sobota, 30 marca 2013

72.)

- Oczywiście -
- Kochasz mnie ? - zapytałam Astona
- Najbardziej na świecie -
- Ale ja chcę wiedzieć na prawdę -
- Tak, tak, tak - powiedział i pocałował mnie. Już wiedziałam, że on jest mój na całe życie. Nikt mi go nie zabierze. Choćby nie wiem co nic nas nie rozdzieli.

* Czwartek przed rozprawą * * Oczami Astona *

Chodziłem w kółko cały poddenerwowany. Już za chwilę ten sukinsyn dostanie za swoje. Wraz ze mną było całe 1D i oczywiście reszta JLS. Perrie, Danielle i Kinga również zgodziły się zeznawać. Jedynie Chloe i Rochelle zostały z Sylvią. Mojej siostrze nie potrzebny jest dodatkowy stres.
- Aston nie denerwuj się tak - Marvin próbował mnie uspokoić, gdy nagle zobaczyliśmy jak prowadzą Harrego z miną cwaniaka.
- Prosimy na salę rozpraw - powiedziała jakaś kobieta, a my posłusznie poszliśmy. Cały proces trwał ponad 3 godziny. Styles oczywiście wyzywał całe One Direction, a przede wszystkim mnie. Pocieszeniem dla mnie jest to, że dostał następujący wyrok: 7 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 12, zakaz zbliżania się do mnie i Sylvii oraz naszego potomstwa na odległość 500 metrów. Nie powiem nic, ale byłem zadowolony.
- Kochanie jak się czujesz ? - zadzwoniłem do Syl, gdy wyszedłem z sali
- W porządku. Lepiej powiedz jak Ci poszło ? -
- Styles siedzi 7 lat jak nie dłużej i nie może się do nas zbliżać, zapomniałem jeszcze dostaniemy odszkodowanie ja 5 000 $, a ty 20 000 $ . -
- Wreszcie się to skończyło, wracaj szybko do mnie. Jestem już w domu - powiedziała i się rozłączyła

* Oczami Sylvii *

Wszyscy pojechali na rozprawę oprócz Rochelle i Chloe. Martwiłam się tym czy sędzia będzie wyrozumiały i zda sobie sprawę z powagi sytuacji. Dziewczyny postanowiły pomóc mi we wszystkim. Dosłownie ! Poszły po mój wypis i wzięły mnie do domu.
- Jak dobrze być tu - powiedziałam wchodząc do domu, musiałam jedynie uważać na szwy na brzuchu.
- Siadaj i odpoczywaj - powiedziała Chloe - Jesteś głodna ? - zapytała
- Nie dziękuję - odparłam i zadzwonił mój telefon ' Aston xx ' powiedział mi jak poszła rozprawa.
- Harry siedzi ! - krzyknęłam do dziewczyn
- Gdzie ? - zapytała Rochelle
- Raczej na ile - poprawiła ją dziewczyna JB'iego.
- W więzieniu na 7 lat - nie ukrywałam swojego zadowolenia.

Ode mnie : Wiem, nudny, krótki zawaliłam, ale ! Na prawdę nie chce mi się prowadzić tego bloga, jest jakiś nudny i wgl nic się nie dzieje. Może się poprawię i będę dalej ciągnąc tę historię lub skończę z tym. Mam nadzieję, ze nie, bo nie potrafię się rozstać z tym blogiem :) Pozostaje mi przeprosić i życzyć wszystkim wesołych świąt wielkanocnych :) Happy Easter xx

piątek, 15 marca 2013

71.)


* Oczami Kingi *


- Jak ona się czuje ? - zapytałam wchodząc na salę gdzie znajdowała się Sylvia.
- Ma w sobie dużo siły. Da radę, musi dać - Ast uśmiechnął się mimowolnie, ale w jego oczach można było zauważyć łzy. Nie dziwię się, nosiła pod sercem ich wspólne dziecko.
- Tu macie wszystkie potrzebne rzeczy. A wiesz może kiedy się wybudzi ? Chciałabym z nią porozmawiać -
- Nie mam pojęcia , ale powinna za niedługo. Jeszcze raz dziękuję - przytulił mnie,a ja weszłam do sali, gdzie ona leżała. Nie chciałam nigdy oglądać ludzi w szpitalach, a zwłaszcza jej. Moja kochana przyjaciółka, która jest dla mnie jak siostra myślałam. Dlaczego ona ? Dlaczego Harry jej to zrobił. Wszyscy zastanawiamy się jak normalny człowiek, który kocha drugą osobą, ale nie może być z nią prowadzi do nieszczęścia ? Na moich policzkach można było zauważyć płynące łzy. Dopiero, gdy oderwałam swój wzrok od Sylvii zauważyłam, że w sali są Marvin, Rochelle, JB, Chloe i Oritse. Patrzyli na mnie ze smutkiem. Podeszłam i przytuliłam każdego z nich na powitanie.

* Oczami Astona *


- Hej Ast mogę Cię na słówko ? - zapytał mnie nagle Louis
- Jasne. O co chodzi ? -
- Ja wiem, że Harry jest moim przyjacielem, a raczej był, ale chcę żebyś wiedział, że głęboko w środku z niego jest naprawdę dobry człowiek. Każdy z nas się zastanawia co mu odbiło. Zayn nawet podejrzewa, że wpadł w jakieś gówno, ale to nie ważne. Tak naprawdę chcę ci powiedzieć, że na rozprawie w sądzie możesz na mnie liczyć. Będę zeznawał przeciwko niemu.
- Louis dzięki, ale nie będzie na Ciebie zły ? Może ci potem coś zrobić -
- Nie obchodzi mnie to. On był moim przyjacielem i u mnie jest skreślony i jeżeli ja znajdowałbym był na twoim miejscu Ty na pewno postąpił byś tak samo. Z resztą tyle razy mówiliśmy mu, żeby nie mieszał się do waszego związku, ale on wiedział lepiej.
- Nie wiem jak Ci dziękować –
- Na razie mi nie dziękuj, jeszcze nic nie zrobiłem – powiedział Lou a ja się uśmiechnąłem. Postanowiłem iść do Sali Sylvii zobaczyć czy się wybudziła. Nie widziałem jej jakieś 15 minut, a już tęskniłem. Usiadłem koło jej łóżka trzymając ją za rękę. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia, gdy pierwszy raz miała wypadek i tak samo trzymałem ją za rękę, wtedy wyznałem jej miłość. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że my to my. Ile bym dał żeby cofnąć czas i zapobiec temu wszystkiemu. Nagle Sylvia lekko się poruszyła.
- Aston ? – odezwała się
- Już po wszystkim kochanie – uspokajałem ja.
- Nie wychodź nigdzie sam. Nigdzie – mówiła-
- Ale dlaczego ? –
- Ta karteczka.. którą przysłał z kwiatami Ci ludzie.. oni mogą Ciebie również skrzywdzić – próbowała ułożyć z tego zdanie.
- Rozumiem, ale jutro muszę jechać do domu. W czwartek jest rozprawa –
- Nie wychodź sam – powiedziała i zasnęła
- Jest zmęczona – Rochelle położyła mi rękę na ramieniu, a do sali wszedł lekarz.
- Panna Wilson jeszcze się nie wybudziła ? –
- Obudziła się, ale poszła zaraz spać. Jest wyczerpana – powiedziałem
- Dobrze, pewnie po tym zabiegu. – mówił patrząc w jakieś dokumenty – Pacjentka może już jutro iść do domu, nie widzę, żadnych przeciwwskazań  ale radziłbym iść do psychologa, żeby chociaż trochę zapomniała o tym wszystkim. Ma się pan nią opiekować, nie pozwalać jej się na razie przemęczać. Za jakieś dwa tygodnie wróci do formy. A i jutro damy panu wypis narzeczonej i pana kartotekę z ostatniego pobytu, podobno jest panu potrzebna.- zakończył swój monolog i poszedł.
- Pomogę Ci się nią zająć, nawet już wiem jak - odezwała się Rochelle.
- Masz jakiś plan ? -
- Nie jakiś, ona wróci do tego co robiła wcześniej. Dawało jej to dużo satysfakcji. -
- Ale co takiego ? -
- Nie wiesz, że ona była tancerką ? Wszyscy chcieli z nią współpracować. Wiesz ile ona miała propozycji do teledysków, ale nie zgadzała się -
- Ona była tancerką ?! I ja nic nie wiem ? Pomogę jej, zacznie od nowa. Ale nie rozumiem dlaczego zrezygnowała -
- Chciała być jak najdłużej z Tobą, a teledyski liczyły się z wyjazdami. Ona Cię kocha i nie pozwól zrobić jej jakiejś głupoty -
- To znaczy ? - pytałem nie wiedząc o co chodzi mojej siostrze
- Pamiętasz co ja zrobiłam przed slubem ? -
- Uciekłaś -
- A co teraz ona może zrobić ? -
- Uciec ? - zapytałem głosem jak z jakiejś bajki
- Brawo Aston, nareszcie myślisz - Roch klasnęła w ręce.
- Przecież Ty byłeś w Portugalii w szpitalu, skąd mają tu kartotekę ? – zapytał  ni stąd ni z owąd Marv
- Może im przysłali ? Skąd mogę wiedzieć ? Niech ten koszmar się skończy –

* Oczami Sylvii *


- Może im przysłali ? Skąd mogę wiedzieć ? Niech ten koszmar się skończy ? - usłyszałam jak mój kochany mówił do reszty. Czułam, że przynoszę same kłopoty, ale nie potrafię rozstać się z Astonem. Jest dla mnie zbyt ważny. Ja chcę z nim założyć rodzinę chcę być jego żoną. Chcę mieć z nim dzieci. Wiem, że jedynym wyjściem jest wyjazd stąd. Musiałabym zacząć życie od nowa bez Astona. Będzie trudno, ale może dam radę.
- Kochanie jutro będziesz mogła wyjść – powiedział Ast, gdy zobaczył, że już nie śpię. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na ludzi którzy byli przy mnie w tych trudnych chwilach. Od razu moje poprzednie myśli wyrzuciłam z głowy. Kobieto Ty masz dla kogo żyć i nie takie problemy przeżyjesz z Astonem. No Sylvia teraz to myślisz normalnie. Pogratulowałam sobie w myślach.
- Mam pytanie - skierowałam głowę w stronę Astona

niedziela, 10 marca 2013

70.)

- Kochanie co się stało - wyrwał mnie z myśli Aston. Widział jak błądzę oczami po sali.
- Nic takiego -
- Przecież widzę. Nie znam Cię od wczoraj, mów w tej chwili -
- Masz, przeczytaj sobie - odpuściłam i dałam mu do przeczytania karteczkę, którą dostałam wraz z bukietem.
- Haha, niech on mnie nawet nie rozśmiesza. Dzisiaj jestem umówiony z adwokatem. Nie muszę isć nawet na policję, bo znajomy załatwił mi wszystko i rozprawa ma się odbyć za dwa dni -
- Aston, a jeżeli on nie odpuści ? -
- Odpuści. Jestem pewny, że dostanie nie mniej niż 5 lat więzienia - próbował mnie uspokoić, ale w tej chwili na salę weszła pielęgniarka z wózkiem. Musiałam się zbierać. Pożegnałam się z Astonem i ruszyłam na blog operacyjny. Nie ukrywam, że nie płakałam, bo strata kogoś kogo miało się pod sercem jest przeżyciem nie do opisania.


* 3 godziny później *

- Wybudza się - słyszałam głos Astona otwierając oczy. Wybudziłam się z narkozy. Pierwsze moje myśli ? Cholernie mnie wszystko boli, ale nie fizycznie, psychicznie. Nie wiem czy dam radę znieść myśl, że straciłam kogoś kogo pokochałam, ale nie zdążyłam poznać. Straszne. Nie życzę tego nawet Haremu. Najbardziej boje się tego, że będę się bała kochać z Astonem. Za każdym razem będzie mi stała na przeszkodzie świadomość, że każde nasze ' kochanie ' może skończyć się ciążą, a ona straceniem kogoś kogo miałam pod sercem kilka dni temu. Myślałam zostawić Astowi list pożegnalny i wyjechać, zostawić go w spokoju, bo prawdopodobnie przynoszę pecha. Odpędziłam te myśli, bo wiem, że nie dam rady normalnie funkcjonować bez niego. Za bardzo kocham. Tam mogę to powiedzieć, że go kocham. Znamy się od 6 lat z małą przerwą. Niektórzy twierdzą że za wcześnie na ślub, ale nie wiedzą jakim my naprawdę uczuciem się darzymy.
- Aston - wypowiedziałam moje pierwsze słowa po przebudzeniu.
- Tak kochanie ? - zapytał całując moje czoło
- Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz i pomożesz mi w trudnych chwilach -
- Obiecuję - powiedział, a ja zasnęłam. Byłam zbyt zmęczona.


* Oczami Kingi *

- Mam nadzieję, że wszystko w porządku - powiedziałam po krótkiej chwili milczenia w samochodzie do Louisa.
- Na pewno - złapał mnie za rękę
- Cii Aston dzwoni - odebrałam - Słucham ? -
- Hej Kinga, wiesz pewnie, że Sylvia jest w szpitalu ? -
- Tak, przykro mi. Właśnie do Was jedziemy -
- Świetnie, ale mam prośbę. Mogłabyś jechać do naszego domu i wziąć jakieś ciuchy na przebranie ? My nie bardzo mamy jak jechać. -
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia -
- No pa - pożegnał mnie.
- Lou zawracaj. Jedziemy do domu Sylvii - zarządziłam
- Po co ? -
- Muszę wziąć parę rzeczy dla Sylvii -


* Oczami Harrego *

Coś mi się stało. Wydaję mi się, że wtedy nie byłem sobą, wtedy, gdy kazałem tym mężczyzną zaatakować Sylvię. Czy ją kochałem ? Jak najbardziej, ale nie mogłem znieść myśli, że ona jest z nim w ciąży. To, że jej się oświadczył było jeszcze do zniesienia, bo zawsze można było założyć, że jest bezpłodny, ale wtedy na weselu Marvina coś we mnie pękło. Albo będzie ze mną albo z nikim.
- Harry ! - nagle ktoś wyrwał mnie z przemyśleń. Rozpoznałem głos Nialla.
- Czego ? -
- Tobie się chyba całkiem pojebało - uderzył mnie pięścią w twarz - Ty kurwa wiesz co narobiłeś ? Rozjebałeś całe One Direction, ale to nic w przeciwieństwie co zrobiłeś Sylvii. Ty powinieneś się leczyć ! Ona człowieku poroniła ! Wiesz ile możesz za to dostać ? -
- Gówno mi zrobią, nie mają dowodów ! -
- Żebyś się kurwa nie zdziwił jak będę w sądzie zeznawał przeciwko Tobie - krzyknął trzaskając drzwiami. Jaki sąd ? Czyzby mnie podali ? Choćby nawet i tak im nikt nie uwierzy, w końcu jestem Harry Styles i wszystko mi wolno ! Nikt mi niczego nie zabroni ! Mam co chcę, a moją kolejną zdobyczą będzie Sylvia.


                                                                                                                                                         
: ) Tak jakoś ostatnio mi wychodzą krótkie rozdziały ; ) Mam nadzieję, że nic się nie stało :P Kochani dziękuję za ponad 4,000 wyświetleń. Nie miałam pojęcia, ze ktokolwiek będzie to czytał ^^ Myślę kończyć to opowiadanie i zacząc jakieś nowe :D Co Wy na to ? NAstępne też by było oczywiście o JLS, ale myślę, że byłoby lepsze gdyż wydaje mi się, że nabrałam wprawy i nie było by takie nudne jak to. W tym opowiadaniu nic się nie klei, ale cóż jestem początkującą :D

wtorek, 5 marca 2013

69.)

- Dobranoc- odpowiedziałam dalej rozmyślając co dalej ze mną będzie. Jutro... właśnie jutro najgorszy dzień mojego życia, nie wyobrażam sobie coś bardziej podłego niż to co zrobił mi Harry. Właśnie jutro zawali mi się świat. Pozbędę się mojego pierwszego dziecka, ale nie poddam się, dzięki Astonowi. Tylko on potrafi mnie tak wspierać, nie musi nawet o tym mówić.
- Nie śpisz ? - zapytał nagle mój kochany zaspanym głosem.
- Nie mogę -
- Dziękuje, że mogę tu spać, chyba, że chcesz, abym poszedł ? - chciał spytać, ale w tej chwili przerwałam mu zamykając usta namiętnym pocałunkiem.
- Dziekuję - powiedziałam, gdy już się od niego oderwałam. - Kocham Cię najbardziej na świecie - dokończyłam, ale teraz Aston zaczął całować. Brakowało mi jego bliskości. Tak cholernie. Będziemy musieli wszystko nadrobić, gdy wyjdę ze szpitala.


* Oczami Kingi *

- Cholera jasna , Louis ! - krzyknęłam wychodząc z łazienki.
- Co jest ? - zapytał
- Pierdolony Harry, jego już chyba całkiem pokręciło, przecież ja go zabije i jeszcze nie wiem co zrobie. Powiedz mi jak można być takim chamem ? - zaczęłam płakać. Z dziewczyną Astona byłam dość mocno zżyta. Jedynie ona gdy skończyłyśmy szkołę interesowała się co u mnie słychać, za każdym razem mogłam na nią liczyć. Nie dziwię się, że emocję wzięły górę, skoro była dla mnie jak siostra.
- Hej kochanie co jest ? - spytał trzymając mnie za brodę - Zrobił Ci coś ? -
- Mi nie, ale Sylvii. Ubieraj się jedziemy do szpitala . -
- Jak to do szpitala ? Powiedz mi co się stało -
- Harry nasłał ludzi, żeby pobili Sylvię. Udało mu się to, tylko, że ona przez tego kretyna straciła dziecko. Dziecko rozumiesz ? Rochelle dzwoniła i mi wszystko powiedziała. -
- Kinga usiądź i się uspokój - Louis wskazał mi krzesło, na którym chciał mnie posadzić. Pozwoliłam mu, cała byłam blada. Nienawidzę rozmowy o szpitalach, a co dopiero przebywania w nim. - Lepiej będzie jak pojedziemy jutro, dowiemy się więcej, bo teraz i tak jest za późno. Nie wiadomo czy nas w ogóle wpuszczą do niej. - próbował mi wytłumaczyć, ale ja już byłam myślami gdzieś indziej. Starałam się wyobrazić jak to było z Sylvią, aż przeszły mnie ciarki na samą myśl o biciu kogoś po brzuchu.
- Chyba masz rację -
- Na pewno mam rację - powiedział składając na moich ustach pocałunek. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Mimo dzisiejszych wydarzeń zasnęłam.


* Oczami Sylvii *

Rano obudziłam się z myślą, że zaraz muszę wstać zrobić Astowi śniadanie, jednak nagle w brzuchu poczułam niesamowity ból. Tak naprawdę teraz się dopiero obudziłam. Byłam w szpitalu i nie trudno było sobie przypomnieć co się wczoraj stało, jednak koło mnie smacznie spał Aston. Wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafiłam.
- Kocham Cię - nagle odezwał się niby śpiący Ast.
- To ty nie śpisz ? - zapytałam, a on dal mi całusa w policzek. Nie czekałam na odpowiedź, tylko jeszcze bardziej się wtuliłam, a on objął mnie ramionami, było trochę niewygodnie, bo siedzieliśmy, ale nigdzie nie zaznałabym takie spokoju jak u niego w ramionach.
- Aston moim rodzicom nic nie mów o tym wypadku, powiemy im, że poroniłam normalnie, dobrze ? -
- Na pewno tego chcesz ? -
- Nie chcę narażać ich na dodatkowy stres - powiedziałam, a do sali wszedł lekarz z bukietem kwiatów.
- Dzień dobry, mam dla pani przesyłkę i wiadomość. -
- Od kogo te kwiaty ? - zapytałam
- Jakiś młodzieniec je zostawił i kazał przekazać. W środku jest chyba karteczka. Chciałem pani powiedzieć, żeby pomału się pani przygotowywała do operacji. Za 30 minut po panią przyjdę - rzekł i wyszedł jak gdyby nigdy nic.
- ciekawe od kogo one są ? - zapytałam niby siebie niby Astona wyciągając karteczkę na której było napisane ' Teraz kolej na Astona '. Nie musiałam się domyślać od kogo to.