- Spoko, naprawdę spoko. Nie wiem gdzie jest Aston ! - mówiłam sama do siebie.
- Hej spokojnie - mówiła Klaudia - Astona przewieźli na salę, za pół godziny będziesz mogła go odwiedzić - uspokajała mnie, a ja znowu wpadłam w depresję, zaczęłam płakać.
* 30 minut później *
- Nie dam rady tam wejść - powiedziałam
- Zrób jak uważasz - odparł Zayn, który nie wiem jakim cudem był koło mnie, lecz po dłuższym zastanowieniu postanowiłam wejść, musiałam wspierać Astona. Gdy go ujrzałam widziałam, że był zmęczony po operacji, ale mógł się lekko podnieść.
- Hej kochanie, wszystko w porządku ? - zaczęłam - Przepraszam Cię to moja wina -
- Cześć.Tak wszystko już O.K. Jeżeli ma to być kogoś wina to tylko moja, bo nie umiałem się przed nim obronić, ale on miał nóż, najważniejsze jest to, że już wszystko dobrze, prawda ? No chodź tu niech Cię przytulę - mówił całkiem spokojnie, chociaż ja na jego miejscu nie wydusiłabym żadnego słowa.
- A możesz ? - zapytałam ze łzami w oczach. To były łzy szczęścia, tak byłam szczęśliwa, ze wszystko już dobrze.
- No tego to mi chyba nie zabronią ! - wzburzył się,a ja podeszłam i uściskałam go.
- Doktor Ci powiedział ? - pytałam
- O czym ? -
- O tym, że nici z koncertów przez pół roku -
- Tak mówił mi wszystko. Zawiodłem zespół, przepraszam chłopaki - skierował Ast do nich
- Stary, nawet nie warz się tak myśleć. Każdemu z nas to się mogło zdarzyć i chyba nie był byś zły na któregoś z Twoich zespołowych braci ? - powiedział Reesh
- Jakich zespołowych braci ? Wy jesteście moimi prawdziwymi braćmi. Na Was nigdy nie będę zły i nie mógłbym być zły- dokończył i wszyscy się przytulili.
- Dobra, ile myślisz leżeć w tym szpitalu samolubie ? - odezwał się Marv
- Ile się da, byle z dala od Was - zaśmiał się Aston
- Astooon ! Ty żyjesz - krzyczała Kinga wchodząc na salę
- Tak, żyję. Nie dramatyzujmy, nie wiedziałem, że chcesz mojej śmierci -
- No wiesz co ? Jedyne co teraz chcę to waszego szczęścia - powiedziała
- Oooo - wtrąciłam się i przytuliłam ją, dołączyła do nas Tuśka.
- Dziękuję, że jesteście - powiedziałam im
- Nie ma za co kochana, przyjaciół się wspiera, a tak po za tym to chciałam zobaczyć jak to Twoje ciacho wygląda na żywo i przyznam, że niezły z niego towar - mówiła Tuśka
- Hej bo powiem Damianowi - zaśmiałam się
- Dobra, nie było tematu - wtórowała mi. Podeszłam jeszcze do Astona i gadaliśmy o wszystkim. Szczególnie to ja płakałam, ale mniejsza o to. Po 40 minutach musiałam wyjść, bo tak kazał lekarz. Miał rację, teraz mój narzeczony musi odpoczywać. Dałam mu całusa i obiecałam, że z samego rana go odwiedzę.
* Oczami Louisa *
- Kinga, jedziesz ze mną do hotelu ? - zapytałem
- A Eleanor ? -
- Miedzy nami już nic nie ma, zerwała ze mną - powiedziałem z lekkością w sercu. Nic do niej nie czułem. Ona chyba tylko koiła mój ból po Kindze.
- Tak mi przykro - powiedziała dziewczyna i mnie przytuliła
- Jeżeli to Ci poprawi humor to pojadę - dodała
- Pewnie, że poprawi - uśmiechnąłem się, a dziewczyna wzięła mnie za rękę i kierowaliśmy się w stronę wyjścia. Tęskniłem za nią, cholernie za nią tęskniłem. Wcześniej byliśmy parą, ale jakoś nie wyszło nam, głównie z mojej winy, bo wybrałem zespół, teraz wiem, że to był błąd, ale cieszę się, że dalej mamy ze sobą kontakt.
- Gdzie jest Twój samochód ? - wyrwała mnie z przemyśle.
- Tam - wskazałem jej na moje nowe porsche. Dziewczyna była zdumiona.
- O wow, nieźle się wozisz, mam ściągnąć buty ? -
- Przestań - zaśmiałem się
- Dobra żartowałam, zadzwonię tylko do Tuśki żeby się nie martwiła ok ? - zapytała
- Spoko - przytaknąłem i wsiedliśmy do samochodu
sobota, 27 października 2012
poniedziałek, 22 października 2012
49.)
Lekarz szedł w moją stronę. Nie miałam nawet siły, żeby na niego spojrzeć.
- Panno Wilson ? Możemy porozmawiać ? - zapytał
- Oczywiście - powiedziałam przecierając oczy
- Chodzi o to, że z pani narzeczonym wszystko w porządku -
- Dzięki Bogu -
- Chwila, jeszcze nie skończyłem -
- Przepraszam -
- Wszystko jest ok, ale mam do pani wielką prośbę, jeśli chce pani, aby wszystko było jak dawniej, przez pół roku musi pani się nim dobrze opiekować. Żadnych koncertów, wysiłków fizycznych i ...
- Dziękuję, dziękuję - krzyczałam rzucając się lekarzowi w ramiona, a on tylko się uśmiechnął.
* Oczami Louisa *
Wyszedłem na pole szukać Harrego. Gdzie on do cholery jest ? Nagle poczułem ciepło drugiego człowieka.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała Kinga, która była moją pierwszą miłością. Widziałem, że spaliła buraka i wyobrażam sobie, że wiele ją to kosztowało, aby do mnie podeszła, nie należała do osób śmiałych.
- Cześć. Co Ty tu robisz ? - zapytałem i poczułem, że moje uczucia na nowo odżyły, teraz byłem przekonany, że ona jest miłością mojego życia, a Eleanor tylko koiła ból.
- Wiesz przyjechałam do Anglii, ale jak dowiedziałam się o Astonie, postanowiłam przyjechać i wspierać Sylvię. Opowiadaj lepiej co się u Ciebie dzieje ? -
- Nic szczególnego, szukam Hazzy, bo gdzieś uciekł. Za cholerę nie wiem gdzie -
- To co mu odwaliło ? -
- To Ty nic nie wiesz ? To on zaatakował Astona, dlatego Syl tak na niego krzyczała, on był w niej zakochany, ale ona wolała Ast i loczek nie mógł się z tym pogodzić, no wiesz jak to jest jak alkohol uderzy ludziom do głowy. - powiedziałem
- W sumie to nie wiem, ale ok - zaśmiała się
- Ah, tak. Zapomniałem, że nie pijesz - uśmiechnąłem się do niej
- Próbowałeś się do niego dodzwonić ? -
- Tak, ale nie odbiera -
- Przykro mi, ale z drugiej strony mam ochotę go zamordować. Przepraszam za te słowa -
- Nie przejmuj się, ja też - powiedziałem dziewczynie, po czym zaprosiłem ją na kawę. Oczywiście zgodziła się.
* Oczami Tuśki *
- Kochanie, myślisz, że z tego wyjdzie ? - zapytałam Damiana
- Pewnie, kotuś musi. Musi dla niej. Planowali swoją przyszłość. Sylvia jest dobrą dziewczyną i oboje zasługują na siebie. Z resztą to chyba przeznaczenie, że spotkali się po latach, nie sądzisz - powiedział mój chłopak po czym mnie pocałował.
- Odpowiem Ci w taki sposób - rzekłam i namiętnie go pocałowałam.
- Czyli też wierzysz, że my jesteśmy dla siebie pisani ? - zapytał po chwili
- Owszem - mówiłam patrząc w jego cudowne oczy. Mieliśmy podobną sytuację do Astona i Sylvii, tylko, że ja z Damianem wpadaliśmy na siebie w studio nagrań. W końcu gdy spotkaliśmy się po raz 10, postanowiliśmy uczcić to kawą, no i udało się.
* Oczami Sylvii *
Boże jak się cieszę, że z tego wyszedł. Skakałam z radości w tym szpitalu. Już było po wszystkim, ale zaraz:
- Ej hello ! Gdzie jest Aston ? -
- Panno Wilson ? Możemy porozmawiać ? - zapytał
- Oczywiście - powiedziałam przecierając oczy
- Chodzi o to, że z pani narzeczonym wszystko w porządku -
- Dzięki Bogu -
- Chwila, jeszcze nie skończyłem -
- Przepraszam -
- Wszystko jest ok, ale mam do pani wielką prośbę, jeśli chce pani, aby wszystko było jak dawniej, przez pół roku musi pani się nim dobrze opiekować. Żadnych koncertów, wysiłków fizycznych i ...
- Dziękuję, dziękuję - krzyczałam rzucając się lekarzowi w ramiona, a on tylko się uśmiechnął.
* Oczami Louisa *
Wyszedłem na pole szukać Harrego. Gdzie on do cholery jest ? Nagle poczułem ciepło drugiego człowieka.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała Kinga, która była moją pierwszą miłością. Widziałem, że spaliła buraka i wyobrażam sobie, że wiele ją to kosztowało, aby do mnie podeszła, nie należała do osób śmiałych.
- Cześć. Co Ty tu robisz ? - zapytałem i poczułem, że moje uczucia na nowo odżyły, teraz byłem przekonany, że ona jest miłością mojego życia, a Eleanor tylko koiła ból.
- Wiesz przyjechałam do Anglii, ale jak dowiedziałam się o Astonie, postanowiłam przyjechać i wspierać Sylvię. Opowiadaj lepiej co się u Ciebie dzieje ? -
- Nic szczególnego, szukam Hazzy, bo gdzieś uciekł. Za cholerę nie wiem gdzie -
- To co mu odwaliło ? -
- To Ty nic nie wiesz ? To on zaatakował Astona, dlatego Syl tak na niego krzyczała, on był w niej zakochany, ale ona wolała Ast i loczek nie mógł się z tym pogodzić, no wiesz jak to jest jak alkohol uderzy ludziom do głowy. - powiedziałem
- W sumie to nie wiem, ale ok - zaśmiała się
- Ah, tak. Zapomniałem, że nie pijesz - uśmiechnąłem się do niej
- Próbowałeś się do niego dodzwonić ? -
- Tak, ale nie odbiera -
- Przykro mi, ale z drugiej strony mam ochotę go zamordować. Przepraszam za te słowa -
- Nie przejmuj się, ja też - powiedziałem dziewczynie, po czym zaprosiłem ją na kawę. Oczywiście zgodziła się.
* Oczami Tuśki *
- Kochanie, myślisz, że z tego wyjdzie ? - zapytałam Damiana
- Pewnie, kotuś musi. Musi dla niej. Planowali swoją przyszłość. Sylvia jest dobrą dziewczyną i oboje zasługują na siebie. Z resztą to chyba przeznaczenie, że spotkali się po latach, nie sądzisz - powiedział mój chłopak po czym mnie pocałował.
- Odpowiem Ci w taki sposób - rzekłam i namiętnie go pocałowałam.
- Czyli też wierzysz, że my jesteśmy dla siebie pisani ? - zapytał po chwili
- Owszem - mówiłam patrząc w jego cudowne oczy. Mieliśmy podobną sytuację do Astona i Sylvii, tylko, że ja z Damianem wpadaliśmy na siebie w studio nagrań. W końcu gdy spotkaliśmy się po raz 10, postanowiliśmy uczcić to kawą, no i udało się.
* Oczami Sylvii *
Boże jak się cieszę, że z tego wyszedł. Skakałam z radości w tym szpitalu. Już było po wszystkim, ale zaraz:
- Ej hello ! Gdzie jest Aston ? -
sobota, 20 października 2012
48.)
Tak Harry...
- Człowieku, czy ty mi dasz kiedyś spokój ? - zapytałam
- Ja naprawdę nie wiedziałem co robię - próbował się bronić
- Ej mi tego nie mów, dla mnie już nie istniejesz. Idź sobie i mi się na oczy nie pokazuj. Przez Ciebie straciłam sens życia, ale obiecuję Ci jedno, jeżeli Aston z tego nie wyjdzie to jakoś Ci za to zapłacę. Nie bój się od razu nie umrzesz, muszę Cię jakoś torturować, a wtedy dla mnie to będzie czysta przyjemność - powiedziałam oschle, a Loczek bez sprzeciwu poszedł.
* Oczami Harrego *
Co ja narobiłem ? Przecież ona mi tego nie wybaczy. Ja naprawdę nie wiedziałem co się ze mną dzieje, gdyby tylko ona wiedziała jak się czuję. W jej oczach jestem już skończonym skurwysynem, który może nie istnieć. Najlepiej chyba będzie jak zniknę z ich życia, dla niej zaryzykuję nawet cenę zespołu, byle mi tylko kiedyś wybaczyła. Przecież wiedziałem ile Aston dla niej znaczy, co mi znowu odjebało ? Co ja sobie myślałem, że jak skrzywdzę jej narzeczonego to ona przyleci do mnie w pocieszeniu i powie ' Och Harry nawet nie wiesz jak Cię kocham ' . Jestem skończonym dupkiem, który nie miał prawa się urodzić, z resztą dawno powinienem z sobą skończyć, ale nie zrobię tego. Jeszcze wezmę się w garść i zacznę życie na nowo, z nadzieją, że Sylvia mi wybaczy.
* Oczami Sylvii *
Znowu się rozpłakałam. Nie miałam siły na nic. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Damian ?! Co Ty tu robisz ? - zapytałam chłopaka mojej przyjaciółki z Polski. Znaliśmy się od dawna, bo pochodził z tej samej miejscowości co ja.
- Przyjechałem z Tuśką i Kingą w poszukiwaniu lepszych perspektyw dla nas. Próbowaliśmy się do Ciebie dodzwonić, ale nici z tego, a potem usłyszeliśmy to wszystko... Tak mi przykro - powiedział, a ja znowu się rozpłakałam.
- Gdzie dziewczyny ? - mówiłam ocierając łzy
- Już idą - wskazał mi na dwie postacie idące w naszym kierunku.
- Co za skurwiel z tego Harrego ! Konkretny debil, nie ogar i idiota ! - wrzeszczała na cały szpital Tuśka. -Witaj bitch, jak się trzymasz, wszystko ok ? - zasypała mnie mnóstwem pytań i mocno przytuliła.
- Hej skarbie - powiedziała Kinga -Mam nadzieję, że wszystko ok?-
- Nic się nie zmieniłyście - powiedziałam wymuszając u siebie uśmiech, chociaż oczy miałam podpuchnięte od płaczu. Cieszyłam się na widok dziewczyn, były dla mnie jak siostry.
- Tak wiemy, ale nie przyjechałyśmy tu dla siebie. Gdy wylądowaliśmy w Anglii i usłyszeliśmy te wszystkie informacje od razu postanowiliśmy się wybrać aby Cię pocieszyć, chociaż wiemy, że jesteś dzielna ale przyda Ci się trochę ADHD żebyś nie zwariowała od tego szpitala - ciągnęła Kinga - Aham i powiedz, że jest tu Tomilson. Muszę z nim poważnie porozmawiać -
- Tak jest... tam gdzieś.Szukaj go najlepiej na dworze -powiedziałam
- Coś Ty ! Nie zostawię Cię w takiej chwili. Rozmowa z nim może poczekać - dokończyła dziewczyna, a ja uśmiechnęłam się na znak ' dziękuję ' . Tuśka z Damianem wtuleni w siebie usiedli koło mnie, a Kinga krążyła nerwowo w koło, Reesh i Pat patrzyli sobie porozumiewawczo w oczy w których było widać ' Aston z tego wyjdzie ' a reszta One Direction siedziała koło nich, oprócz Louisa, który pewnie poszedł szukać Hazzy.Siedzieliśmy wszyscy ponad godzinę, gdy nagle ujrzałam, że z sali operacyjnej wychodzi lekarz z niewesołą miną.
- O nie tylko nie to - powiedziałam i rozpłakałam się
- Człowieku, czy ty mi dasz kiedyś spokój ? - zapytałam
- Ja naprawdę nie wiedziałem co robię - próbował się bronić
- Ej mi tego nie mów, dla mnie już nie istniejesz. Idź sobie i mi się na oczy nie pokazuj. Przez Ciebie straciłam sens życia, ale obiecuję Ci jedno, jeżeli Aston z tego nie wyjdzie to jakoś Ci za to zapłacę. Nie bój się od razu nie umrzesz, muszę Cię jakoś torturować, a wtedy dla mnie to będzie czysta przyjemność - powiedziałam oschle, a Loczek bez sprzeciwu poszedł.
* Oczami Harrego *
Co ja narobiłem ? Przecież ona mi tego nie wybaczy. Ja naprawdę nie wiedziałem co się ze mną dzieje, gdyby tylko ona wiedziała jak się czuję. W jej oczach jestem już skończonym skurwysynem, który może nie istnieć. Najlepiej chyba będzie jak zniknę z ich życia, dla niej zaryzykuję nawet cenę zespołu, byle mi tylko kiedyś wybaczyła. Przecież wiedziałem ile Aston dla niej znaczy, co mi znowu odjebało ? Co ja sobie myślałem, że jak skrzywdzę jej narzeczonego to ona przyleci do mnie w pocieszeniu i powie ' Och Harry nawet nie wiesz jak Cię kocham ' . Jestem skończonym dupkiem, który nie miał prawa się urodzić, z resztą dawno powinienem z sobą skończyć, ale nie zrobię tego. Jeszcze wezmę się w garść i zacznę życie na nowo, z nadzieją, że Sylvia mi wybaczy.
* Oczami Sylvii *
Znowu się rozpłakałam. Nie miałam siły na nic. W pewnym momencie podszedł do mnie jakiś chłopak.
- Damian ?! Co Ty tu robisz ? - zapytałam chłopaka mojej przyjaciółki z Polski. Znaliśmy się od dawna, bo pochodził z tej samej miejscowości co ja.
- Przyjechałem z Tuśką i Kingą w poszukiwaniu lepszych perspektyw dla nas. Próbowaliśmy się do Ciebie dodzwonić, ale nici z tego, a potem usłyszeliśmy to wszystko... Tak mi przykro - powiedział, a ja znowu się rozpłakałam.
- Gdzie dziewczyny ? - mówiłam ocierając łzy
- Już idą - wskazał mi na dwie postacie idące w naszym kierunku.
- Co za skurwiel z tego Harrego ! Konkretny debil, nie ogar i idiota ! - wrzeszczała na cały szpital Tuśka. -Witaj bitch, jak się trzymasz, wszystko ok ? - zasypała mnie mnóstwem pytań i mocno przytuliła.
- Hej skarbie - powiedziała Kinga -Mam nadzieję, że wszystko ok?-
- Nic się nie zmieniłyście - powiedziałam wymuszając u siebie uśmiech, chociaż oczy miałam podpuchnięte od płaczu. Cieszyłam się na widok dziewczyn, były dla mnie jak siostry.
- Tak wiemy, ale nie przyjechałyśmy tu dla siebie. Gdy wylądowaliśmy w Anglii i usłyszeliśmy te wszystkie informacje od razu postanowiliśmy się wybrać aby Cię pocieszyć, chociaż wiemy, że jesteś dzielna ale przyda Ci się trochę ADHD żebyś nie zwariowała od tego szpitala - ciągnęła Kinga - Aham i powiedz, że jest tu Tomilson. Muszę z nim poważnie porozmawiać -
- Tak jest... tam gdzieś.Szukaj go najlepiej na dworze -powiedziałam
- Coś Ty ! Nie zostawię Cię w takiej chwili. Rozmowa z nim może poczekać - dokończyła dziewczyna, a ja uśmiechnęłam się na znak ' dziękuję ' . Tuśka z Damianem wtuleni w siebie usiedli koło mnie, a Kinga krążyła nerwowo w koło, Reesh i Pat patrzyli sobie porozumiewawczo w oczy w których było widać ' Aston z tego wyjdzie ' a reszta One Direction siedziała koło nich, oprócz Louisa, który pewnie poszedł szukać Hazzy.Siedzieliśmy wszyscy ponad godzinę, gdy nagle ujrzałam, że z sali operacyjnej wychodzi lekarz z niewesołą miną.
- O nie tylko nie to - powiedziałam i rozpłakałam się
wtorek, 16 października 2012
47.)
A tam...
Harry siedzi koło Astona cały w łzach. Zauważył, że weszłam. Podszedł do mnie i zaczął się przytulać, ja nadal stałam, nic, zero reakcji, nie odwzajemniłam gestu.
- Sylvia, ja przepraszam, ja nie chciałem - mówił przez łzy, a ja dalej nic nie mówiłam, tylko stałam i patrzyłam na mojego chłopaka z niedowierzaniem.
- Sylvia powiedz coś, proszę - mówił dalej
- Nie zbliżaj się do mnie i moich bliskich człowieku - powiedziałam oschle i szeptem, a potem odsunęłam się i podeszłam do łóżka mojego narzeczonego. Harry wyszedł z sali ciągle patrząc w moją stronę. Chwyciłam Astona za rękę, który był całkiem przytomny i zaczęłam płakać. Ast ścisnął moją dłoń na znak, żeby już przestać się użalać.
- Przepraszam kochanie, wiem nie powinnam się rozklejać, powinnam być silna za Ciebie, tak jak Ty byłeś za mnie, powinnam być silna za nas - powiedziałam do Astona a on do mnie się uśmiechnął.
- Mimo wszystko kocham Cię - powiedział bardzo cicho Aston.
- Ja też Cię kocham, ale to wszystko przeze mnie, przepraszam - powiedziałam i się pożegnałam z Astonem, bo miał mieć operację. Modliłam się aby się udała. Pocałowałam go i wyszłam ze łzami w oczach. Zobaczyłam na korytarzu płaczącą Perrie.
- Hej kochana, co się stało ? - zapytałam
- Bo ja nie mogę uwierzyć, że Harry to wszystko zrobił, wiesz to mój najlepszy przyjaciel -
- Nie płacz -
- Nie płaczę z tego powodu - powiedziała
- To co jest ? - zapytałam ponownie
- No bo wy z Astonem się tak kochacie, nawet w najgorszych chwilach pokazuje jak Wam na sobie zależy, a między mną a Zaynem chyba coś wygasa. To już nie jest ten sam chłopak co wcześniej -
- Nie do końca rozumiem - powiedziałam
- Chodzi o to, że Zayn wszystko chce wiedzieć, myśli pewnie, że go zdradzam - dokończyła i wybuchła ponownie płaczem.
- Chcesz to mogę z nim porozmawiać - zaproponowałam, chociaż nie byłam w najlepszym stanie. W myślach miałam tylko to czy Aston wyjdzie z tego.
- Byłabym Ci bardzo wdzięczna - powiedziała, a ja udałam się w poszukiwaniu mulata. Minęłam się z Loczkiem który obserwował mnie cały czas.
- Sylvia porozmawiajmy - mówił Hazza
- Nie mamy o czym rozmawiać Harry. Myślałam, że po tym wszystkim co sobie wyjaśniliśmy jesteśmy przyjaciółmi, jednak przyjaciele się tak nie zachowują. Skrzywdziłeś Astona, a przede wszystkim nie, skurwielu. Nie wybaczę Ci tego nigdy. Nie chcę Cię nawet znać - powiedziałam ze łzami w oczach i poszłam w stronę mulata.
- Zayn musimy pogadać - zaczęłam
- Co się stało ? -
- Uważaj, bo będę dość szczera, z resztą zawsze taka jestem. Chodzi mi o Ciebie i Perrie -
- To chyba nie odpowiedni moment - zaczął mulat
- Właśnie odpowiedni. Kobieta tam płacze przez Ciebie, leć ją pociesz -
- Ale co ja takiego zrobiłem ? - zapytał
- Usiądź- powiedziałam wskazując na krzesło - Słuchaj, ona Cię potrzebuje, ja wiem, że masz zespół, ale trochę ją zaniedbujesz. Jesteś też o nią strasznie zazdrosny -
- Bo boję się, że ją stracę - odparł Zayn
- Nie bój się i tym bardziej nie dawaj się ponieść zazdrości tylko przytulaj ją. Dziewczyny to uwielbiają, całuj ją bez okazji, tak jak dawniej, kupuj kwiaty, cokolwiek, a przede wszystkim nie opuszczaj. Potem możesz tego żałować - zakończyłam rozmowę
- Dzięki wielkie za radę - powiedział mulat dając mi buziaka w policzek i pobiegł w stronę Perrie. W moją stronę zmierzał nikt inny jak ...
Harry siedzi koło Astona cały w łzach. Zauważył, że weszłam. Podszedł do mnie i zaczął się przytulać, ja nadal stałam, nic, zero reakcji, nie odwzajemniłam gestu.
- Sylvia, ja przepraszam, ja nie chciałem - mówił przez łzy, a ja dalej nic nie mówiłam, tylko stałam i patrzyłam na mojego chłopaka z niedowierzaniem.
- Sylvia powiedz coś, proszę - mówił dalej
- Nie zbliżaj się do mnie i moich bliskich człowieku - powiedziałam oschle i szeptem, a potem odsunęłam się i podeszłam do łóżka mojego narzeczonego. Harry wyszedł z sali ciągle patrząc w moją stronę. Chwyciłam Astona za rękę, który był całkiem przytomny i zaczęłam płakać. Ast ścisnął moją dłoń na znak, żeby już przestać się użalać.
- Przepraszam kochanie, wiem nie powinnam się rozklejać, powinnam być silna za Ciebie, tak jak Ty byłeś za mnie, powinnam być silna za nas - powiedziałam do Astona a on do mnie się uśmiechnął.
- Mimo wszystko kocham Cię - powiedział bardzo cicho Aston.
- Ja też Cię kocham, ale to wszystko przeze mnie, przepraszam - powiedziałam i się pożegnałam z Astonem, bo miał mieć operację. Modliłam się aby się udała. Pocałowałam go i wyszłam ze łzami w oczach. Zobaczyłam na korytarzu płaczącą Perrie.
- Hej kochana, co się stało ? - zapytałam
- Bo ja nie mogę uwierzyć, że Harry to wszystko zrobił, wiesz to mój najlepszy przyjaciel -
- Nie płacz -
- Nie płaczę z tego powodu - powiedziała
- To co jest ? - zapytałam ponownie
- No bo wy z Astonem się tak kochacie, nawet w najgorszych chwilach pokazuje jak Wam na sobie zależy, a między mną a Zaynem chyba coś wygasa. To już nie jest ten sam chłopak co wcześniej -
- Nie do końca rozumiem - powiedziałam
- Chodzi o to, że Zayn wszystko chce wiedzieć, myśli pewnie, że go zdradzam - dokończyła i wybuchła ponownie płaczem.
- Chcesz to mogę z nim porozmawiać - zaproponowałam, chociaż nie byłam w najlepszym stanie. W myślach miałam tylko to czy Aston wyjdzie z tego.
- Byłabym Ci bardzo wdzięczna - powiedziała, a ja udałam się w poszukiwaniu mulata. Minęłam się z Loczkiem który obserwował mnie cały czas.
- Sylvia porozmawiajmy - mówił Hazza
- Nie mamy o czym rozmawiać Harry. Myślałam, że po tym wszystkim co sobie wyjaśniliśmy jesteśmy przyjaciółmi, jednak przyjaciele się tak nie zachowują. Skrzywdziłeś Astona, a przede wszystkim nie, skurwielu. Nie wybaczę Ci tego nigdy. Nie chcę Cię nawet znać - powiedziałam ze łzami w oczach i poszłam w stronę mulata.
- Zayn musimy pogadać - zaczęłam
- Co się stało ? -
- Uważaj, bo będę dość szczera, z resztą zawsze taka jestem. Chodzi mi o Ciebie i Perrie -
- To chyba nie odpowiedni moment - zaczął mulat
- Właśnie odpowiedni. Kobieta tam płacze przez Ciebie, leć ją pociesz -
- Ale co ja takiego zrobiłem ? - zapytał
- Usiądź- powiedziałam wskazując na krzesło - Słuchaj, ona Cię potrzebuje, ja wiem, że masz zespół, ale trochę ją zaniedbujesz. Jesteś też o nią strasznie zazdrosny -
- Bo boję się, że ją stracę - odparł Zayn
- Nie bój się i tym bardziej nie dawaj się ponieść zazdrości tylko przytulaj ją. Dziewczyny to uwielbiają, całuj ją bez okazji, tak jak dawniej, kupuj kwiaty, cokolwiek, a przede wszystkim nie opuszczaj. Potem możesz tego żałować - zakończyłam rozmowę
- Dzięki wielkie za radę - powiedział mulat dając mi buziaka w policzek i pobiegł w stronę Perrie. W moją stronę zmierzał nikt inny jak ...
poniedziałek, 15 października 2012
INFO ; )
1.) Niektóre posty będę pisała bez polskich znaków, bo czasami mam dostęp do hiszpańskiego laptopa, który nie ma aż takich możliwości, ale to będzie dość rzadko.
2.) Rozdziały jednak zostaną takie jak są, nie dam rady pisać dłuższych. Sama nie wiem czemu ; )
2.) Rozdziały jednak zostaną takie jak są, nie dam rady pisać dłuższych. Sama nie wiem czemu ; )
46.)
Poszlismy z Astonem do sypialni, zeby polozyc sie spac po tak meczacym dniu. Tak zrobilismy, ja momentalnie zasnelam, Aston z reszta tez.
* Rano *
- Sylvia, szybko wstawaj - zaczal ktos krzyczec mi kolo ucha, byl to Zayn
- Czlowieku odbilo Ci? Co sie stalo ? -
- Szybko nie mamy czasu - przekrzykiwala go Perrie
- HEEJJJ ! Co sie stalo, ze mnie budzicie ?
- Aston jest w szpitalu, na OIOM-IE jest w stanie ciezkim - powiedziala dziewczyna, a mi zakrecilo sie w glowie.
- Co Ty wygadujesz, przeciez on na pewno wstal i poszedl na sniadanie - probowala sobie wbic to do glowy
- Hej Sylvia tu ziemia, szybko ubieraj sie jak Ci zalezy na Twoim narzeczonym i jedziemy do szpitala - mowil do mnie Zayn, a ja nawet nie patrzac na to ze bylam w samej bieliznie wyskoczylam z lozka jak poparzona i ubralam co mialam pod reka.
- Mozemy isc, ale Zayn mam sprawe - powiedzialam po tym jak sie ubralam
- Slucham ?-odpowiedzial gdy bieglismy po schodach
- Poprowadzisz samochod, bo ja nie dam rady -
- Oczywiscie - odparl mulat
- Dzieki wielkie, mam u Ciebie dlug -
- Przestan, przyjaciolom trzeba pomagac -
- Dokladnie, a nie wiadomo kiey nam moze sie cos przydarzyc -odezwala sie Perrie
- Dzieki, jestescie kochani - powiedzialam wchodzac do samochodu. Gdy bylismy na miejscu poszlam do ordynatora po jakies informacje, bo nawet moi towarzysze nie wiedzieli dlaczego Aston jest w szpitalu. Poszlam do gabinetu, ale jego jeszcze nie bylo. Zostalo mi tylko czekac.
- Nie wiecie co mu jest ? - pytalam przez lzy
- Niestety, Marvin nas powiadomil o tym, a on sam siedzi tam przy nim - mowil Zayn
- Dlaczego nie mozemy tam wejsc ? -
- Sam nie wiem, ale miejmy nadzieje ze to nic powaznego -
- Boze dlaczego ? Dlaczeo teraz ? - zaczelam jeszcze gosniej plakac, a Perrie usiadla kolo mnie i mnie przytulila. Po 30 minutach czekania pojawil sie lekarz.
- Zapraszam pania do gabinetu - powiedzial zelaznym glosem, ze az sie przestraszylam, Perrie i Zayn poszli ze mna.
- Mam dla pani informacje o stanie zdrowia pani narzeczonego, jak dobrze mi wiadomo. No coz, wie pani jak doszlo do wypadku ? -
- Niestety nie, nic nie wiem prosze pana - powiedzilalm, dobrze ze portugalscy lekarze znali angielski.
- Otóż, pani narzeczony został napadnięty przez jakiegoś typa na korytarzu w hotelu. - mowil. Harry. Tylko to mi przyszlo na mysl, ale nie zawracalam sobie nim na razie glowy, bo musialam sie dowiedziec co sie stalo.
- Zostal zaatakowany nozem. Najgorsze jest to ze ma trzy duze, otwarte rany w okolicy serca, dlatego znajduje sie na tym oddziale. Ma też powierzchowne rany, siniaki i pobity jest na twarzy - dokończył
- O Boże - załkałam - A czy ja mogę się z nim zobaczyć ? - zapytałam
- Oczywiście, pani obecność doda mu otuchy - powiedział na koniec, a my wyszliśmy. Wraz z Zaynem i Perrie poszliśmy w stronę sali, wchodzimy, a tam...
* Rano *
- Sylvia, szybko wstawaj - zaczal ktos krzyczec mi kolo ucha, byl to Zayn
- Czlowieku odbilo Ci? Co sie stalo ? -
- Szybko nie mamy czasu - przekrzykiwala go Perrie
- HEEJJJ ! Co sie stalo, ze mnie budzicie ?
- Aston jest w szpitalu, na OIOM-IE jest w stanie ciezkim - powiedziala dziewczyna, a mi zakrecilo sie w glowie.
- Co Ty wygadujesz, przeciez on na pewno wstal i poszedl na sniadanie - probowala sobie wbic to do glowy
- Hej Sylvia tu ziemia, szybko ubieraj sie jak Ci zalezy na Twoim narzeczonym i jedziemy do szpitala - mowil do mnie Zayn, a ja nawet nie patrzac na to ze bylam w samej bieliznie wyskoczylam z lozka jak poparzona i ubralam co mialam pod reka.
- Mozemy isc, ale Zayn mam sprawe - powiedzialam po tym jak sie ubralam
- Slucham ?-odpowiedzial gdy bieglismy po schodach
- Poprowadzisz samochod, bo ja nie dam rady -
- Oczywiscie - odparl mulat
- Dzieki wielkie, mam u Ciebie dlug -
- Przestan, przyjaciolom trzeba pomagac -
- Dokladnie, a nie wiadomo kiey nam moze sie cos przydarzyc -odezwala sie Perrie
- Dzieki, jestescie kochani - powiedzialam wchodzac do samochodu. Gdy bylismy na miejscu poszlam do ordynatora po jakies informacje, bo nawet moi towarzysze nie wiedzieli dlaczego Aston jest w szpitalu. Poszlam do gabinetu, ale jego jeszcze nie bylo. Zostalo mi tylko czekac.
- Nie wiecie co mu jest ? - pytalam przez lzy
- Niestety, Marvin nas powiadomil o tym, a on sam siedzi tam przy nim - mowil Zayn
- Dlaczego nie mozemy tam wejsc ? -
- Sam nie wiem, ale miejmy nadzieje ze to nic powaznego -
- Boze dlaczego ? Dlaczeo teraz ? - zaczelam jeszcze gosniej plakac, a Perrie usiadla kolo mnie i mnie przytulila. Po 30 minutach czekania pojawil sie lekarz.
- Zapraszam pania do gabinetu - powiedzial zelaznym glosem, ze az sie przestraszylam, Perrie i Zayn poszli ze mna.
- Mam dla pani informacje o stanie zdrowia pani narzeczonego, jak dobrze mi wiadomo. No coz, wie pani jak doszlo do wypadku ? -
- Niestety nie, nic nie wiem prosze pana - powiedzilalm, dobrze ze portugalscy lekarze znali angielski.
- Otóż, pani narzeczony został napadnięty przez jakiegoś typa na korytarzu w hotelu. - mowil. Harry. Tylko to mi przyszlo na mysl, ale nie zawracalam sobie nim na razie glowy, bo musialam sie dowiedziec co sie stalo.
- Zostal zaatakowany nozem. Najgorsze jest to ze ma trzy duze, otwarte rany w okolicy serca, dlatego znajduje sie na tym oddziale. Ma też powierzchowne rany, siniaki i pobity jest na twarzy - dokończył
- O Boże - załkałam - A czy ja mogę się z nim zobaczyć ? - zapytałam
- Oczywiście, pani obecność doda mu otuchy - powiedział na koniec, a my wyszliśmy. Wraz z Zaynem i Perrie poszliśmy w stronę sali, wchodzimy, a tam...
czwartek, 11 października 2012
45.)
- Niby dlaczego miałem się nie pojawić ? - zapytałem z wyrazem twarzy jakby Harry był odrzutkiem świata.
- Bo dobrze wiesz, że nie chodzi mi o rozmowę -
- Tylko o co ? - zapytałem już trochę podenerwowany
- Wiesz dobrze, że nie ujdzie Ci płazem, że odebrałeś mi miłość mojego życia - powiedział loczek
- Miłość Twojego życia ? Człowieku zacznijmy od tego, że ona Cię nie chciała -
- Może i nie chciała, ale już prawie była moja, ale niestety pojawiłeś się Ty. Nie uważasz, że pora wyeliminować Cię z gry ? - mówił, a ja zauważyłem że jest ' podpity ' i to dość dobrze.
- Czyli Ty ją chciałeś wykorzystać ? Tak się z dziewczynami nie robi, a na pewno nie z Sylvią. Z resztą nie ja jestem od tego, żeby prawić Ci takie kazania, ale ty się zastanów co mówisz. -
- Nie będziesz mi rozkazywał - krzyczał loczek w moją stronę i wyciągnął nóż, tak dobrze widziałem nóż.
* Oczami Sylvii *
Gdzie jest Aston dochodzi już 23, a jego jeszcze nie ma. Gdzie go ten Louis wyciągnął ? Pójdę do Eleanor ona pewnie też nie śpi, a przynajmniej sobie poplotkuje z nią. Wyszłam na korytarz, a tam Louis. Ucieszyłam się na jego widok, bo gdzieś za nim musiał iść mój narzeczony.
- Hej gdzie jest Aston ? - zapytałam
- Yyy... no był ze mną, a teraz nie wiem - powiedział zakłopotany Lou.
- Loui nie rób sobie ze mnie żartów, powiedz gdzie on jest, martwię się -
- Boże, on mnie zabije. Dobra, ale powiesz mu, że sama go znalazłaś, ok ? -
- Mów co się stało ! -
- No bo Harry mu napisał sms'a że muszą pogadać i są chyba na tarasie, ale znając go to naprawdę nic mu nie jest. Na pewno sobie gadają i ... - tego już nie usłyszałam, bo biegłam po schodach, już nawet nie czekałam na windę. Wyszłam na taras, a tam ?! Harry trzymający nóż w ręku, grożący Astonowi. Zaczęłam krzyczeć, ale to nie polepszyło sytuacji. Zauważyłam jak Lou za plecami Harrego mi macha. Wiedziałam, że chce abym go zagadała.
- Harry posłuchaj mnie - zaczęłam
- Nie, nic nie chcę słyszeć, zdradziłaś mnie -
- To nie jest tak jak myślisz, odłóż nóż i pogadamy - próbowałam dalej kontynuować
- Nie -
- Harry zrób to jeśli mnie kochasz - musiałam tak powiedzieć chociaż wiedziałam, że Ast nie będzie zadowolony. Loczek pomału odłożył nóż na ziemię, a Lou i Zayn, którego musiał wziąść ze sobą chwycili Hazze i wzięli do pokoju. Ja rzuciłam się Astonowi w ramiona.
- Nigdy więcej mi tego nie rób dobrze ? - powiedziałam, a Ast tylko syknął
- Co się stało ? - zapytałam - O boże ! On Cię jednak zaatakował tym nożem ! - panikowałam
- To tylko małe, powierzchowne rany - próbował mnie uspokoić
- Małe ? Chodź do pokoju, musimy Cię opatrzyć - rozkazałam
- Już idę, ale upewnij mnie w czymś, dobrze ? -
- Słucham ? -
- Ty go kochasz ? - zapytał
- Głuptasie, gdybym go kochała, nie zgodziłabym się być Twoją dziewczyną, nie przeszlibyśmy przez mój wypadek, przez chorobę Twojej siostry, a co najważniejsze nie zostałabym Twoją narzeczoną - powiedziałam jednym tchem, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię - powiedział
- A i zapomniałabym, gdybym ja Cię nie kochała nie zrobiłabym tego - dokończyłam i namiętnie go pocałowałam
P.S. Sory, że krótki :D
- Bo dobrze wiesz, że nie chodzi mi o rozmowę -
- Tylko o co ? - zapytałem już trochę podenerwowany
- Wiesz dobrze, że nie ujdzie Ci płazem, że odebrałeś mi miłość mojego życia - powiedział loczek
- Miłość Twojego życia ? Człowieku zacznijmy od tego, że ona Cię nie chciała -
- Może i nie chciała, ale już prawie była moja, ale niestety pojawiłeś się Ty. Nie uważasz, że pora wyeliminować Cię z gry ? - mówił, a ja zauważyłem że jest ' podpity ' i to dość dobrze.
- Czyli Ty ją chciałeś wykorzystać ? Tak się z dziewczynami nie robi, a na pewno nie z Sylvią. Z resztą nie ja jestem od tego, żeby prawić Ci takie kazania, ale ty się zastanów co mówisz. -
- Nie będziesz mi rozkazywał - krzyczał loczek w moją stronę i wyciągnął nóż, tak dobrze widziałem nóż.
* Oczami Sylvii *
Gdzie jest Aston dochodzi już 23, a jego jeszcze nie ma. Gdzie go ten Louis wyciągnął ? Pójdę do Eleanor ona pewnie też nie śpi, a przynajmniej sobie poplotkuje z nią. Wyszłam na korytarz, a tam Louis. Ucieszyłam się na jego widok, bo gdzieś za nim musiał iść mój narzeczony.
- Hej gdzie jest Aston ? - zapytałam
- Yyy... no był ze mną, a teraz nie wiem - powiedział zakłopotany Lou.
- Loui nie rób sobie ze mnie żartów, powiedz gdzie on jest, martwię się -
- Boże, on mnie zabije. Dobra, ale powiesz mu, że sama go znalazłaś, ok ? -
- Mów co się stało ! -
- No bo Harry mu napisał sms'a że muszą pogadać i są chyba na tarasie, ale znając go to naprawdę nic mu nie jest. Na pewno sobie gadają i ... - tego już nie usłyszałam, bo biegłam po schodach, już nawet nie czekałam na windę. Wyszłam na taras, a tam ?! Harry trzymający nóż w ręku, grożący Astonowi. Zaczęłam krzyczeć, ale to nie polepszyło sytuacji. Zauważyłam jak Lou za plecami Harrego mi macha. Wiedziałam, że chce abym go zagadała.
- Harry posłuchaj mnie - zaczęłam
- Nie, nic nie chcę słyszeć, zdradziłaś mnie -
- To nie jest tak jak myślisz, odłóż nóż i pogadamy - próbowałam dalej kontynuować
- Nie -
- Harry zrób to jeśli mnie kochasz - musiałam tak powiedzieć chociaż wiedziałam, że Ast nie będzie zadowolony. Loczek pomału odłożył nóż na ziemię, a Lou i Zayn, którego musiał wziąść ze sobą chwycili Hazze i wzięli do pokoju. Ja rzuciłam się Astonowi w ramiona.
- Nigdy więcej mi tego nie rób dobrze ? - powiedziałam, a Ast tylko syknął
- Co się stało ? - zapytałam - O boże ! On Cię jednak zaatakował tym nożem ! - panikowałam
- To tylko małe, powierzchowne rany - próbował mnie uspokoić
- Małe ? Chodź do pokoju, musimy Cię opatrzyć - rozkazałam
- Już idę, ale upewnij mnie w czymś, dobrze ? -
- Słucham ? -
- Ty go kochasz ? - zapytał
- Głuptasie, gdybym go kochała, nie zgodziłabym się być Twoją dziewczyną, nie przeszlibyśmy przez mój wypadek, przez chorobę Twojej siostry, a co najważniejsze nie zostałabym Twoją narzeczoną - powiedziałam jednym tchem, patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię - powiedział
- A i zapomniałabym, gdybym ja Cię nie kochała nie zrobiłabym tego - dokończyłam i namiętnie go pocałowałam
P.S. Sory, że krótki :D
poniedziałek, 8 października 2012
44.)
- To jak co zamawiamy ? - odezwał się Ori
- Cokolwiek, byle szybko. Głodna jestem - próbowałam ich pośpieszyć
- Ok, ok - powiedział i zamówiliśmy z Astonem pizzę i pastę, a Ori jakieś cuda morza czy owoce morzaa... anyway.
- Chcieliśmy wam coś powiedzieć, bo i tak prędzej czy później byście się dowiedzieli - zaczęła Pat.
- Chodzicie ze sobą, tak wiemy - powiedział Aston
- Skąd wiesz ? - zapytał Ori
- Człowieku wystarczyło popatrzeć jak się jej przyglądasz i patrzysz w jej oczy. Myślisz, że nie wiem, że w tej chwili pod stołem trzymasz jej rękę ? Nie ze mną te numery ! W końcu sam jestem zakochany - dokończył.
- Oooo kochany jesteś - powiedziałam i dałam mu cmoka. Byłam dumna, że mój Ast był tak romantyczny, no bo ilu można spotkać takich chłopaków ? Albo ogląda się za inną albo woli jeszcze coś innego, a z Tobą jest żeby zaspokoić swoje potrzeby. Ja w ogóle miałam jakieś szczęście w życiu, a myślałam, że dawno mnie opuściło, przez wszystkie noce płakałam dlaczego to akurat mój ojciec jest taki, dlaczego moja siostra jest chora i dlaczego musiałam się zakochać, a ten chłopak, którym był Ast musiał odejść, teraz wiem, że to była równie miłość do muzyki. W sumie to może powinnam być zła, że wolał mnie zostawić, ale sama kocham muzykę i nie wiem czy nie postąpiłabym tak samo. Z resztą i tak musiałam wyjechać, więc po co ja się rozdrabniam ? Za to wszystko teraz Bóg mi chyba wynagradza. Tak wiem moja siostra jest nadal chora, ale tata nie pije, a ja jestem z najcudowniejszym facetem na świecie, z którym wezmę ślub i będę miała dzieci. Przeżyłam wypadek równie dzięki Astonowi. Zrobił karierę o czym zawsze marzył. Większość fanek pewnie myśli, że jest rozchwytywany i bogaty to poleciała na niego. W cale nie, gdyby fani znali naszą historię... Ale dupa przecież ja z fanami nie śpię.
* Oczami Astona *
Dziewczyny między czasie poszył do toalety, a ja zostałem sam na sam z Reeshem.
- Polki są piękne - powiedział Ori
- Śliczne, cudowne i niesamowite - dodałem
- Co takiego ? - zapytała Sylvia
- Wyyy kochanie, o Was cały czas mówimy -
- Powiedzmy, że Ci wierzę -
- Pat, jak po polsku będzie I love you ? - zapytał ją Reesh
- Kocham Cię - powiedziała dziewczyna
- Kocham Cze - rzekł dumny z siebie Ori
- Haha jak fajnie to brzmi - zaśmiała się Sylvia. Nie mogłem trafić na lepszą dziewczynę. Kocham ją i będę kochać, ale coś czuję, że Harry chce wtrącić swoje trzy grosze, bo coś mi się nie podobają jego przeprosiny, tak szybko by się poddał ? Nie wierze, znam go już trochę i wiem do czego jest zdolny. Rozmyślałem tak i nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Dostałem sms'a : ' Musimy pogadać, za 20 minut w parku obok hotelu. Harry ' Kurwa co on znowu wymyślił ?
- Kochanie coś się stało ? - zapytała moja narzeczona
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałem
- Przecież widzę, mnie nie oszukasz, znam Cię już chwile - nie dawała za wygraną
- Louis pytał czy mogę za chwilę przyjść - powiedziałem, żeby się nie domyśliła. Wiem nie powinienem jej oszukiwać, ale musiałem załatwić to z Lokiem sam na sam.
- Aham. Spoko, idź - powiedziała i dała mi całusa. Poszedłem do Louisa musiałem z nim pogadać.Zapukałem do drzwi, a otworzyła mi Eleanor.
- Hej piękna, jest może Louis ? - zapytałem
- Hej, ale za piękna to powinieneś dostać w twarz, a Lou już wołam. Może wejdziesz ? -
- Nie wiesz, śpieszy mi się -
- Rozumiem, LOUISSSSSSS!!! Aston przyszedł -
- Już idę - krzyknął Lou - Siema stary, co tam ? - zapytał Louis stojąc przede mną w samym ręczniku
- Musisz mnie kryć -
- Ale po co ? Nic nie rozumiem -
- Harry chce się ze mną spotkać, ale Sylvia nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz ? - wytłumaczyłem mu
- Rozumiem, ale ja tego nie zrobię, nie chcę jej oszukiwać - próbował mnie przekonać Lou
- Proszę Cię, pierwszy i ostatni raz, załatwię to z nim i będzie po wszystkim -
- No dobra, ale co ja mam niby robić ? -
- Powiesz Eleanor, że gdzieś idziesz ze mną, a ja powiem Sylvii, że idę gdzieś z Tobą. Ty pójdziesz sobie pozwiedzać, a ja pogadam z Harrym , stoi ? -
- Stoi, ale wiesz, że zachowujecie się jak dzieci ? -
- Tak wiem, ale musze to załatwić - powiedziałem na co skończyliśmy rozmowę i poinformowałem Sylvię sms'em ;' Kochanie przepraszam najmocniej, ale musiałem gdzieś iść z Louisem. Nie czekaj na mnie, wszystko ci rano wynagrodzę. Kocham Cię i już tęsknię ; ) xxx ' wystukałem na telefonie w oddali widząc Harrego.
- A już myślałem, że nie przyjdziesz - śmiał się szyderczo Harry.
- Cokolwiek, byle szybko. Głodna jestem - próbowałam ich pośpieszyć
- Ok, ok - powiedział i zamówiliśmy z Astonem pizzę i pastę, a Ori jakieś cuda morza czy owoce morzaa... anyway.
- Chcieliśmy wam coś powiedzieć, bo i tak prędzej czy później byście się dowiedzieli - zaczęła Pat.
- Chodzicie ze sobą, tak wiemy - powiedział Aston
- Skąd wiesz ? - zapytał Ori
- Człowieku wystarczyło popatrzeć jak się jej przyglądasz i patrzysz w jej oczy. Myślisz, że nie wiem, że w tej chwili pod stołem trzymasz jej rękę ? Nie ze mną te numery ! W końcu sam jestem zakochany - dokończył.
- Oooo kochany jesteś - powiedziałam i dałam mu cmoka. Byłam dumna, że mój Ast był tak romantyczny, no bo ilu można spotkać takich chłopaków ? Albo ogląda się za inną albo woli jeszcze coś innego, a z Tobą jest żeby zaspokoić swoje potrzeby. Ja w ogóle miałam jakieś szczęście w życiu, a myślałam, że dawno mnie opuściło, przez wszystkie noce płakałam dlaczego to akurat mój ojciec jest taki, dlaczego moja siostra jest chora i dlaczego musiałam się zakochać, a ten chłopak, którym był Ast musiał odejść, teraz wiem, że to była równie miłość do muzyki. W sumie to może powinnam być zła, że wolał mnie zostawić, ale sama kocham muzykę i nie wiem czy nie postąpiłabym tak samo. Z resztą i tak musiałam wyjechać, więc po co ja się rozdrabniam ? Za to wszystko teraz Bóg mi chyba wynagradza. Tak wiem moja siostra jest nadal chora, ale tata nie pije, a ja jestem z najcudowniejszym facetem na świecie, z którym wezmę ślub i będę miała dzieci. Przeżyłam wypadek równie dzięki Astonowi. Zrobił karierę o czym zawsze marzył. Większość fanek pewnie myśli, że jest rozchwytywany i bogaty to poleciała na niego. W cale nie, gdyby fani znali naszą historię... Ale dupa przecież ja z fanami nie śpię.
* Oczami Astona *
Dziewczyny między czasie poszył do toalety, a ja zostałem sam na sam z Reeshem.
- Polki są piękne - powiedział Ori
- Śliczne, cudowne i niesamowite - dodałem
- Co takiego ? - zapytała Sylvia
- Wyyy kochanie, o Was cały czas mówimy -
- Powiedzmy, że Ci wierzę -
- Pat, jak po polsku będzie I love you ? - zapytał ją Reesh
- Kocham Cię - powiedziała dziewczyna
- Kocham Cze - rzekł dumny z siebie Ori
- Haha jak fajnie to brzmi - zaśmiała się Sylvia. Nie mogłem trafić na lepszą dziewczynę. Kocham ją i będę kochać, ale coś czuję, że Harry chce wtrącić swoje trzy grosze, bo coś mi się nie podobają jego przeprosiny, tak szybko by się poddał ? Nie wierze, znam go już trochę i wiem do czego jest zdolny. Rozmyślałem tak i nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Dostałem sms'a : ' Musimy pogadać, za 20 minut w parku obok hotelu. Harry ' Kurwa co on znowu wymyślił ?
- Kochanie coś się stało ? - zapytała moja narzeczona
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziałem
- Przecież widzę, mnie nie oszukasz, znam Cię już chwile - nie dawała za wygraną
- Louis pytał czy mogę za chwilę przyjść - powiedziałem, żeby się nie domyśliła. Wiem nie powinienem jej oszukiwać, ale musiałem załatwić to z Lokiem sam na sam.
- Aham. Spoko, idź - powiedziała i dała mi całusa. Poszedłem do Louisa musiałem z nim pogadać.Zapukałem do drzwi, a otworzyła mi Eleanor.
- Hej piękna, jest może Louis ? - zapytałem
- Hej, ale za piękna to powinieneś dostać w twarz, a Lou już wołam. Może wejdziesz ? -
- Nie wiesz, śpieszy mi się -
- Rozumiem, LOUISSSSSSS!!! Aston przyszedł -
- Już idę - krzyknął Lou - Siema stary, co tam ? - zapytał Louis stojąc przede mną w samym ręczniku
- Musisz mnie kryć -
- Ale po co ? Nic nie rozumiem -
- Harry chce się ze mną spotkać, ale Sylvia nie może się o tym dowiedzieć, rozumiesz ? - wytłumaczyłem mu
- Rozumiem, ale ja tego nie zrobię, nie chcę jej oszukiwać - próbował mnie przekonać Lou
- Proszę Cię, pierwszy i ostatni raz, załatwię to z nim i będzie po wszystkim -
- No dobra, ale co ja mam niby robić ? -
- Powiesz Eleanor, że gdzieś idziesz ze mną, a ja powiem Sylvii, że idę gdzieś z Tobą. Ty pójdziesz sobie pozwiedzać, a ja pogadam z Harrym , stoi ? -
- Stoi, ale wiesz, że zachowujecie się jak dzieci ? -
- Tak wiem, ale musze to załatwić - powiedziałem na co skończyliśmy rozmowę i poinformowałem Sylvię sms'em ;' Kochanie przepraszam najmocniej, ale musiałem gdzieś iść z Louisem. Nie czekaj na mnie, wszystko ci rano wynagrodzę. Kocham Cię i już tęsknię ; ) xxx ' wystukałem na telefonie w oddali widząc Harrego.
- A już myślałem, że nie przyjdziesz - śmiał się szyderczo Harry.
poniedziałek, 1 października 2012
!
Sory ! Wielki Sory ;(
Tak wiem rozdziały miały być dłuższe, ale jakoś samo tak wychodzi;/ Przepraszam !
Nie wiem czy uda mi się dodawać dłuższe, chyba że stopniowo. Chciałam ogłosić, że przez najbliższe ... CHYBA 5 dni nie dodam żadnego opowiadania. Po prostu nie mam czasu. W sobotę spróbuję coś wykombinować, bo chyba nigdzie nie idę, powtarzam chyba. Pozdrawiam xxx
43.)
* Oczami Sylvii*
- Nic z tego. Idziemy, bo i tak wcześniej obiecałam to Pat - powiedziałam
- Czyli wy miałyście już wszystko ukartowane, tak ? -
- Powiedzmy - odparłam przeciągając to słowo
- Osz Ty - zaczął Asty i próbował mnie szantażować łaskotkami, ale w ostatniej chwili złapałam mu ręce.
- Nie uda Ci się -
- A chcesz się przekonać ? -
- Nie dobra, wygrałeś. A teraz chodźmy, bo oni już czekają -
- Dobrze, dobrze, ale co ja mam ubrać ? - Aston zrobił kocie oczka.
- Tą bluzę z Myszką Miki, proszęęęę ubierz ją -
- Ok, A Ty się przebierasz ? - zapytał siadając na łóżku
- No miałam zamiar, ale czekam aż wyjdziesz - rzekłam dla zabawy
- To narzeczonego się wstydzisz ? Przed Orim nie bałaś się stać w samych majtkach - powiedział obrażony
- Oj przepraszam - powiedziałam i pocałowałam go
- Tak lepiej -
- Wiem - zauważyłam i zmieniłam tylko spodnie i bluzkę, buty oraz czapkę zostawiłam na swoim miejscu.
- Możemy wychodzić - zdecydowałam
- Wyjdę jak dasz mi jeszcze raz buziaka, przy Orim nie będę mógł Cię całować - powiedział ciągnąc mnie w stronę pokoju, bo byłam już na korytarzu.
- No dobra, dobra, ale potem to Ty mi dasz całusa -
- Nie chcesz teraz ? - zapytał
- A mogę dostać teraz i później -
- Pewnie - rzekł i zaczął mnie całować. Powtórzę po raz setny, jego usta są nieziemskie !!
- Chodźmy już - odezwałam się chociaż wcale nie chciał mi się iść na dół, ale z drugiej strony chciałam wiedzieć o czym gadał Reesh i Pat.
- No dobrze, już idziemy - powiedział Aston splatając swoją rękę w moją.
- Tak lepiej - ostatecznie dałam mu całusa w policzek i zeszliśmy schodami do restauracji. Reesh patrzył w oczy Pat. Wiedziałam co się święci.
- Hej Wam. - powiedziała Pat
- Siema. Proszę zamówicie coś, bo umrę z głodu - odezwałam się
- Weźmiemy jakieś piwko ? Może czteropak ? - zapytał Ori
- Nie, dziękuję. Ja tu koło siebie mam sześciopak i to mi wystarczy - powiedziałam jeżdżąc Astonowi po brzuchu.
- Ehh te kobiety - rzekł Ori
- Nic z tego. Idziemy, bo i tak wcześniej obiecałam to Pat - powiedziałam
- Czyli wy miałyście już wszystko ukartowane, tak ? -
- Powiedzmy - odparłam przeciągając to słowo
- Osz Ty - zaczął Asty i próbował mnie szantażować łaskotkami, ale w ostatniej chwili złapałam mu ręce.
- Nie uda Ci się -
- A chcesz się przekonać ? -
- Nie dobra, wygrałeś. A teraz chodźmy, bo oni już czekają -
- Dobrze, dobrze, ale co ja mam ubrać ? - Aston zrobił kocie oczka.
- Tą bluzę z Myszką Miki, proszęęęę ubierz ją -
- Ok, A Ty się przebierasz ? - zapytał siadając na łóżku
- No miałam zamiar, ale czekam aż wyjdziesz - rzekłam dla zabawy
- To narzeczonego się wstydzisz ? Przed Orim nie bałaś się stać w samych majtkach - powiedział obrażony
- Oj przepraszam - powiedziałam i pocałowałam go
- Tak lepiej -
- Wiem - zauważyłam i zmieniłam tylko spodnie i bluzkę, buty oraz czapkę zostawiłam na swoim miejscu.
- Możemy wychodzić - zdecydowałam
- Wyjdę jak dasz mi jeszcze raz buziaka, przy Orim nie będę mógł Cię całować - powiedział ciągnąc mnie w stronę pokoju, bo byłam już na korytarzu.
- No dobra, dobra, ale potem to Ty mi dasz całusa -
- Nie chcesz teraz ? - zapytał
- A mogę dostać teraz i później -
- Pewnie - rzekł i zaczął mnie całować. Powtórzę po raz setny, jego usta są nieziemskie !!
- Chodźmy już - odezwałam się chociaż wcale nie chciał mi się iść na dół, ale z drugiej strony chciałam wiedzieć o czym gadał Reesh i Pat.
- No dobrze, już idziemy - powiedział Aston splatając swoją rękę w moją.
- Tak lepiej - ostatecznie dałam mu całusa w policzek i zeszliśmy schodami do restauracji. Reesh patrzył w oczy Pat. Wiedziałam co się święci.
- Hej Wam. - powiedziała Pat
- Siema. Proszę zamówicie coś, bo umrę z głodu - odezwałam się
- Weźmiemy jakieś piwko ? Może czteropak ? - zapytał Ori
- Nie, dziękuję. Ja tu koło siebie mam sześciopak i to mi wystarczy - powiedziałam jeżdżąc Astonowi po brzuchu.
- Ehh te kobiety - rzekł Ori
Subskrybuj:
Posty (Atom)