* Oczami Kingi *
Przyjechałyśmy z Tuśką do hotelu jak najszybciej mogłyśmy. Spakowałam swoje rzeczy i chciałam wyjść, ale nagle wbiegł Louis do pokoju.
- Matko znowu mam Was zostawić samych ? - pytała Klaudia
- Nie. Zostajesz i jesteś świadkiem przeganiania niby wspaniałego chłopaka - powiedziałam
- Kochanie daj mi to wszystko wytłumaczyć - próbował mnie przekonać Lou
- Nie jestem już twoim kochaniem. Wracaj sobie do tamtej lafiryndy. Długo myślałeś ukrywać swój romans? Przecież sama słyszałam słowa twojej byłej, że chcesz żyć w trójkę -
- Proszę Cię daj mi to wyjaśnić - rzekł, a ja tylko popatrzyłam na Tuśke, której mina mówiła, abym dała mu dojść do słowa.
- Proszę panie Tomilson - specjalnie powiedziałam mu po nazwisku, bo nie cierpiał gdy tak robię.
- Zacznę od początku. Gdy byliśmy jeszcze z Eleanor u JLS była gruba impreza. Jakieś 2 tygodnie przed Twoim przyjazdem. Zapomnieliśmy się oboje i poszliśmy do łóżka. Nie chciałem tego, ale że byłem wstawiony robiła ze mną co chciała. Teraz dowiedziała się, że jest w ciąży. Wszystko by było ok, ale ona chce usunąć to dziecko. Powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Jedynym wyjściem jest to, że ona zgodzi się urodzić to dziecko, ale jeżeli ja je zaadoptuje. Zrozumiem Cię jeśli nie będziesz chciała ze mną być z powodu tego dziecka, ale nie dam skrzywdzić jej części siebie. - skończył, odwrócił się i szedł w stronę drzwi
- Louis ja Cię kocham i pomogę Ci wychować to dziecko, jeżeli tylko tego chcesz - powiedziałam chwytając go za rękę. Tomo zaświeciły się oczy. Podszedł pode mnie i namiętnie pocałował.
- Przepraszam - powiedział do mnie i Klaudii za to, że mnie pocałował.
- Spoko, przyzwyczaiłam się do tych widoków. Jak nie wy to Sylvia z Astonem albo Liam i Dan - odpowiedziała dziewczyna.
- Czyli już wszystko będzie ok ? - zapytałam
- Jak najbardziej ! Teraz zostało nam się tylko pakować do Anglii - oświadczył chłopak
* Dwa dni później. Oczami Sylvii *
- Jak cudownie jest być w Anglii. - westchnęłam stojąc przy oknie z kubkiem kakao. Zawsze pomagało mi się odprężyć. Aston podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Pomożesz mi ? - zapytał
- W czym ? -
- W doborze garnituru na ślub. Nie wiem który ubrać . -
- O nie kochany ! Na taką okazję idziemy Ci kupić nowy. Z resztą ja tez muszę sprawić sobie jakąś sukienkę. - powiedziałam, a raczej zarządziłam.
- Dostosuje się do pani poleceń. Kiedy wyruszamy ? - mówił całkiem poważnie
- Zaraz, tylko się przebiorę -
- Ale po co ? - zapytał ponownie
- Żeby wyglądać jak człowiek -
- Przecież wyglądasz jeszcze lepiej niż kiedykolwiek - słodził mi
- Podaj mi dwa lepsze przykłady -
- Wyglądasz niesamowicie, a po drugie nie możesz się przebierać non stop, bo ktoś pomyśli sobie, że jesteś do wzięcia, a tak nie jest -
- Nie bój się kochanie. Każdemu facetowi, który się na mnie popatrzy przysunę pod same oczy mój pierścionek zaręczynowy. - próbowałam powiedzieć tak, żeby się nie śmiać
- Za to Cię właśnie kocham -
- Wiesz ja Ciebie też, ale i tak idę się przebrać - pokazałam mu język i zakręciłam biodrami idąc w stronę sypialni.
* Oczami Astona *
- Haloo ? Jest tu kto ? - krzyczał ktoś od wejścia podczas, gdy moja narzeczona poszła się przebrać.
- Marvinnnn - darłem się jak dziecko - Co tam u Was ? - skierowałem pytanie do Rochelle
- Wszystko w porządku, a u Was ? Gdzie jest Sylvia ? - pytała
- Ona ... - chciałem powiedzieć
- Tutaj jestem - odezwała się moja kochana. Co jak co, ale tempo w przebieraniu to ona ma niesamowite.
- Proszę, proszę jak nasza pani Merrygold wypiękniała. Narzeczeństwo Ci służy - rzekł Marv
- Wypiękniała to Twoja przyszła zona Marvin. Pięknie ci z brzuszkiem - odezwała się do dziewczyny i dała jej całusa w policzek tak jak jej narzeczonemu.
- Tak jest piękna. - popatrzył jej w oczy i dał całusa.
- Wybieracie się gdzieś ? - zapytała Roch
- Muszę sprawić sobie kieckę na Twój ślub kochana - uśmiechnęła się do niej Syl i pociągnęła mnie za sobą. - Przepraszam, ze tak się wyrywamy, ale za godzinę zamykają moje ulubione sklepy. Za nie długo wrócimy - zaśmiała się
- Rozumiem. Udanych zakupów - życzyli nam
- Dziękujemy - pomachałem im na pożegnanie.
* Oczami Reesha *
- Wracamy na dwa dni do Anglii - krzyczałem do Pat
- Po co ? Stało się coś ? - pytała
- Taaakkk ! Rochelle jest w ciąży i wraz z Marvinem biorą ślub w sobotę ! -
- W tą sobotę ? -
- Taak, sam nie dowierzam - dalej się ekscytowałem obracając zaproszenie na ślub.
- W takim razie pakujemy się - zarządziła
* Oczami Sylvii *
- Kochanie możesz mi pomóc z tą kamizelką ? - usłyszałam z przymierzalni głos mojego narzeczonego.
- Pewnie już idę - powiedziałam i zauważyłam jak starsza pani mi się przygląda. Zignorowałam to. Weszłam do przymierzalni i sprawdzałam czy wszystko pasuje na Astona.
- W sumie możemy kupić. Z boku muszę ci tylko troszkę wszyć i jest idealna -mówiłam po chwili namysłu
- Dziękuję kochanie - odpowiedział i zaczął mnie całować
- Aston nie teraz - mówiłam, ale chyba zbyt głośno, bo gdy wyszłam ta kobieta dalej stała i przypatrywała mi się.
- Bezwstydnicy ! - powiedziała do mnie, ale parę osób to usłyszało i uśmiechnęło się pod nosem, a ja oczywiście spaliłam buraka. Aston wyglądał tak .
- Babciu tam nic się nie działo - odezwała się chyba wnuczka tej pani
- Teraz się tak mówi ? Dobra kochanieńka nic tu po nas. Idziemy -
- Aston zabije Cię - powiedziałam
Dobrze że Kinga i Lou się pogodzili ;D
OdpowiedzUsuńHahaha końcówka mnie rozwaliła xD Babcia wyobraża sobie niewiadomo co ;p
Czekam na następny ;)
*.* , *.* , *.*
OdpowiedzUsuńJuż chcę następny <33333333
o kurczątko! ta babcia mnie rozwaliła :D:D mów jej, że tam nic nie było, a ona nie, bo przecież ona wie lepiej, bo z nimi tam była i wszystko widziała :) ale i tak ją lubię :) pewnie też bym tak sobie pomyślała jak ona :D
OdpowiedzUsuńdobrze, że Kinga dała sobie wytłumaczyć całe to zajście między Lou a El :) no i na to wychodzi, że gołąbeczki będą mieli dziecko *_* super! :D
czekam na next! ;**