poniedziałek, 22 października 2012

49.)

Lekarz szedł w moją stronę. Nie miałam nawet siły, żeby na niego spojrzeć.
- Panno Wilson ? Możemy porozmawiać ? - zapytał
- Oczywiście - powiedziałam przecierając oczy
- Chodzi o to, że z pani narzeczonym wszystko w porządku - 
- Dzięki Bogu -
- Chwila, jeszcze nie skończyłem - 
- Przepraszam - 
- Wszystko jest ok, ale mam do pani wielką prośbę, jeśli chce pani, aby wszystko było jak dawniej, przez pół roku musi pani się nim dobrze opiekować. Żadnych koncertów, wysiłków fizycznych i ...
- Dziękuję, dziękuję - krzyczałam rzucając się lekarzowi w ramiona, a on tylko się uśmiechnął.
* Oczami Louisa *
Wyszedłem na pole szukać Harrego. Gdzie on do cholery jest ? Nagle poczułem ciepło drugiego człowieka.
- Hej, dawno się nie widzieliśmy - powiedziała Kinga, która była moją pierwszą miłością. Widziałem, że spaliła buraka i wyobrażam sobie, że wiele ją to kosztowało, aby do mnie podeszła, nie należała do osób śmiałych.
- Cześć. Co Ty tu robisz ? - zapytałem i poczułem, że moje uczucia na nowo odżyły, teraz byłem przekonany, że ona jest miłością mojego życia, a Eleanor tylko koiła ból.
- Wiesz przyjechałam do Anglii, ale jak dowiedziałam się o Astonie, postanowiłam przyjechać i wspierać Sylvię. Opowiadaj lepiej co się u Ciebie dzieje ? - 
- Nic szczególnego, szukam Hazzy, bo gdzieś uciekł. Za cholerę nie wiem gdzie - 
- To co mu odwaliło ? -
- To Ty nic nie wiesz ? To on zaatakował Astona, dlatego Syl tak na niego krzyczała, on był w niej zakochany, ale ona wolała Ast i loczek nie mógł się z tym pogodzić, no wiesz jak to jest jak alkohol uderzy ludziom do głowy. - powiedziałem
- W sumie to nie wiem, ale ok - zaśmiała się
- Ah, tak. Zapomniałem, że nie pijesz - uśmiechnąłem się do niej 
- Próbowałeś się do niego dodzwonić ? -
- Tak, ale nie odbiera -
- Przykro mi, ale z drugiej strony mam ochotę go zamordować. Przepraszam za te słowa - 
- Nie przejmuj się, ja też - powiedziałem dziewczynie, po czym zaprosiłem ją na kawę. Oczywiście zgodziła się.
* Oczami Tuśki *
- Kochanie, myślisz, że z tego wyjdzie ? - zapytałam Damiana
- Pewnie, kotuś musi. Musi dla niej. Planowali swoją przyszłość. Sylvia jest dobrą dziewczyną i oboje zasługują na siebie. Z resztą to chyba przeznaczenie, że spotkali się po latach, nie sądzisz - powiedział mój chłopak po czym mnie pocałował.
- Odpowiem Ci w taki sposób - rzekłam i namiętnie go pocałowałam.
- Czyli też wierzysz, że my jesteśmy dla siebie pisani ? - zapytał po chwili
- Owszem - mówiłam patrząc w jego cudowne oczy. Mieliśmy podobną sytuację do Astona i Sylvii, tylko, że ja z Damianem wpadaliśmy na siebie w studio nagrań. W końcu gdy spotkaliśmy się po raz 10, postanowiliśmy uczcić to kawą, no i udało się.
* Oczami Sylvii *
Boże jak się cieszę, że z tego wyszedł. Skakałam z radości w tym szpitalu. Już było po wszystkim, ale zaraz:
- Ej hello ! Gdzie jest Aston ? -  

3 komentarze:

  1. Jezu, już się bałam że coś jest nie tak. Ale mi stacha napędziłaś ;p Nigdy więcej tak nie rób
    Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaka ulga! Ast będzie żył!! :D a już się bałam.. nie rób tak więcej, bo będziesz musiała znicze kupować :)
    rozdział genialny! ;**
    czekam na kolejny! <3333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh jaka ulga. Dobrze, że Ast'owi nic się nie stało :D
    Rozdział po prostu cudowny ;*
    czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń