- Nie śpisz ? - zapytał nagle mój kochany zaspanym głosem.
- Nie mogę -
- Dziękuje, że mogę tu spać, chyba, że chcesz, abym poszedł ? - chciał spytać, ale w tej chwili przerwałam mu zamykając usta namiętnym pocałunkiem.
- Dziekuję - powiedziałam, gdy już się od niego oderwałam. - Kocham Cię najbardziej na świecie - dokończyłam, ale teraz Aston zaczął całować. Brakowało mi jego bliskości. Tak cholernie. Będziemy musieli wszystko nadrobić, gdy wyjdę ze szpitala.
* Oczami Kingi *
- Cholera jasna , Louis ! - krzyknęłam wychodząc z łazienki.
- Co jest ? - zapytał
- Pierdolony Harry, jego już chyba całkiem pokręciło, przecież ja go zabije i jeszcze nie wiem co zrobie. Powiedz mi jak można być takim chamem ? - zaczęłam płakać. Z dziewczyną Astona byłam dość mocno zżyta. Jedynie ona gdy skończyłyśmy szkołę interesowała się co u mnie słychać, za każdym razem mogłam na nią liczyć. Nie dziwię się, że emocję wzięły górę, skoro była dla mnie jak siostra.
- Hej kochanie co jest ? - spytał trzymając mnie za brodę - Zrobił Ci coś ? -
- Mi nie, ale Sylvii. Ubieraj się jedziemy do szpitala . -
- Jak to do szpitala ? Powiedz mi co się stało -
- Harry nasłał ludzi, żeby pobili Sylvię. Udało mu się to, tylko, że ona przez tego kretyna straciła dziecko. Dziecko rozumiesz ? Rochelle dzwoniła i mi wszystko powiedziała. -
- Kinga usiądź i się uspokój - Louis wskazał mi krzesło, na którym chciał mnie posadzić. Pozwoliłam mu, cała byłam blada. Nienawidzę rozmowy o szpitalach, a co dopiero przebywania w nim. - Lepiej będzie jak pojedziemy jutro, dowiemy się więcej, bo teraz i tak jest za późno. Nie wiadomo czy nas w ogóle wpuszczą do niej. - próbował mi wytłumaczyć, ale ja już byłam myślami gdzieś indziej. Starałam się wyobrazić jak to było z Sylvią, aż przeszły mnie ciarki na samą myśl o biciu kogoś po brzuchu.
- Chyba masz rację -
- Na pewno mam rację - powiedział składając na moich ustach pocałunek. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Mimo dzisiejszych wydarzeń zasnęłam.
* Oczami Sylvii *
- Kocham Cię - nagle odezwał się niby śpiący Ast.
- To ty nie śpisz ? - zapytałam, a on dal mi całusa w policzek. Nie czekałam na odpowiedź, tylko jeszcze bardziej się wtuliłam, a on objął mnie ramionami, było trochę niewygodnie, bo siedzieliśmy, ale nigdzie nie zaznałabym takie spokoju jak u niego w ramionach.
- Aston moim rodzicom nic nie mów o tym wypadku, powiemy im, że poroniłam normalnie, dobrze ? -
- Nie chcę narażać ich na dodatkowy stres - powiedziałam, a do sali wszedł lekarz z bukietem kwiatów.
- Dzień dobry, mam dla pani przesyłkę i wiadomość. -
- Od kogo te kwiaty ? - zapytałam
- Jakiś młodzieniec je zostawił i kazał przekazać. W środku jest chyba karteczka. Chciałem pani powiedzieć, żeby pomału się pani przygotowywała do operacji. Za 30 minut po panią przyjdę - rzekł i wyszedł jak gdyby nigdy nic.
- ciekawe od kogo one są ? - zapytałam niby siebie niby Astona wyciągając karteczkę na której było napisane ' Teraz kolej na Astona '. Nie musiałam się domyślać od kogo to.
przysięgam, jak Boga kocham, ZROBIĘ KRZYWDĘ TEMU HARREMU! Za narządy go i na drzewo! Niech ma za swoje, wariat! Mało mu jeszcze? Niech go w końcu złapią i zamknął w więzieniu, by Ast i Sylvia mogli wieść normalne i wspólne życie, bez żadnego zagrożenia czy coś. A jak nie, to niech go zamknął w jakiś psychiatryku bez okien i klamek w drzwiach, bo to co on robi, naprawdę podchodzi pod jakąś chorobę..
OdpowiedzUsuńkochana, czekam na kolejny taki ciekawy rozdział! ;**
Buziaczki maleńka! :) xxx