- A kto mi pomoże ? - zapytał Ast
- Ty to raczej powinieneś pomóc Marvinowi - odparłam, a on się uśmiechnął.
- Ok, ok już wstaje - zaczął krzyczeć, gdy ciągnęłam go za bródkę. Jednym słowem nie znosił tego.
- To do potem niedźwiadku - zaśmiałam się kierując się do drzwi. Zeszłam do pokoju gdzie już wszystko miało się odbywać. Fryzjerka czesała Chloe, a kosmetyczka malowała.
- Hej - odezwała się dziewczyna JB'iego.
- Cześć - uśmiechnęłam się, w ogóle cały dzień byłam jakaś wesoła, myśląc, że za niedługo ja będę na miejscu Rochelle.
- Cześć jestem Anne, jak uczeszę Chloe będzie Twoja kolej. Rochelle ma być na końcu, bo będzie kamerowana podczas tego, z resztą Was też troszkę nakręcimy - powiedziała fryzjerka. Przytaknęłam na znak zrozumienia, gdy nagle wparował kamerzysta. Przedstawiliśmy się sobie i zaczęliśmy zabiegi.
- Kto jest pierwszą drużką ? - zapytał Rob, kamerzysta.
- Ja - powiedziałam z entuzjazmem w głosie.
- Świetnie, Roch wspominała, że będziesz przy ubieraniu ? -
- Tak, tak mówiła -
- Wspaniale - podskoczył. Jakiś dziwny był, ale nie chciałam być wścibska.
- Skończyłam teraz Sylvia. Siadaj - popatrzyła na mnie Anne i wskazała na fotel. Kamerzysta uruchomił kamerę i zaczął kręcić, raz mnie, a raz dziewczyny które przypatrywały się mi. Czułam się jakby to miał być mój własny ślub.
- Fajnie jak tak ktoś ci robi koło głowy - powiedziałam, żeby zagłuszyć ciszę, która panowała przez dłuższą chwilę.
- Na końcu zobaczysz efekt i stwierdzisz czy ci się podoba, celowo nie chciałam tu lusterka - rozmawiała ze mną dziewczyna. Była całkiem sympatyczna, gdy oddaliła się na chwilę w poszukiwaniu prostownicy, ktoś podszedł od tyłu i pocałował mnie w policzek.
- Aston co Ty tu robisz ? -
- Patrzę na moją wspaniałą narzeczoną - pocałował mnie jeszcze raz, a kamerzysta dalej kamerował. Aston grzecznie przywitał się z panną młodą i drugą drużką, pogadał z nami po czym wyszedł żegnając się buziakiem. Słodki był, czasami aż za słodki.
- Dobra znalazłam - krzyknęła Ann i wzięła się do roboty. Po 15 minutach skończyła, a ja byłam mega zadowolona z mojej fryzury. Rochelle postanowiła lekko zakręcić końcówki.
- Kobietki, wyglądacie wspaniale. Jestem z siebie dumna, jestem z nas dumna - powiedziała w imieniu kosmetyczki. - Bawcie się dobrze - uśmiechnęły się, złożyły życzenia Rochelle i wyszły. My wraz z kamerzystą poszłyśmy do pokoju gdzie miała sie ubierać.
* Oczami Harrego *
- Szlak by to trafił ! - kląłem od rana .
- Stary co się dzieje ? - zapytał mnie Zayn.
- Nie mogę sobie poradzić z tym krawatem -
- Ty się tak nie denerwuj, bo Ci na dobre nie wyjdzie. Chodzi o Sylvię ? Boisz się znowu ją spotkac ? -
- A ty byś się nie bał ? Ja jestem bardziej wkurzony, bo będę musiał ją oglądać z tym jej Astonem, który nie wydaje mi się być ładniejszy ode mnie. Przepraszam jak to ona powiedziała w tym wywiadzie ? ' Codziennie rano, gdy się budze patrzę na najpiękniejszego mężczyznę na świecie. Zawsze miałam słabość do brązowych oczu i bródki. Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. ' - stwierdziłem próbując udawać jej głos.
- Wiesz my mulaci już tak mamy - zadrwił sobie
- Dzięki, miałeś mnie pocieszać, a nie dołować -
- Sory. Ty ją dalej kochasz, prawda ? -
- Jak pojebany. Nie widzę świata poza nią -
- Słuchaj tylko się nie wygłupiaj na tym weselu i jak ona nie będzie chciała z Tobą rozmawiać to olej to, bo nie bedę się dziwił jak tak postąpi, zrobiłeś jej mega świństwo. Po prostu nie rozwal ślubu Marvina i związku Sylvii. Weź sobie do myśli, że ona za niedługo też będzie stała w sukni slubnej przed ołtarzem z Astonem. - radził mulat
- Nie chcę dopuścić to do swojej myśli, ale muszę. Wiem gdybym tylko cofnął czas ... -
- Uwierz mi postąpił byś tak samo, znam Cię. Teraz jest ważne tylko to, że oni Ci wybaczyli, nie wiem jakim cudem, ale wybaczyli. -
- Spróbuje udwać, że jest dobrze. Dla niej - postanowiłem.
* Oczami Sylvii *
- Drużki, możecie iść się ubrać. Macie 30 minut. Wyrobicie się ? Aha i Rochelle ty ubierz sukienkę, ale nie zasuwaj z tyłu. - powiedział kamerzysta.
- Powinnyśmy się wyrobić - krzyknęłam wychodząc z pokoju. Na korytarzu spotkałam się z moim narzeczonym.
- Czy pan mnie śledzi ? - zapytałam dla żartu.
- Owszem - wziął mnie na ręcę - Juz pierwszego dnia gdy panią ujrzałem, wiedziałem, że jest pani tą jedyną. Widziałem w pani moją dziewczynę, narzeczoną, żonę, matkę moich dzieci, kochankę, a przede wszystkim najcudowniejszą kobietę na świecie. - mówił, a ja się zaśmiałam. Weszliśmy do pokoju.
- Dobrze wystarczy - stwierdziłam - Niech mnie pan postawi na ziemii. Nie znamy się - uśmiechnęłam się do niego sięgając po sukienkę.
- Jeżeli pani chce to możemy się poznac -
- Aston ja mam narzeczonego ! - walnęłam go niby lekko w ramię pokazując pierścionek.
- Ooo zna pani moję imię. Czuję między nami chemię . -
- A ja czuje, że jak zaraz nie będę gotowa to dostanę niezły ochrzan od kamerzysty. Ty z resztą też. –
- Dzisiaj Ci wybaczam, że nie masz dla mnie czasu, bo jest ślub mojego przyjaciela, ale jutro nie ujdzie Ci to na sucho – oznajmił mi mój narzeczony.
- Kochanie uwierz mi, że żaden slub nie zabierze mi czasu dla Ciebie, pokażesz mi na co Cię stać na weselu – puściłam mu oczko.
- Wytańczysz się jak nigdy – stwierdził i poszedł się ubierać w smoking.
*Oczami Tuśki *
- Damian zapniesz mi ten guzik ? – zapytałam mojego chłopaka.
- Jak najbardziej – uśmiechnął się drwiąco.
- Ej już sobie nie wyobrażaj – powstrzymałam go gdy jego ręce kierowały się w stronę moich piersi.
- Przecież nic nie robię –
- Jasne – odarłam chwytając go za krocze i śmiejąc się. – Szybko, bo się spóźnimy – zdecydowałam.
*Oczami rochelle *
- Kto by pomyślał, że ten dzień w moim życiu będzie aż tak wyjątkowy – powiedziałam do mojego przyszłego męża, ubierając suknię ślubną i masując się po brzuchu.
- Ja tak myślałem – odpowiedział całując mnie po szyi.
- Proszę, proszę jeszcze ostatnie chwile cieszenia się sobą. – powiedział kamerzysta wchodząc bez pukania do naszej sypialni. – Będziecie mieć na to całe życie – uśmiechnął się i zaczął nagrywać jak Sylvia mnie ubiera. Po skończonym nagraniu przyszła pora jechać do kościoła. Marvin zaprowadził mnie do pięknej, białej limuzyny. W jednej jechaliśmy my, w drugiej rodzice, a w trzeciej drużba. Uroczystośc zaczęła się dość szybko. Wszyscy patrzyli na nas z zachwytem, aż w końcu nadeszła ta chwila.
- I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczą aż do śmierci – powiedział mi prosto w oczy Marv. Po mojej minie można było stwierdzić, że łza zakręciła się mi w oku. Popatrzyłam na Sylvie, a z ruchu jej warg można było wyczytać ‘ Dasz radę mała ‘ i puściła mi oczko. Powtórzyłam przysiegę, założyłam obrączkę Marvinowi, a on mi na znak naszej miłości. Jeszcze tylko pocałunek i mogliśmy wyjść z kościoła już jako małżeństwo. Pod kościołem goście zaczęli nam składać życzenia, ale ja już nie zwracałam na to uwagi. Byłam w niebie z moim mężem i dzidziusiem.
*Oczami Sylvii *
- Tak się cieszę – szepnęłam Astonowi na ucho, gdy narzeczeni składali sobie przysięgę.
- Ja się nie mogę doczekać naszej kolejki – uśmiechnął się – Pocałował bym Cię, ale jesteśmy w kościele – dodał, a ja uśmiechnęłam się do Rochelle, która patrzyła na mnie. Dla otuchy powiedziałam jej to co zawsze ‘ dasz radę mała ‘.
- Przede wszystkim miłości kochana, szczęścia i oczywiście pięknego maluszka jak rodzice – składałam jako pierwsza życzenia Rochelle.
- Dziękuję i za niedługo się odwdzięczę – uśmiechnęła się, gdy wręczałam jej prezent. Postanowiliśmy z Astonem wręczyć im duże zdjęcie z pobytu w Paryżu. Do tego daliśmy jakieś niezbędne rzeczy dla bobasa i kopertę. Zapomniałabym również ufundowaliśmy im podróż poślubną do Egiptu. Wszyscy już złożyli życzenia i przyszła pora na udanie się do lokalu.Gdy nagle ...
niedziela, 27 stycznia 2013
poniedziałek, 21 stycznia 2013
63.)
Tak ode mnie. Wiem raz rozdziały są częściej a raz rzadziej. Przepraszam : ) To zależy tylko i wyłącznie od mojego stanu psychicznego, który ostatnio jest lekko niezrównoważony :)
*W domu *
Weszłam do
pokoju rzucając swoje zwłoki na łóżko, miałam dość jak na dzisiejszy dzień.
- Boże ja byłam
w piżamach przez ten cały czas ? – zapytałam, a Aston tylko się zaśmiał
- Nie przejmuj
się, dla mnie we wszystkim wyglądasz najlepiej, ale zapomniałaś o czymś –
- Niby o czym ?
–
- O tym, że coś
zaczęliśmy, ale nie skończyliśmy – dobierał się do mnie.
- Aston mówiłam
Ci po ślubie, teraz lepiej kładź się spać. Jutro wielki dzień dla nas
wszystkich – oświadczyłam
- Ty to
potrafisz człowieka zniechęcić – marudził, a ja myślałam, że już szlak mnie
trafi z nim. Tak niewyżytego człowieka jeszcze nie widziałam.
- To patrz co
zrobię – pchnęłam go na łóżko i zaczęłam całować jednak on przerwał
- I taką Cię
właśnie kocham – kontynuował to co zaczęłam.
*Oczami Louisa
*
- Lou do
wszystkiego nie możemy dać marchewki – krzyczała moja dziewczyna.
- Dlaczego ?
Nie smakuje Ci ? – zapytałem
- Nie wszystko
jest ok, tylko jak ty sobie wyobrażasz moje danie z marchewką ? –
- Normalnie –
- No to chyba
Ty jesteś nienormalny skoro chcesz mi do płatków dać marchewkę – powiedziała
Kinga i poszła do łazienki.
- LOUIS !! –
nagle krzyknęła na cały dom
- Co się stało
? – wystraszony pobiegłem do niej
- Ja się pytam
co to jest ? – wskazała na swój stanik
- No chyba
biustonosz – zaśmiałem się
- Aleś Ty
mądry, to… głuptasie – wskazała na marchewki w nim umieszczone.
- Ahhhh tak,
już tłumaczę. Ostatnio z Niallem zrobiliśmy bitwę na marchewki, a ja nie miałem
z czego strzelać, więc użyłem twojego cyckonosza. – wyszczerzyłem się
- Szkoda, że
nie użyłeś swojego mózgu – powiedziała z sarkazmem.
- O to Ci nie
ujdzie na sucho, pan Tommo w tej chwili został urażony i czeka na Twoje przeprosiny
–
- Po moim
trupie – odpowiedziała mi
- To nie będzie
takie trudne – szepnąłem jej do ucha i zacząłem łaskotać.
- Lou,
przestań, bo umrę – błagała dziewczyna
- No ale
przecież powiedziałaś ‘ po moim trupie ‘ , więc o co ci chodzi ? – teraz ja się
z niej śmiałem
- Dobra,
przepraszam –
- Ładniej ! –
- Przepraszam,
panie Tommo –
- Jaki panie
Tommo ? – droczyłem się
- Kochany panie
Tommo –powiedziała, a ja postanowiłem jej już odpuścić.
- Teraz ja
powinnam się obrazić – chciała powiedzieć, ale zadzwonił do niej telefon.
Klaudia. Chciała wiedzieć w jakiej sukience idzie na ślub. Ah the kobiety.
*Oczami Sylvii
*
- Zadowolony ?
–zapytałam Astona ( chyba nie muszę wam pisać, co właśnie wtedy się wydarzyło
:D )
- Nawet nie
wiesz jak, a Tobie się podobało ? –
- Jak zawsze –
uśmiechnęłam się – Stresujesz się ? –
- Czym ? –
spytał
- Ślubem, w
końcu jesteśmy pierwszymi świadkami –
- Może
troszeczkę – puścił mi oczko, a ja zapatrzona w niego nie mogłam uwierzyć, że w
tamtej chwili przytulałam się do całego świata większości nastolatek.
Rozpływałam się w jego czekoladowych oczach, a to spojrzenie i bródka ? Nic
cudowniejszego nie widziałam.
- Na pewno
chcesz spędzić resztę swojego życia ze mną ? – mówiłam do mulata lekko
zasypiając już na jego torsie.
- Jestem
bardziej niż pewny, tym bardziej jak sobie przypomnę co nas łączyło za nim
zorientowaliśmy się, że ‘ my to my ‘ – uświadomił mnie
- A będziesz
mnie kochał nawet jak będę stara, gruba i z żółtymi zębami ? –
- Nawet jak
będziesz bez – odpowiedział całując mnie w czoło. Reszty już nie pamiętam, bo
zasnęłam.
*Rano*
Obudziłam się…
nie ktoś mną lekko potrząsał i kazał mi się budzić.
- Sylvia,
Sylvia, wstawaj – mówił jakiś kobiecy głos
- Yhym już –
odpowiedziałam
- Sylvia
pomożesz mi ? – odezwała się po moim domyśle Rochelle
- Tak, tak –
oprzytomniałam. Wstałam, ubrałam jakieś ciuchy, popatrzyłam jak mój kochany
śpi, dałam mu całusa i poszłam w stronę salonu.
- W czym Ci mam
pomóc ? – spytałam – I jak to możliwe, że nie słyszałam budzika ? –
- Haha nie
wiem. Wiesz ma do Ciebie wielką prośbę czy podczas nagrania przygotowań
pomagałabyś mi się ‘ niby ‘ ubierać ? –
- Ja ? –
spytałam niepewnie
- Proooooszę – błagała
- No dobrze, a
za ile będzie fryzjerka ? –
- Powinna być
za 10 minut –
- Ok –
odparłam, a nagle do domu weszli rodzice państwa młodych. Uśmiechnięci i
zadowoleni przywitali się z Rochelle i ze mną.
- A gdzie
Marvin ? – spytała jego mama
- Bierze
prysznic. Przepraszam, ale będziemy musiały was zostawić samych, bo my idziemy
się szykować – powiedziała dziewczyna.
- Ale nami się
kochanie nie przejmuj. Lec się ubieraj, my sobie poradzimy – odpowiedziała jej
mama, a ja poszłam po schodach do naszej sypialni i postanowiłam obudzić mojego
niedźwiadka. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam palcami szczypać go w uszy
jednocześnie całowałam.
- Kochanie
wstawaj – szeptałam mu do ucha nie przestawiając w moich działaniach.
- Mmmmm. Tak
możesz budzić mnie codziennie – uśmiechnął się
- Nie za dobrze
by Ci było ? – śmiałam się
- Byłbym w
niebie, chociaż teraz też jestem – przeszedł w pozycję siedzącą, chwycił za
biodra i zaczął całować.
- Przepraszam
skarbie, ale muszę pomóc Rochelle w przygotowaniach. -
czwartek, 17 stycznia 2013
62.)
- Aston, kochasz mnie ? - zapytałam chyba już z nudów, ale uwzględniając też mój stan psychiczny w tamtej chwili mogłam zrobić wszystko.
- Jak nikogo innego - odpowiedział
- To dobrze, bo ja Ciebie też - odparłam i dałam mu buziaka. Wyciągnełam telefon i napisałam do Rochelle ' Miłej nocy kochana :) Tak wiem jest dopiero po 16, ale nie wiem czy będę wstanie powiedzieć Ci to o odpowiedniej porze, bo jestem padnięta. Przepraszam, że robię to w takiej formie xx '
- Ide się odświeżyć. Idziesz ze mną ? - zapytał mój chłopak poruszając śmiesznie brwiami.
- Nie zostanę tutaj i poszukam jakiegoś dobrego filmu - odpowiedziałam uśmiechem, na co on się lekko skrzywił. - Tylko złotko nie odświeżaj się zbyt długo -
* Oczami Kingii *
- Louis nie ! Puszczaj ! Słyszysz ? - krzyczałam w niebogłosy. Wiem wygląda dziwnie, ale zabrałam mu marchwkę, bo przez chwile była ona ważniejsza ode mnie.
- Oddawaj mi ją ! -
- Po moim trupie. Albo ona albo ja ! - śmiałam się
- Wiesz, że to trudny wybór -
- No wiesz co ! - krzyknęłam juz tak, że chyba sąsiedzi słyszeli.
- Żartowałem - powiedział, wziął na ręce i zaczął całować.
- Nie za dużo tych czułości ? - poderwałam się od niego
- Z Tobą nigdy ! - zaprzeczył
- Dobra, dobra. Masz ochotę coś zjeść ? – spytałam odrywając od tematu
- Owszem, kochanie, a pomóc Ci ? -
- Pytanie ! Pewnie, każda pomoc się przyda - uśmiechnęłam sie - To co przygotowujemy ? - zapytałam
- No nie wiem, myślałem, że masz coś w planach -
- Szczerze to nie, ale ok. Damy radę -
- Jak zawsze - pocałował mnie
- Co będzie z nami ? - wyrwałam w pewnej chwili
- A co ma być ? - Lou udawał zdziwionego
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Kiedy jesteś umówiony z El ? -
- Za 2 tygodnie mam iść z nią do ginekologa. Możesz iść z nami. Wiesz jaka była zaskoczona gdy dowiedziała się że chcesz wychować ze mną to dziecko ? -
- Nie znała mnie od tej strony - szczeliłam banana na twarzy.
- Nawet ja Cię nie znałem - znów mnie pocałował
- Dobra Lou bierzmy się do gotowania, a nie tylko całowanie Ci w głowie -
* Oczami Astona *
Wyszedłem z łazienki całkiem innym człowiekiem. Moje kochanie siedziało na łóżko oglądając film. Usiadłem zaraz za nią, że znaleźliśmy się w takiej pozie
- Cieszę się, że Marvin ułożył sobie życie z kimś takim jak Rochelle - powiedziała Sylvia
- W sumie ja też , ale bardziej nie mogę się doczekać naszego ślubu - pocałowałem ją w czoło.
- No to chwilę poczekamy -
- Kochanie przecież to na dniach -
- Myślisz ? - uśmiechnęła się w moją stronę i złożyła na ustach namiętny pocałunek, niestety cudowne zatopienie naszych ust przerwał dźwięk telefonu Sylvii.
- O Rochelle odpisała - ucieszyła się
- A co jeśli mogę wiedzieć ? - zapytałem
- ' Dziękuje i nawzajem. Nie ma sprawy, wiesz ja też przepraszam, ale Marvin mnie do Was mnie puści, bo słucha czy maluszek już coś ' mówi ' :D A wy nic nie planujecie z Astem ? :D xx ' -
- No właśnie my nic nie planujemy ? - zapytałem
- Ale słońce, wiesz, że to nie zależy tylko ode mnie - uśmiechnęła się zadziornie i odpisała na sms'a ' Ale mi teraz narobiłaś ochoty :D xx ' . Odpowiedź była równie ciekawa ' To do roboty :D Powodzenia xx '
- Oj Aston co ja z Tobą mam - chciała skończyć, ale ja radę przyszłej żony Marvina wziąłem zbyt serio do siebie. :)
* Oczami Rochelle *
- Haha. Nie możemy przeszkadzać państwu Merrygold - śmiałam się
- Dlaczego ? - zapytał Marv
- Wyobraź sobie, że zachęciłam ich do robienia bobasa -
- Awww jak miło, ale skąd wiesz ? -
- Powiedziałam Sylvii, że nie możesz się nacieszyć z tego, że będziesz tatusiem, a ja jej tym narobiłam ochoty i z resztą Astonowi chyba też -
- Popatrz co się teraz dzieje, chociaż znając Astona długo go nie było trzeba namawiać - śmiał sie wraz ze mną mój przyszły mąż - To może gdzieś pojedziemy ? -
- Dobry pomysł- poparłam go i napisałam do Sylvii ' Nie przeszkadzamy xx :D '
- Poczekaj chwile na mnie, przebiorę się i możemy iść. W ogóle to gdzie mnie zabierasz ? – spytałam
- Zobaczysz – odpowiedział schodząc do samochodu.
*Oczami Sylvii*
- Aston mięliśmy oglądać film – próbowałam oderwać się od niego.
- Nie chcesz mieć Astona Juniora albo małą princeskę Sylvię ? – powiedział na co ja wybuchłam śmiechem.
- Owszem chcę, ale chyba wole po ślubie, to za szybko jak dla mnie –
- Jak chcesz, ale co dla Ciebie jest za szybko ? Nie cieszysz się, że chcę mieć Ciebie tylko dla siebie ?– odparł nie kryjąc swojego niezadowolenia
- Oj kochanie nie gniewaj się. Obiecuję Ci, że jeżeli tylko zapragniesz i pomożesz mi wychować to urodzę Ci tyle dzieci ile chcesz, ale ja ledwo otrząsnęłam się po zaręczynach. –
- Naprawdę ? Urodzisz ile będę chciał ? – zapytał i zaczął mnie całować po szyi. On chyba ją uwielbiał albo był wampirem.
- Serio, tylko jeżeli mi pomożesz w tym, żeby nasze dzieci wyrosły na tak porządnych ludzi jak ich tatuś – dokończyłam, ale ktoś wparował do naszej sypialni.
*Oczami Marvina *
- Rochelle, Rochelle, kochanie jesteś już gotowa ? – pytałem mojej kochanej, niecierpliwiąc się w samochodzie ale nikt nie odpowiadał, myślałem, że chce się ze mną droczyć, ale gdy wszedłem do pokoju jej nigdzie nie było. Szukałem po całym mieszkaniu, gdy nagle zauważyłem jakąś karteczkę ‘ Nie szukaj mnie. Wrócę na ślub xx Kocham Cię Rx ‘
- O cholera ! – pomyślałem i poszedłem do Astona
*Oczami Sylvii*
- Przepraszam, że przeszkadzam – wparował do pokoju zdyszany Marv, ja się zaczerwieniłam, ale mniejsza o to.
- No coś Ty nie przeszkadzasz – powiedziałam – Stało się coś ? –
- Tak, Rochelle zniknęła – mówił ze łzami w oczach.
- Ale jak to ? – zapytał mój narzeczony
- Nie wiem mieliśmy gdzieś jechać, ona się przebierała, a ja czekałem w samochodzie –
- To nie było porwanie ? – popatrzyłam na Astona
- Nigdy w życiu, widział bym to, a poza tym zostawiła kartkę – szlochał już pokazując nam pismo jego narzeczonej.
- Aston zbieraj się, jedziemy jej szukać, bo ja chyba wiem gdzie może być – powiedziałam po dłuższym zastanowieniu i poszłam do naszego samochodu, bo żaden z nich nie wiedział gdzie miałam jechać.
*Godzinę później *
Weszłam do starej, leśnej budki niczym tornado.
- Rochelle ? Jesteś tam ? – pytałam, ale w odpowiedzi dostawałam podmuch wiatru. Chwyciłam się za głowę tracąc już nadzieję i nie mając pojęcia gdzie ona może być. Aston pocieszał Marvina, gdy nagle odezwał się mój telefon. Niestety tylko sms, że Patrycja chciała się ze mną połączyć.
- Cicho ! Słyszeliście ? – zapytałam wysłuchując
- Co takiego ? – zapytał mój narzeczony
- Tam ! – wskazałam ręką i biegłam w wyznaczonym przez siebie kierunku. – Rochelle jesteś – krzyknęłam do dziewczyny, która siedziała pod drzewem skulona i zapłakana. – Co się stało ? Ktoś cię porwał ? – pytałam
- Nie ja sama – łkała – Ja musiałam uciec –
- Dlaczego ? Powiedz co się stało kochanie. Chyba nie chcesz zrezygnować ? – przytulał ją Marvin
- Nie, nie, ale jak wychodziłam to usłyszałam jak te nasze dwie sąsiadki rozmawiają i mówiły, że to nie jest twoje dziecko tylko Astona. Już nie pierwszy raz to słyszałam, Marvin ja mam dość rozumiesz ? Po ślubie wyprowadzamy się czy tego chcesz czy nie ! – mówiła coraz poważniej
- Ale dlaczego Astona ? Niby przez to, że czasami wychodziliście gdzieś razem ? – zapytałam
- Tak i nie tylko, wy nie wiecie wszystkiego. Aston ma dwie przyszywane siostry. Jedna to Grace, a druga to ja. Chcieliśmy Wam powiedzieć – dokończyła
- Aston to prawda ? – zapytałam go, a on tylko kiwnął głową .
- Stary jesteśmy tyle lat w zespole, a Ty nawet mi nie powiedziałeś, że żenię się z Twoją siostrą ? Jak mogłeś ? – mówił zawiedzony Marv
- Marvin ja się też niedawno dowiedziałem –
- Tak kochanie to prawda. Wiemy od tygodnia, wtedy gdy Ci powiedziałam, ze jadę z zespołem na wywiad byłam na odczytaniu testamentu mojego prawdziwego taty. Zobaczyłam tam Astona i byłam tak samo zaskoczona jak ty teraz. Doszło nawet do ostrej wymiany zdań. Dopiero urzędnik wytłumaczył nam, że mamy jednego ojca. – płakała
- Przykro mi, ale więcej tak nie rób, dobrze ? I nie przejmuj się co mówią te stare baby, ja i tak będę wierzył Tobie – powiedział, a dziewczyna się uspokoiła
- Jak to Cię pocieszy to my z Astonem też jesteśmy ofiarą jednej, starszej pani, tylko, że ona nie zatrzymała tego dla siebie. Poszła z tym do gazety - uśmiechnęłam się, a Rochelle odzyskała humor.
- Jak nikogo innego - odpowiedział
- To dobrze, bo ja Ciebie też - odparłam i dałam mu buziaka. Wyciągnełam telefon i napisałam do Rochelle ' Miłej nocy kochana :) Tak wiem jest dopiero po 16, ale nie wiem czy będę wstanie powiedzieć Ci to o odpowiedniej porze, bo jestem padnięta. Przepraszam, że robię to w takiej formie xx '
- Ide się odświeżyć. Idziesz ze mną ? - zapytał mój chłopak poruszając śmiesznie brwiami.
- Nie zostanę tutaj i poszukam jakiegoś dobrego filmu - odpowiedziałam uśmiechem, na co on się lekko skrzywił. - Tylko złotko nie odświeżaj się zbyt długo -
* Oczami Kingii *
- Louis nie ! Puszczaj ! Słyszysz ? - krzyczałam w niebogłosy. Wiem wygląda dziwnie, ale zabrałam mu marchwkę, bo przez chwile była ona ważniejsza ode mnie.
- Oddawaj mi ją ! -
- Po moim trupie. Albo ona albo ja ! - śmiałam się
- Wiesz, że to trudny wybór -
- No wiesz co ! - krzyknęłam juz tak, że chyba sąsiedzi słyszeli.
- Żartowałem - powiedział, wziął na ręce i zaczął całować.
- Nie za dużo tych czułości ? - poderwałam się od niego
- Z Tobą nigdy ! - zaprzeczył
- Dobra, dobra. Masz ochotę coś zjeść ? – spytałam odrywając od tematu
- Owszem, kochanie, a pomóc Ci ? -
- Pytanie ! Pewnie, każda pomoc się przyda - uśmiechnęłam sie - To co przygotowujemy ? - zapytałam
- No nie wiem, myślałem, że masz coś w planach -
- Szczerze to nie, ale ok. Damy radę -
- Jak zawsze - pocałował mnie
- Co będzie z nami ? - wyrwałam w pewnej chwili
- A co ma być ? - Lou udawał zdziwionego
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Kiedy jesteś umówiony z El ? -
- Za 2 tygodnie mam iść z nią do ginekologa. Możesz iść z nami. Wiesz jaka była zaskoczona gdy dowiedziała się że chcesz wychować ze mną to dziecko ? -
- Nie znała mnie od tej strony - szczeliłam banana na twarzy.
- Nawet ja Cię nie znałem - znów mnie pocałował
- Dobra Lou bierzmy się do gotowania, a nie tylko całowanie Ci w głowie -
* Oczami Astona *
Wyszedłem z łazienki całkiem innym człowiekiem. Moje kochanie siedziało na łóżko oglądając film. Usiadłem zaraz za nią, że znaleźliśmy się w takiej pozie
- Cieszę się, że Marvin ułożył sobie życie z kimś takim jak Rochelle - powiedziała Sylvia
- W sumie ja też , ale bardziej nie mogę się doczekać naszego ślubu - pocałowałem ją w czoło.
- No to chwilę poczekamy -
- Kochanie przecież to na dniach -
- Myślisz ? - uśmiechnęła się w moją stronę i złożyła na ustach namiętny pocałunek, niestety cudowne zatopienie naszych ust przerwał dźwięk telefonu Sylvii.
- O Rochelle odpisała - ucieszyła się
- A co jeśli mogę wiedzieć ? - zapytałem
- ' Dziękuje i nawzajem. Nie ma sprawy, wiesz ja też przepraszam, ale Marvin mnie do Was mnie puści, bo słucha czy maluszek już coś ' mówi ' :D A wy nic nie planujecie z Astem ? :D xx ' -
- No właśnie my nic nie planujemy ? - zapytałem
- Ale słońce, wiesz, że to nie zależy tylko ode mnie - uśmiechnęła się zadziornie i odpisała na sms'a ' Ale mi teraz narobiłaś ochoty :D xx ' . Odpowiedź była równie ciekawa ' To do roboty :D Powodzenia xx '
- Oj Aston co ja z Tobą mam - chciała skończyć, ale ja radę przyszłej żony Marvina wziąłem zbyt serio do siebie. :)
* Oczami Rochelle *
- Haha. Nie możemy przeszkadzać państwu Merrygold - śmiałam się
- Dlaczego ? - zapytał Marv
- Wyobraź sobie, że zachęciłam ich do robienia bobasa -
- Awww jak miło, ale skąd wiesz ? -
- Powiedziałam Sylvii, że nie możesz się nacieszyć z tego, że będziesz tatusiem, a ja jej tym narobiłam ochoty i z resztą Astonowi chyba też -
- Popatrz co się teraz dzieje, chociaż znając Astona długo go nie było trzeba namawiać - śmiał sie wraz ze mną mój przyszły mąż - To może gdzieś pojedziemy ? -
- Dobry pomysł- poparłam go i napisałam do Sylvii ' Nie przeszkadzamy xx :D '
- Poczekaj chwile na mnie, przebiorę się i możemy iść. W ogóle to gdzie mnie zabierasz ? – spytałam
- Zobaczysz – odpowiedział schodząc do samochodu.
*Oczami Sylvii*
- Aston mięliśmy oglądać film – próbowałam oderwać się od niego.
- Nie chcesz mieć Astona Juniora albo małą princeskę Sylvię ? – powiedział na co ja wybuchłam śmiechem.
- Owszem chcę, ale chyba wole po ślubie, to za szybko jak dla mnie –
- Jak chcesz, ale co dla Ciebie jest za szybko ? Nie cieszysz się, że chcę mieć Ciebie tylko dla siebie ?– odparł nie kryjąc swojego niezadowolenia
- Oj kochanie nie gniewaj się. Obiecuję Ci, że jeżeli tylko zapragniesz i pomożesz mi wychować to urodzę Ci tyle dzieci ile chcesz, ale ja ledwo otrząsnęłam się po zaręczynach. –
- Naprawdę ? Urodzisz ile będę chciał ? – zapytał i zaczął mnie całować po szyi. On chyba ją uwielbiał albo był wampirem.
- Serio, tylko jeżeli mi pomożesz w tym, żeby nasze dzieci wyrosły na tak porządnych ludzi jak ich tatuś – dokończyłam, ale ktoś wparował do naszej sypialni.
*Oczami Marvina *
- Rochelle, Rochelle, kochanie jesteś już gotowa ? – pytałem mojej kochanej, niecierpliwiąc się w samochodzie ale nikt nie odpowiadał, myślałem, że chce się ze mną droczyć, ale gdy wszedłem do pokoju jej nigdzie nie było. Szukałem po całym mieszkaniu, gdy nagle zauważyłem jakąś karteczkę ‘ Nie szukaj mnie. Wrócę na ślub xx Kocham Cię Rx ‘
- O cholera ! – pomyślałem i poszedłem do Astona
*Oczami Sylvii*
- Przepraszam, że przeszkadzam – wparował do pokoju zdyszany Marv, ja się zaczerwieniłam, ale mniejsza o to.
- No coś Ty nie przeszkadzasz – powiedziałam – Stało się coś ? –
- Tak, Rochelle zniknęła – mówił ze łzami w oczach.
- Ale jak to ? – zapytał mój narzeczony
- Nie wiem mieliśmy gdzieś jechać, ona się przebierała, a ja czekałem w samochodzie –
- To nie było porwanie ? – popatrzyłam na Astona
- Nigdy w życiu, widział bym to, a poza tym zostawiła kartkę – szlochał już pokazując nam pismo jego narzeczonej.
- Aston zbieraj się, jedziemy jej szukać, bo ja chyba wiem gdzie może być – powiedziałam po dłuższym zastanowieniu i poszłam do naszego samochodu, bo żaden z nich nie wiedział gdzie miałam jechać.
*Godzinę później *
Weszłam do starej, leśnej budki niczym tornado.
- Rochelle ? Jesteś tam ? – pytałam, ale w odpowiedzi dostawałam podmuch wiatru. Chwyciłam się za głowę tracąc już nadzieję i nie mając pojęcia gdzie ona może być. Aston pocieszał Marvina, gdy nagle odezwał się mój telefon. Niestety tylko sms, że Patrycja chciała się ze mną połączyć.
- Cicho ! Słyszeliście ? – zapytałam wysłuchując
- Co takiego ? – zapytał mój narzeczony
- Tam ! – wskazałam ręką i biegłam w wyznaczonym przez siebie kierunku. – Rochelle jesteś – krzyknęłam do dziewczyny, która siedziała pod drzewem skulona i zapłakana. – Co się stało ? Ktoś cię porwał ? – pytałam
- Nie ja sama – łkała – Ja musiałam uciec –
- Dlaczego ? Powiedz co się stało kochanie. Chyba nie chcesz zrezygnować ? – przytulał ją Marvin
- Nie, nie, ale jak wychodziłam to usłyszałam jak te nasze dwie sąsiadki rozmawiają i mówiły, że to nie jest twoje dziecko tylko Astona. Już nie pierwszy raz to słyszałam, Marvin ja mam dość rozumiesz ? Po ślubie wyprowadzamy się czy tego chcesz czy nie ! – mówiła coraz poważniej
- Ale dlaczego Astona ? Niby przez to, że czasami wychodziliście gdzieś razem ? – zapytałam
- Tak i nie tylko, wy nie wiecie wszystkiego. Aston ma dwie przyszywane siostry. Jedna to Grace, a druga to ja. Chcieliśmy Wam powiedzieć – dokończyła
- Aston to prawda ? – zapytałam go, a on tylko kiwnął głową .
- Stary jesteśmy tyle lat w zespole, a Ty nawet mi nie powiedziałeś, że żenię się z Twoją siostrą ? Jak mogłeś ? – mówił zawiedzony Marv
- Marvin ja się też niedawno dowiedziałem –
- Tak kochanie to prawda. Wiemy od tygodnia, wtedy gdy Ci powiedziałam, ze jadę z zespołem na wywiad byłam na odczytaniu testamentu mojego prawdziwego taty. Zobaczyłam tam Astona i byłam tak samo zaskoczona jak ty teraz. Doszło nawet do ostrej wymiany zdań. Dopiero urzędnik wytłumaczył nam, że mamy jednego ojca. – płakała
- Przykro mi, ale więcej tak nie rób, dobrze ? I nie przejmuj się co mówią te stare baby, ja i tak będę wierzył Tobie – powiedział, a dziewczyna się uspokoiła
- Jak to Cię pocieszy to my z Astonem też jesteśmy ofiarą jednej, starszej pani, tylko, że ona nie zatrzymała tego dla siebie. Poszła z tym do gazety - uśmiechnęłam się, a Rochelle odzyskała humor.
sobota, 12 stycznia 2013
61.)
Ostatnio moja ulubiona piosenka to JLS ' I Like It' . Boże ! Aston ! Ja się pytam jak można mieć taki głos *___* . No to jeszcze miłego czytania. Rozdział chyba będzie krótki, bo nie mam weny ostatnio :/ PRZEPRASZAM ! :)
* Oczami Kingi *
- Louis mogę iść w tej sukience ? - zapytałam mojego chłopaka
- A gdzie się wybierasz ? - powiedział chwytając mnie od tyłu w pasie.
- Głuptasie, jutro jest ślub Marvina -
- Achh tak, zapomniałem. Szczerze ? Zbyt ciemna. Ubierz tę . - wskazał
- Ooo podoba mi się. Masz gust kochanie - pocałowałam go w policzek i poszłam przymierzyć kreację. Wyszłam z łazienki obracając się w koło i zarazem prezentując się Louisowi.
- No i jak ? -
- Wow. Bomba, będę musiał Cię pilnować, żeby nikt mi cię nie ukradł -
- A Ty masz garnitur ? - zapytałam
- Tak. - odpowiedział, a ja zaczęłam go całować.
- Nie mogę uwierzyć, że znów jesteśmy razem - powiedziałam odrywając się od niego.
- Cieszę się, że jesteś. Kocham Cię - i znów złączyliśmy się w pocałunku.
* Oczami Sylvii *
- Aston przestań - próbowałam powstrzymać mojego narzeczonego.
- Dlaczego ? - mówił dalej robiąc swoje.
- Muszę jechać kupić sukienkę - wyrwałam się
- Jadę z Tobą -
- Ok. Masz 5 minut. Idź się ubrać -
- Tak jest kochanie - zaśmiał się, a ja poszłam do auta. Paparazzi uchwycili samego Merrygolda, gdy wchodził do samochodu . Przyzwyczaiłam się. W galerii nie mogłam znaleźć żadnej sukienki.
- Kochanie, zobaczmy jeszcze tu - powiedział Ast
- Nie mam ochoty. Zdenerwowałam się -
- No proszę. Obiecuję, że jak nie znajdziemy tu żadnej to jedziemy do domu -
- Dobrze - zaryzykowałam, a Ast podszedł do ekspedientki, która zaraz po rozmowie z Astonem poszła na zaplecze.
- Co Ty jej powiedziałeś ? - zapytałam
- Nic szczególnego. Już wcześniej chciałem Ci ją kupić, ale nie wiem czy trafiłem - mówił, a kobieta pokazałam mi to cudo .
- O matko, ona jest cudowna. - uściskałam go
- Tak myślisz ? -
- Pewnie. Dziękuję, jesteś najlepszy - tuliłam go jeszcze mocniej
- Kocham Cię -
- Ja Ciebie też, ale wracajmy już. Jestem zmęczona -
- Wszystko co chcesz słońce - powiedział dając mi buziaka.
* W domu *
- Jak tam kochana jest stres ? - zapytałam Rochelle rzucając się na kanapę
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki, ale muszę uważać - odpowiedziała głaszcząc się po brzuchu.
- No tak, maleństwo teraz najważniejsze - uśmiechnęłam się
- Matko to już jutro -
- Nie przejmuj się, wszystko będzie ok. - próbowałam ją uspokoić
- Oby. Nie jesteś zła, że całe 1D przyjdzie ? -
- No coś Ty ! Przecież to Twój dzień - powiedziałam i przeprosiłam dziewczynę, ale poszłam na górę się odświeżyć.
* W pokoju *
- Kochanie otworzysz ? - nagle zapukał ktoś do drzwi od łazienki
- No chyba nie. Biorę prysznic -
- Ale mi to nie przeszkadza -
- Ja to wiem - powiedziałam wchodząc w samej bieliźnie do pokoju w poszukiwaniu ciuchów.
- Przyniosłem coś do jedzenia - powiedział oglądając mnie z góry na dół.
- Powinnaś częściej tak chodzić -
- Wiem, fajna dupa ze mnie. Oglądamy coś ? - zapytałam ubierając piżamę
- Myślałem, że spędzimy ten dzień inaczej -
- Jest dopiero 16, mamy jeszcze czas - powiedziałam puszczając mu oczko, a on podszedł wziął mnie na ręce, tak abym ja mogła opleść swoje nogi wokół niego i zaczął cudownie całować.
* Oczami Kingi *
- Louis mogę iść w tej sukience ? - zapytałam mojego chłopaka
- A gdzie się wybierasz ? - powiedział chwytając mnie od tyłu w pasie.
- Głuptasie, jutro jest ślub Marvina -
- Achh tak, zapomniałem. Szczerze ? Zbyt ciemna. Ubierz tę . - wskazał
- Ooo podoba mi się. Masz gust kochanie - pocałowałam go w policzek i poszłam przymierzyć kreację. Wyszłam z łazienki obracając się w koło i zarazem prezentując się Louisowi.
- No i jak ? -
- Wow. Bomba, będę musiał Cię pilnować, żeby nikt mi cię nie ukradł -
- A Ty masz garnitur ? - zapytałam
- Tak. - odpowiedział, a ja zaczęłam go całować.
- Nie mogę uwierzyć, że znów jesteśmy razem - powiedziałam odrywając się od niego.
- Cieszę się, że jesteś. Kocham Cię - i znów złączyliśmy się w pocałunku.
* Oczami Sylvii *
- Aston przestań - próbowałam powstrzymać mojego narzeczonego.
- Dlaczego ? - mówił dalej robiąc swoje.
- Muszę jechać kupić sukienkę - wyrwałam się
- Jadę z Tobą -
- Ok. Masz 5 minut. Idź się ubrać -
- Tak jest kochanie - zaśmiał się, a ja poszłam do auta. Paparazzi uchwycili samego Merrygolda, gdy wchodził do samochodu . Przyzwyczaiłam się. W galerii nie mogłam znaleźć żadnej sukienki.
- Kochanie, zobaczmy jeszcze tu - powiedział Ast
- Nie mam ochoty. Zdenerwowałam się -
- No proszę. Obiecuję, że jak nie znajdziemy tu żadnej to jedziemy do domu -
- Dobrze - zaryzykowałam, a Ast podszedł do ekspedientki, która zaraz po rozmowie z Astonem poszła na zaplecze.
- Co Ty jej powiedziałeś ? - zapytałam
- Nic szczególnego. Już wcześniej chciałem Ci ją kupić, ale nie wiem czy trafiłem - mówił, a kobieta pokazałam mi to cudo .
- O matko, ona jest cudowna. - uściskałam go
- Tak myślisz ? -
- Pewnie. Dziękuję, jesteś najlepszy - tuliłam go jeszcze mocniej
- Kocham Cię -
- Ja Ciebie też, ale wracajmy już. Jestem zmęczona -
- Wszystko co chcesz słońce - powiedział dając mi buziaka.
* W domu *
- Jak tam kochana jest stres ? - zapytałam Rochelle rzucając się na kanapę
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki, ale muszę uważać - odpowiedziała głaszcząc się po brzuchu.
- No tak, maleństwo teraz najważniejsze - uśmiechnęłam się
- Matko to już jutro -
- Nie przejmuj się, wszystko będzie ok. - próbowałam ją uspokoić
- Oby. Nie jesteś zła, że całe 1D przyjdzie ? -
- No coś Ty ! Przecież to Twój dzień - powiedziałam i przeprosiłam dziewczynę, ale poszłam na górę się odświeżyć.
* W pokoju *
- Kochanie otworzysz ? - nagle zapukał ktoś do drzwi od łazienki
- No chyba nie. Biorę prysznic -
- Ale mi to nie przeszkadza -
- Ja to wiem - powiedziałam wchodząc w samej bieliźnie do pokoju w poszukiwaniu ciuchów.
- Przyniosłem coś do jedzenia - powiedział oglądając mnie z góry na dół.
- Powinnaś częściej tak chodzić -
- Wiem, fajna dupa ze mnie. Oglądamy coś ? - zapytałam ubierając piżamę
- Myślałem, że spędzimy ten dzień inaczej -
- Jest dopiero 16, mamy jeszcze czas - powiedziałam puszczając mu oczko, a on podszedł wziął mnie na ręce, tak abym ja mogła opleść swoje nogi wokół niego i zaczął cudownie całować.
sobota, 5 stycznia 2013
60.)
Tak wiem powinnam zacząć od napisania rozdziału, ale chcę żebyście coś wiedzieli. Jakiś czas temu poznałam osobę, która też prowadzi bloga. Pisze najlepiej na świecie i nie wyobrażam sobie życia bez jej opowiadań. Nie o tym miałam pisać, sory. Chciałam jej podziękować za to, że wspiera mnie w trudnych chwilach chociaż nigdy się nie widziałyśmy. Rozumie to co zawsze jej wyznam, śmieje się razem ze mną, gdy dowiemy się coś ciekawego o JLS. Tak samo była smutna gdy dowiedziałam się, że Aston ma dziewczynę, ale chciałyśmy jego szczęścia. Potem jednak cieszyłyśmy się jak głupie gdy followała nas na twitterze. Dzięki niej dalej piszę tego bloga, bo pewnie już dawno bym się poddała. Mogłabym pisać tak w nieskończoność, ale myślę, że będzie ze mnie dumna gdy powiem jej jedno wielkie DZIĘKUJĘ !
P.S. Sylwia. Ten kawałek moich wypocin jest dla Ciebie. Dziękuję Ci za wszystko <3333333 ; ********
A teraz rozdział :) Będzie trochę krótki albowiem drodzy bracia i siostry nie mam weny. Amen
- Obudziłam się wcześnie rano. Była dopiero 6:30. Popatrzyłam na Astona jak słodko śpi i postanowiłam się odświeżyć. wzięłam szybki prysznic, porobiłam poranna czynności i ubrałam się. Dzisiaj miałam iść kupić sukienkę na ślub Rochelle i Marvina. W końcu wielki dzień już jutro. Wyszłam z łazienki, a Ast jeszcze spał, więc postanowiłam sama zejść na parter. Nikogo nie było, zatem zrobiłam sobie płatki.
- Cześć piękna - odezwał się Marvin wchodząc do kuchni trzymając w rękach siatki z zakupami.
- Hej. Ty już na nogach ? -
- Tak, musiałem iść zrobić zakupy, bo chcę przyrządzić mojej przyszłej żonie śniadanie do łóżka.-
- Awww, ale słodko. To może Ci pomogę ? -
- Nie ! Ja muszę sam. Ty sobie jedz, masz tu gazetę. Jesteście z Astonem na pierwszej stronie -
- Serio ? Pokaż - wzięłam gazetę i zaczęłam czytać.
- Marvin słuchaj - powiedziałam do mojego towarzysza chcąc przeczytać mu to co napisali o nas w gazecie .
- Coraz bardziej znana nam para Aston Merrygold (24) i Sylvia Wilson (21) zostali przyłapani na igraszkach w przymierzalni ! Źródło informacji opowiedziało całą historię, a była nią starsza kobieta, która nie chce wyjawiać swojej tożsamości ' Proszę pana, może ja i jestem stara, ale nie głupia ! Wchodzę kulturalnie do sklepu z wnuczką (19) a tu nagle kobieta w przymierzalni krzyczy " Aston ! Nie teraz " Ja rozumiem, młodzi, napaleni, ale ja przepraszam, czy oni domu nie mają ? Takich to karać trzeba, bo nie daj boże jakby na moim miejscu jakieś dziecko było ? To by była akcja ! A najlepsze jest to, że młodzi teraz niczego się nie wstydzą ' powiedział nasza informatorka. Ciekawe czy to wszystko wyglądało tak jak opowiada ta pani. Nam niestety zostaje się tylko domyślać - skończyłam czytać i wybuchłam śmiechem.
- O wow - tylko odparł
- Dzień dobry ! Marvin czy Ty nie podrywasz mojej narzeczonej ? - powitał nas Aston
- Człowieku ! Ja się jutro żenię ! Mam dziecko w drodze - powiedział poklepując się po brzuchu, na co ja wybuchłam śmiechem.
- Po Tobie mogę się już wszystkiego spodziewać - rzekł Ast, ale Marv wystawił mu język i poszedł w stronę sypialni.
- To chyba zostaliśmy sami - dokończył i zaczął całować mnie po szyi.
P.S. Sylwia. Ten kawałek moich wypocin jest dla Ciebie. Dziękuję Ci za wszystko <3333333 ; ********
A teraz rozdział :) Będzie trochę krótki albowiem drodzy bracia i siostry nie mam weny. Amen
- Obudziłam się wcześnie rano. Była dopiero 6:30. Popatrzyłam na Astona jak słodko śpi i postanowiłam się odświeżyć. wzięłam szybki prysznic, porobiłam poranna czynności i ubrałam się. Dzisiaj miałam iść kupić sukienkę na ślub Rochelle i Marvina. W końcu wielki dzień już jutro. Wyszłam z łazienki, a Ast jeszcze spał, więc postanowiłam sama zejść na parter. Nikogo nie było, zatem zrobiłam sobie płatki.
- Cześć piękna - odezwał się Marvin wchodząc do kuchni trzymając w rękach siatki z zakupami.
- Hej. Ty już na nogach ? -
- Tak, musiałem iść zrobić zakupy, bo chcę przyrządzić mojej przyszłej żonie śniadanie do łóżka.-
- Awww, ale słodko. To może Ci pomogę ? -
- Nie ! Ja muszę sam. Ty sobie jedz, masz tu gazetę. Jesteście z Astonem na pierwszej stronie -
- Serio ? Pokaż - wzięłam gazetę i zaczęłam czytać.
- Marvin słuchaj - powiedziałam do mojego towarzysza chcąc przeczytać mu to co napisali o nas w gazecie .
- Coraz bardziej znana nam para Aston Merrygold (24) i Sylvia Wilson (21) zostali przyłapani na igraszkach w przymierzalni ! Źródło informacji opowiedziało całą historię, a była nią starsza kobieta, która nie chce wyjawiać swojej tożsamości ' Proszę pana, może ja i jestem stara, ale nie głupia ! Wchodzę kulturalnie do sklepu z wnuczką (19) a tu nagle kobieta w przymierzalni krzyczy " Aston ! Nie teraz " Ja rozumiem, młodzi, napaleni, ale ja przepraszam, czy oni domu nie mają ? Takich to karać trzeba, bo nie daj boże jakby na moim miejscu jakieś dziecko było ? To by była akcja ! A najlepsze jest to, że młodzi teraz niczego się nie wstydzą ' powiedział nasza informatorka. Ciekawe czy to wszystko wyglądało tak jak opowiada ta pani. Nam niestety zostaje się tylko domyślać - skończyłam czytać i wybuchłam śmiechem.
- O wow - tylko odparł
- Dzień dobry ! Marvin czy Ty nie podrywasz mojej narzeczonej ? - powitał nas Aston
- Człowieku ! Ja się jutro żenię ! Mam dziecko w drodze - powiedział poklepując się po brzuchu, na co ja wybuchłam śmiechem.
- Po Tobie mogę się już wszystkiego spodziewać - rzekł Ast, ale Marv wystawił mu język i poszedł w stronę sypialni.
- To chyba zostaliśmy sami - dokończył i zaczął całować mnie po szyi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)