe wierzysz nam ? Nie dość, że nas wszystko boli, to jeszcze mi nie wierzysz. Chcesz to mogę ci pokazać karteczkę na której jest napisana wizyta -
- Nie no coś Ty kotek, żartowałem, zawsze ci wierzę - cmoknął mnie. ' To dobrze, że mi wierzysz, bo akurat nie mam żadnej karteczki ' pomyślałam.
- To my idziemy - powiedziałam, gdy już się ubrałam, i dałam mu całusa w policzek.
- Paa, wracajcie szybko - pożegnali nas, a my dumne ze swojego zwycięstwa wsiadłyśmy do samochodu Roch.
W centrum biegałyśmy po wszystkich możliwych sklepach. Jednak ja zrobiłam większe zakupy, pewnie przez to, że nigdy nie mogłam się pohamować w kupowaniu butów. Kupiłam 7 kolorów trampek. Brawa dla mnie. Rochelle kupiła m.in.to, i to. JA jednak nie chciałam jeszcze kupować ciążowych rzeczy więc wzięłam to, to i jeszcze to.
- Dobra teraz spróbujmy jakoś prze teleportować się do pokoi tak, żeby nas nie widzieli - powiedziałam do Rochelle wchodząc do domu.
- Cześć kochanie - powitał mnie Aston - Widzę, że były udane zakupy u ginekologa -
- Były wyprzedaże - zaśmiała się Rochelle
- Oj skarbie ten ginekolog to była wymówka - musnęłam jego usta
- Zauwazyłem, tylko dlaczego nic nie powiedziałaś, że chcesz iść na zakupy. W ogóle po co ta bajka z ginekologiem, przecież was wszystko bolało -
- Właśnie chodzi o to, że nic nas nie bolało. Ściemniałyśmy powiedzmy, że to tylko taka mała zemsta -
- Zemsta przepraszam za co ? - wtrącił sie Marv
- Za te bokserki w zmywarce - krzyknęła Rochelle. Chyba się trochę zdenerwowała, ale oni nic sobie z tego nie zrobili tylko wybuchnęli śmiechem.
- Z czego się śmiejecie ? - zapytałam idąc na górę, ale zatrzymałam się, bo Aston próbował coś powiedzieć.
- No bo jak was kiedyś nie było, potrzebowaliśmy wyprać kilka rzeczy, a przecież łatwiej uruchomić zmywarkę niż pralkę. - stwierdził, a ja machnęłam reka i poszłam na górę.
* Oczami Astona *
Ale nas wycackały. Nie mogę uwierzyć własna narzeczona. W sumie to nie dziwię sie im mogły się trochę zdenerwować.
- Chyba się nie gniewasz ? - podszedłem do mojej kochanej muskając jej szyję. Wiedziałem, że to doprowadzało ją do szału.
- Aston przestań, nie teraz - próbowała mnie powstrzymać, ale nie miała oporu. W końcu uległa. Zaczęliśmy przeplatać swoje języki. Pragnąłem jej jak nigdy. Codziennie budząc się przy niej zakochiwałem sie od nowa. Jednak po chwili przerwała.
- Przepraszam, ale pójdę się przejść, obiecuję, że potem wszystko nadrobimy - odezwała się Sylvia całując mnie.
- Może pójdę z Tobą ? - zapytałem. Nie chciałem, żeby szła gdzieś sama, robiło się późno.
- Nie, Aston chcę iść sama. Nie będzie mnie 15 minut. Wytrzymasz -
- Nie byłbym taki pewien - odpowiedziałem i ostatni raz musnąłem jej usta lekko przygryzając dolną wargę.
* Oczami Sylvii *
Ostatnio zrobiłam sie jakaś dziwna. To znaczy od wesela Marvina i Rochelle. Obawiałam się, że Aston mnie zostawi, bo nie poświęcałam mu zbyt dużo czasu lub czułości, ale czułam, że coś się stanie, coś złego. Poszłam na spacer, musiałam przemyśleć parę rzeczy. Wybrałam się do pobliskiego parku i usiadłam na ławce. Myślałam o naszej przyszłości - mojej i Astona. Damy sobie radę z dzieckiem ? Nie jestem jeszcze na to gotowa, ale stało się. Szybki ślub i przeprowadzka, miejmy nadzieję, że wszystko się uda. Chciałam wstać i ruszyć w stronę domu, ale jakichś dwóch typów popchnęło mnie tak, że znowu znalazłam się na ławce.
- Hej piękna, znów się widzimy - usłyszłam czyjś głos, ale nikogo nie widziałam, nie musiałam, zeby wiedzieć kto to jest.
P.S. Soryy, że taki krótki, ale jakoś nie chciało mi się pisać. Wenę mam owszem i niech ona ze mną pozostanie :) Chciałam bardzo podziękować wszystkim którzy czytają moje nędzne wypociny. Dziękuję Wam bardzo również za ponad 4,000 wyświetleń. Kochani jesteście xxx
Boże kochany! co to za końcówka?? kurde, niech tylko nie zrobią jej i dziecku krzywdy. God, dlaczego ona sama poszła na ten spacer? niech Ast po nią wyjdzie, zadzwoni, nie wiem, niech cos zrobi by tylko jej się krzywda nie zrobi.. tylko nie mów, że to Harry za tym stoi? przecież ja mu jakąś krzywdę zrobię!
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział! czekam z niecierpliwością na next! ;**
KOCHAM CIĘ! <33